Vito! Ognisko było bardzo kameralne i radosne była gitarka i wino aroniowe, a z rana odwiedziła nas mysz, która chciała dostać się do altanki, pewnie z nadzieją znalezienia ciepłego lokum na zimowe wieczory. Następnego dnia wędrówka po okolicach Bochotnicy, tamtejszych wąwozach i błotach wprost do Puław. Po drodze mijaliśmy różano- kapuściane pola. Spotkałam też błękitnego motyla i ważkę.
Nowe kolory życia niekoniecznie skierują mnie z dala od ogrodu, ale może pomogą mi w końcu zapuścić korzonki, będę walczyć o to żeby w końcu znaleźć sobie zajęcie i miejsce do życia, a zmiany, które zaszły na pewno mi w tym pomogą.
Gosiu! Powiadasz, że kolorowo w żywopłocie i w życiu?? Hm... zgodzę się z Tobą i chciałabym żeby to trwało i trwało.
Na kratkę altanki planuję puścić jeszcze wiciokrzew. Czaka już na to cierpliwie w pudełeczku.
Aniu! Jeszcze nie mam pomysłu co posadzić obok żywopłotu, ale pewnie będą to jakieś inne niższe kolorowe krzewy i plamy kwiatowe.
Dziękuję Ci za wizytę
Izabello. pomysł pomieszanie cyprysików i tujek nie wyszedł co prawda ode mnie, ale wprowadził w ten zakątek ogrodu dużo kolorów i radości. Teraz się tylko modlę, żeby w nocy nie przyszli na dzialkę Meksykanie i nie powiedzieli: "- Konczyta? Jeszcze te kilka..."