Stadko mi się powiększyło tej wiosny do 20 niosek, dokupiłam moje ulubione leghorny i dwie kurki greenshell. Jajka takie kolorowe się zrobiły jak wielkanocne pisanki
Spróbowałam też "wysiedzieć" sobie kurczaki, nowy inkubator spisał się znakomicie

z 8 zalężonych jaj wykluło się 7 różnokolorowych maluchów. Jajka wzięłam od moich kur i tym razem matki są nieznane, za to znany jest ojciec, mój jedyny kogut, andaluzyjski
Po trzech tygodniach przestały się mieścić do pojemnika, jaki im przygotowałam. Na przeprowadzkę zbiliśmy z mężem minikurnik, bezkosztowo, z różnych resztek. Na stelaż wzięłam stare łóżeczko po córce, płyty były z różnych wcześniejszych okazji, farby też. Dokupiłam tylko rolkę papy, która i tak mi się przyda.
Nawet swoją małą wolierę dostały.
Po wykluciu oglądałam im te ostki lotek i wychodziło mi 4 koguty i 3 kury. Teraz wygląda, że pomyliłam się o jedną, są 3 koguty i 4 kurki. Tego siwego koguta chyba sobie zostawię.