Cynthio,
ja kilka razy dziennie patrzę na te moje pagóry i ciągle nie mogę się napatrzyć...Teraz, w pażdzierniku zaczynają przybierać kolor żółto-rdzawy, bo porastające zbocza drzewa pięknie się przebarwiają. Z mojego ogrodu nie widzę Ślęży, tylko Wieżycę, która zasłania od tej strony najwyższe wzniesienie Masywu Ślęży.
A zwierzątko kup sobie jakieś - na razie, póki masz małe dzieciątko to może jakieś niekłopotliwe, bo ja wiem, może rybki?
Dzieci wychowujące się ze zwierzętami nigdy potem nie zrobią im krzywdy...
Aluś,
jeżeli masz dużo miejsca i to takiego, z którego sumak nie mógłby "uciec" - sadż go bez wahania, bo jest piękny. Tylko musi mieć jakiś ogranicznik w postaci n.p. wybrukowanego terenu dookoła, żeby nie mógł wybijać z korzeni w promieniu kilku metrów.
Tamaryszku,
na szczęście Gutek jest reformowalny i można bardzo szybko odwrócić jego uwagę. Ale będę musiała na niego, łobuziaka, uważać, bo już kilka cebulek z powrotem ujrzało światło dzienne.
Magdo,
z dołkami pod różyczki może być większy problem, bo Gucio jest na razie maleńki i wydajność jego łapek jest jeszcze też niewielka...Ale wiosną - kto wie?
Grażynko,
jesień w ogrodzie bywa piękna, zwłaszcza jak ozłaca ją słoneczko...
Halinko,
gratuluję fajnego drzewka; też mi się bardzo podoba, tylko jakoś nie pamiętam jak duże ono rośnie i ile miejsca trzeba na nie przeznaczyć w ogrodzie.
Po wczorajszych ulewach, dzisiaj wstał nawet całkiem ładny dzień, ale zdjęcia robiłam wczoraj - z konieczności w pomieszczeniach. Chcę Wam pokazać kilka przedmiotów wygrzebanych z piwnicy babuni. Nie są one jakoś wyjątkowo wartościowe, ale przez sam fakt, że są autentyczne i ktoś kiedyś ich używał, dla mnie są ważne.
Młynek do kawy, a może też pieprzu?

Po lewej autentyczne stare butelki, ta brązowa też

A ten jegomość z cygarem pilnował, żeby strząsać popiół do tej popielniczki
