Co prawda mieszkam w cieplejszej części Polski ( 6B/7A) , ale ja nie okrywam wcale rododendronów i nigdy tego nie robiłam , choć uprawiam te piękne krzewy od 10lat. Jak już ktoś napisał wyżej azalie wielkokwiatowe gubią liście , a ich pędom mróz nie straszny. Pozostałe - zimozielone azalie japońskie i różaneczniki w zdecydowanej większości dostępnych odmian, też są mrozoodporne ( do -20, a nawet -30 st. C) . Warto jednak przed zimą wykonać dwa istotne zabiegi, które pomogą roślinom przetrwać trudny dla nich czas :
1. Bardzo mocno je podlać jeszcze przed nadejściem pierwszych mrozów. Gdy ziemia jest przez dłuższy czas zmarznięta i przesuszona , krzewy nie pobierają wody, a jednocześnie ich liście odparowują ( transpirują) tę , która jest w tkankach.Zapewnienie dużej ilości wody teraz - na jesieni ochroni rośliny przed tzw. suszą fizjologiczną , która z reguły prowadzi do zaschnięcia krzewu. Jeśli zimą jest dłuższy okres odwilży , a krzewy zwijają liście ( obrona przed nadmiernym parowaniem ) warto sprawdzić , czy gleba pod koroną jest wilgotna , a jeśli nie podlać . Sama niekiedy podlewałam rododendrony w środku zimy.
2. Zabezpieczyć płytki system korzeniowy grubą warstwą kompostowanej kory, igliwiem sosnowym lub z braku poprzednich ,choćby trocinami. To chroni przed utratą wilgoci w podłożu , a jednocześnie otula podstawę krzewu.
U mnie Rh. rosną pod koronami starych drzew , w półcieniu, jeśli jednak u kogoś z Was posadzone zostały na niezbyt korzystnym stanowisku słonecznym , to zimą , gdy "wyż ", a więc słońce i mróz, można cieniować korony tzw. cieniówką ogrodniczą , by nie doszło do poparzeń słonecznych .Pod cieniówką krzewy nie powinny jednak być przez cały okres jesienno- zimowy, a tylko w opisanych wyżej warunkach pogodowych.
I nie bójcie się tak ! Rododendrony radzą sobie z zimą lepiej niż z fotoftyrozą
