hmmm hoduję go jakieś 6 lat. Choć "hoduję" to w tym przypadku mocne słowo.
Były to moje pierwsze rośliny jakimi miałam się opiekować "w terenie". Pewnie popełniłam przy tym mnóstwo błędów, choć starałam się zdobyć potrzebną mi wiedzę z różnych źródeł. Obecnie żywopłot ma od 80cm do 2metrów z hakiem. Tam gdzie te 80 cm to jakoś nie chce rosnąć. Może przez to, że za ogrodzeniem rosną zdziczałe drzewka-krzewy owocowe (jakoś nie zarejestrowałam do tej pory w mojej świadomości co to za owoce) i być może pożerają one wszystko to, czym żywi się ałycza. Poza tym przyznaję - że poza podlewaniem (czasem niestety przelaniem), obcinaniem i czasem opryskaniem to niewiele robiłam. Na te 6 lat, tak z ręką na sercu to nawiozłam go (żywopot) może 2-3 razy - zawsze wydaje mi się że jest jeszcze za wcześnie albo że już za późno. To samo ze strzyżeniem - nigdy nie mam pewności czy jest to dobra pora lub dobra pogoda. Ale tam, gdzie ma 2 metry to rośnie jak szalony i gdybym nie przycinała to pewnie byłyby już 4 metry wysokości i ze 3m szerokości. Na tym odcinku jest też bardzo gęsty.
Podstawowa rada niezależnie od roślin (może poza iglakami): żywopłot trzeba zacząć przycinać już na wysokości 20 cm. Tak żeby rozgałęział się od samej ziemi.
Czytałam też że strzyżona ałycza nie kwitnie i nie ma owoców. Nie prawda! Kwitnie ale skromnie, choć w tym roku z moich ok 100m żywopłotu ze trzy kompoty dałoby się ugotować

. (pierwsze, pojedyncze kwiatki pojawiy się 2 lata temu).
P.s.
Nie mogę załączyć obecnie zdjęć, ponieważ ze względu na remont mieszkania nie mam dostępu do mojego prywatnego komputera.
Pozdrawiam
Jagoda