Mówi niedźwiedź:
- "Jak ja zaryczę, to cały las boi się mnie."
Na to lew:
- " A jak zaryczę, to cała Afryka drży ze strachu!"
Wtedy świnia zaczyna się śmiać i mówi:
- " Wiecie co, jak ja tylko zakaszlę, to całe człowieczeństwo ze strachu robi do gaci !"
Moi Kochani! Dużo się nazbierało wiadomości od Was, od razu lżej mi na duszy i sercu. Jak to dobrze mieć przyjaciół
. Wybaczcie mi, że nie odpowiem, tym razem, każdemu z osobna. Bardzo jestem do tyłu z odpowiedziami, mi mój czerep nie nadąża. 
Muszę się bardziej postarać, bo to wstyd. 
Ostatnio zrobiłam troszkę zakupów: grudnik z pąkami czerwonych kwiatków, ziemia z mykoryzą
, karmnik, ziarna dla ptaków, cebulki tulipanów , znalazłam nawet wierzbę japońską, szczepioną. Palik ma tylko 30 cm. Musi świetnie wyglądać na skalniaku, ale sama nie wiem co robić, Kupić? Kupiłam trzy książki ogrodnicze, 2 żabki do ogrodu, 2 wiewiorki też do ogrodu, płotek "kocie oczko" - do ogrodu, niby w nocy świeci tak jak oczy kota. na razie zostawiłam zakupy u sąsiadki, jutro przyniosę do domu. M nie musi widzieć, tym bardziej, że chyba (tfu, tfu,tfu przez lewe ramię) dosięga nas kryzys amerykański. Psy już nie chcą kości schabowych, mają się za dobrze. Dzwonilam do schroniska w Opolu w sprawie adopcji 2 kotek. Na razie jest jakas kwarantanna. Ale jak sie skończy, to moge dostać jakieś dwie panny 5 m-czne, wysterylizowane. Żadna kocia cholera nie odpowiedziała na mój anons w gazecie. Zadzwonił tylko psychiatra i zaprosił mnie na rozmowę, ale delikatnie odmówiłam, mówiąc, że są gorsze przypadki niż mój. Prawde mówiąc, nie wiem czy mi uwierzył do końca, no ale na razie dał spokój. Ja sama juz nie wiem, czy z moja głową jest oki, czy nie. Jak myślicie?Na tym zakończę Was przynudzać i kolejny dowcip:
Noc. Mąż śpi z żoną w łóżku, gdy nagle budzi ich głośne łup, łup, łup w drzwi. Przewraca się na bok i patrzy na zegarek - trzecia w nocy.
"Kurde, nie będę się o tej porze z wyra zrywał", myśli przewraca się z powrotem.
Słychać głośniejsze łup, łup, łup.
- Idź otwórz, zobacz kto to, - mówi żona.
No więc zwleka się półprzytomny i schodzi na dół (mieszkają w domku). Otwiera drzwi, a na progi stoi facet, od którego jedzie alkoholem:
- Dobry wieszor, - bełkocze. - Szy mochby pan mnie popchnąć?
- Nie, spadaj facet, jest trzecia w nocy. Wywlokłeś mnie pan z łóżka,- warczy mąż i zatrzaskuje drzwi.
Wraca do żony i mówi co zaszło.
- No co ty, jak mogłeś? - mówi żona. - A pamiętasz, jak nam się wtedy zepsuł samochód, kiedy jechaliśmy odebrać dzieci z kolonii i sam musiałeś pukać do kogoś, żeby nam pomógł? Co by się wtedy stało, gdyby też ci powiedział, żebyś spadał?!?!?!?
- Ale kochanie, on był pijany!
- Nieważne, potrzebuje pomocy.
No wiec mąż jeszcze raz zwleka się z łóżka, ubiera się i schodzi na dół.
Otwiera drzwi, ale z powodu ciemności nic nie widzi, więc woła:
- Hej, czy nadal trzeba pana popchnąć?
Z ciemności dochodzi głos:
- Taaaa...
Ale ponieważ nadal nie potrafi zlokalizować faceta, krzyczy:
- Gdzie pan jest?
- W ogrodzie, na huśtawce...
)
