W sezonie pryskam wywarem ze skrzypu,czosnku przeciwgrzybiczo ,cały ogród.
Wielki, wielki całus dla Nelli!
Ja, w zasadzie dopiero teraz mogę mówić, że jestem na progu - ekologicznej ochrony.
To dopiero połowa drugiego sezonu, bez Amistaru i Mildexu,
wcześniej stosowanego przy czarnej plamistości.
I jak na pierwszą dekadę sierpnia, musze powiedzieć, że choroba jest śladowa.
I nie mam wysypek od pestycydów, nie mam problemów z puchnięciem układu odechowego,
a rózyce znakomicie dają sobie radę same.
Obrywam tylko na bieżąco chore liście, które pojawiają się sporadycznie na starych rózach.
Natomiast tegoroczne zakupy rózane, w 99% porażone czarną plamistościa OKROPNIE!
I cich początek, to zwykle ogolenie na łyso, mocne przycięcie i czekanie na odbudowę,
już zdrowych koron.
Z tego płynie wniosek, że jak się chce, to można przeczekać plagi
i móc potem, pokazywać modelowe krzewy Iceberga Nelli. :P
Róza, którą można wąchać i dotykać bez pestycydowego oddechu. 