Za furtką
- neferet
- 100p
- Posty: 196
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
W takim razie poczekam z tym odrostem na cieplejsze dni. Dziękuję za radę.
Małgosiu nie wiem czy Ola jest odporna na parcha, bo znajduję sprzeczne informacje. Na stronie ZSP podają, że jest.
Loki ja lubię chyba każde. Podobno fiołek wonny to był ulubiony kwiat Chopina. Uśmiałam się jak był rok chopinowski i na folderach informacyjnym i zakładkach drukowanych przez biuro obchodów roku chopinowskiego dumnie stały fioletowe kwiatki sępolii, bo w sumie co to za różnica - jedno i drugie fioletowe, jedno i drugie fiołek.
Bogusiu witaj w moich skromnych progach.
Aniu posadziłam ją jesienią. Przezimowała bez jakichś szczególnych zabiegów z mojej strony. Wczesną wiosną miała lekko czerwony kolor i bałam się, że coś złego się dzieje, ale szybko doszła do siebie. Nie wiem dlaczego tak się zadziało, prawdę mówiąc.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa!
Tak wygląda wschód słońca nad 'naszym' bagienkiem.
A czasem mamy takich gości.
Małgosiu nie wiem czy Ola jest odporna na parcha, bo znajduję sprzeczne informacje. Na stronie ZSP podają, że jest.
Loki ja lubię chyba każde. Podobno fiołek wonny to był ulubiony kwiat Chopina. Uśmiałam się jak był rok chopinowski i na folderach informacyjnym i zakładkach drukowanych przez biuro obchodów roku chopinowskiego dumnie stały fioletowe kwiatki sępolii, bo w sumie co to za różnica - jedno i drugie fioletowe, jedno i drugie fiołek.
Bogusiu witaj w moich skromnych progach.
Aniu posadziłam ją jesienią. Przezimowała bez jakichś szczególnych zabiegów z mojej strony. Wczesną wiosną miała lekko czerwony kolor i bałam się, że coś złego się dzieje, ale szybko doszła do siebie. Nie wiem dlaczego tak się zadziało, prawdę mówiąc.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa!
Tak wygląda wschód słońca nad 'naszym' bagienkiem.
A czasem mamy takich gości.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12189
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Za furtką
Ale że sępolię pomylić z fiołkiem? Zgroza. Równie oburzające co mylenie z fiołkiem (alpejskim w dodatku) cyklamena.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16045
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Za furtką
Jabłonkę Ola zachwalała też jedna z dziewczyn na filmikach z Youtube. Wygląda rzeczywiście pięknie. Ciekawe, czy rośnie z tego duże drzewko.
Zaciekawiła mnie też modrzewnica. Zaraz zerknę do netu, żeby się dokształcić.
Zaciekawiła mnie też modrzewnica. Zaraz zerknę do netu, żeby się dokształcić.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16636
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Za furtką
Moniczko, ponieważ właśnie relaksujesz się na działce, życzę Ci więc olbrzymiej dawki słonecznych promieni, byś wróciła ze świeżutką opalenizną.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17004
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Za furtką
Ale fajnie móc podglądać takich gości z bliskiej odległości. Natura jest cudna.
A i wschody i zachody słońca są wyjątkowe, klimatyczne i piękne
A i wschody i zachody słońca są wyjątkowe, klimatyczne i piękne
- neferet
- 100p
- Posty: 196
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Dziękuję wszystkim zaglądającym za moją furteczkę.
Pojechałam na działeczkę w zeszły weekend i tylko na jeden dzień wpadłam w sprawach pracowych i bankowych. Skoro nic nie robiłam tyle czasu to powiedzcie mi dlaczego taka zmęczona jestem?
Loki wiele pomyłek krąży po świecie. Chyba w każdej dziedzinie... Odkryłam jeszcze jednego fiołka u siebie. Schował się w trawie. Myślałam, że nie przetrwał, a tu taka miła niespodzianka. Niestety kupiony jako NN.
Wandziu widzę, że i Ciebie zainteresowała modrzewnica. Kwitnie jeszcze w przeciwieństwie do Oli. Jak przyjechałam jeszcze było sporo kwiatów, ale już rozwinięte liście, a żegnała mnie wczoraj już bez żadnego kwiatka. Nie wiem jak wysoko rośnie Ola, będę ciąć tak czy siak. Poza tym nie wiem jaką mam podkładkę. Zapomniałam spytać.
Lucynko słoneczka było aż nadto, ale ja od niego uciekam albo się smaruję mocnym filtrem, bo uczulenie mnie męczy od pewnego czasu. Cóż robić. Dobrze, że dopiero teraz, a nie w młodości jak zgrabne nóżki na plaży wykładałam.
Aniu prawda, że natura cudna jest. Jej bliskość niesamowicie mnie odpręża i kiedy tylko mogę podglądam troszeczkę. Czasem tacy naturalni goście sami wchodzą w nasze progi - na przykład wiewióreczki.
BAŚKA
Widywałam ją na dębie sąsiada, ale nigdy nie udało mi się zaobserwować jak tam dociera. Ostatnio przyprawiła mnie niemal o zawał serca, kiedy to biegła od łąki przez nasze dwa dęby, potem na dach garażu, potem rynną, a w końcu z garażu... na wiatę czy od razu w dół na beczkę?... może na wiatę... a może jednak na beczkę... Miotała się niezdecydowana, a dla mnie każda decyzja wydawała się szalona. W końcu wybrała beczkę. Potem już tylko siup przez oczko siatki i zaraz na pień dębu.
Następnego dnia, kiedy ją fotografowałam wybrała dach wiaty, z której już łatwo po gałęziach do sąsiada. Uznałam to za równe szaleństwo jak beczkę. Rozważałam zrobienie jakiejś kładki. Mąż pukał się w czoło.
Kolejnego dnia Baśka zobaczyła Zibiego, naszego sznaucera miniaturowego - i zamarła. Siedziała na młodym dębie w jakichś sobie tylko znanych sprawach. Ciągle kręciłam się po podwórzu, zerkając na nią ukradkiem i to jej zupełnie nie przeszkadzało, aż nagle zrobiła się czujna i ani drgnęła. Zza rogu wyszedł Zibi. Dla nas to mały psiak, ale już dawno zauważyłam, że dzikie zwierzęta i ptaki traktują go jak poważne zagrożenie. Wyrzuciłam za dom obu panów - tego dwu i czworonoga, sama też się schowałam, a ona siedziała, siedziała, czekała, czekała... aż zyskała pewność, że można bezpiecznie iść dalej. Trochę to potrwało.
Pomimo tego kudłatego potwora przyszła i kolejnego dnia. Zupełnie zignorowała mnie siedzącą na schodkach ganku. Przeparadowała mi przed samym nosem - w końcu nie mam czterech nóg!
I tu o mało nie padłam na serce. Owa beczka stoi mniej więcej pod ptasim domkiem. Na szczęście zamknięta.
Poza Parkiem Łazienkowskim lata temu nie miałam tak bliskiego spotkania z wiewiórką. Mam nadzieję, że wie co robi uprawiając te skoki... Sama się z siebie śmieję, bo ta mała Baśka wzbudziła we mnie chyba instynkt macierzyński i zaczęłam się o nią martwić.
Najbliższy weekend komunijny, więc nie wiem kiedy znowu będę na działce, ale postaram się kontynuować relację z ubiegłego tygodnia.
Pojechałam na działeczkę w zeszły weekend i tylko na jeden dzień wpadłam w sprawach pracowych i bankowych. Skoro nic nie robiłam tyle czasu to powiedzcie mi dlaczego taka zmęczona jestem?
Loki wiele pomyłek krąży po świecie. Chyba w każdej dziedzinie... Odkryłam jeszcze jednego fiołka u siebie. Schował się w trawie. Myślałam, że nie przetrwał, a tu taka miła niespodzianka. Niestety kupiony jako NN.
Wandziu widzę, że i Ciebie zainteresowała modrzewnica. Kwitnie jeszcze w przeciwieństwie do Oli. Jak przyjechałam jeszcze było sporo kwiatów, ale już rozwinięte liście, a żegnała mnie wczoraj już bez żadnego kwiatka. Nie wiem jak wysoko rośnie Ola, będę ciąć tak czy siak. Poza tym nie wiem jaką mam podkładkę. Zapomniałam spytać.
Lucynko słoneczka było aż nadto, ale ja od niego uciekam albo się smaruję mocnym filtrem, bo uczulenie mnie męczy od pewnego czasu. Cóż robić. Dobrze, że dopiero teraz, a nie w młodości jak zgrabne nóżki na plaży wykładałam.
Aniu prawda, że natura cudna jest. Jej bliskość niesamowicie mnie odpręża i kiedy tylko mogę podglądam troszeczkę. Czasem tacy naturalni goście sami wchodzą w nasze progi - na przykład wiewióreczki.
BAŚKA
Widywałam ją na dębie sąsiada, ale nigdy nie udało mi się zaobserwować jak tam dociera. Ostatnio przyprawiła mnie niemal o zawał serca, kiedy to biegła od łąki przez nasze dwa dęby, potem na dach garażu, potem rynną, a w końcu z garażu... na wiatę czy od razu w dół na beczkę?... może na wiatę... a może jednak na beczkę... Miotała się niezdecydowana, a dla mnie każda decyzja wydawała się szalona. W końcu wybrała beczkę. Potem już tylko siup przez oczko siatki i zaraz na pień dębu.
Następnego dnia, kiedy ją fotografowałam wybrała dach wiaty, z której już łatwo po gałęziach do sąsiada. Uznałam to za równe szaleństwo jak beczkę. Rozważałam zrobienie jakiejś kładki. Mąż pukał się w czoło.
Kolejnego dnia Baśka zobaczyła Zibiego, naszego sznaucera miniaturowego - i zamarła. Siedziała na młodym dębie w jakichś sobie tylko znanych sprawach. Ciągle kręciłam się po podwórzu, zerkając na nią ukradkiem i to jej zupełnie nie przeszkadzało, aż nagle zrobiła się czujna i ani drgnęła. Zza rogu wyszedł Zibi. Dla nas to mały psiak, ale już dawno zauważyłam, że dzikie zwierzęta i ptaki traktują go jak poważne zagrożenie. Wyrzuciłam za dom obu panów - tego dwu i czworonoga, sama też się schowałam, a ona siedziała, siedziała, czekała, czekała... aż zyskała pewność, że można bezpiecznie iść dalej. Trochę to potrwało.
Pomimo tego kudłatego potwora przyszła i kolejnego dnia. Zupełnie zignorowała mnie siedzącą na schodkach ganku. Przeparadowała mi przed samym nosem - w końcu nie mam czterech nóg!
I tu o mało nie padłam na serce. Owa beczka stoi mniej więcej pod ptasim domkiem. Na szczęście zamknięta.
Poza Parkiem Łazienkowskim lata temu nie miałam tak bliskiego spotkania z wiewiórką. Mam nadzieję, że wie co robi uprawiając te skoki... Sama się z siebie śmieję, bo ta mała Baśka wzbudziła we mnie chyba instynkt macierzyński i zaczęłam się o nią martwić.
Najbliższy weekend komunijny, więc nie wiem kiedy znowu będę na działce, ale postaram się kontynuować relację z ubiegłego tygodnia.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11604
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Za furtką
Moniczko uroczy ten błękitny fiołek.
Ciekawa ta modrzewnica, byle tylko była odporna na mrozy.
Perypetie Baśki wspaniale opisałaś. To bardzo czujne zwierzątko. Koło mnie stale się kręci, ale w ogrodzie nieczęsto widuję.
Spokojnego czasu na ogrodowe przyjemności.
Ciekawa ta modrzewnica, byle tylko była odporna na mrozy.
Perypetie Baśki wspaniale opisałaś. To bardzo czujne zwierzątko. Koło mnie stale się kręci, ale w ogrodzie nieczęsto widuję.
Spokojnego czasu na ogrodowe przyjemności.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16636
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Za furtką
Moniczko, dziękuję za piękną relację z odwiedzin wiewiórki.
Fantastyczna opowiastka zilustrowana świetnymi zdjęciami!
Współczuję konieczności unikania bliskiego spotkania z promieniami słonecznymi. Osobiście kocham pocałunki słońca.
Pozdrawiam cieplutko.
Fantastyczna opowiastka zilustrowana świetnymi zdjęciami!
Współczuję konieczności unikania bliskiego spotkania z promieniami słonecznymi. Osobiście kocham pocałunki słońca.
Pozdrawiam cieplutko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12189
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Za furtką
Cudowna relacja z wiewiórczych wizyt.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11697
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Za furtką
Możesz spokojnie książkę napisać Lekko się czyta i chcesz więcej
Wiewiórki uwielbiam od małego
Wiewiórki uwielbiam od małego
- neferet
- 100p
- Posty: 196
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Dziękuję wszystkim za miłe słowa o mojej baśkowej opowieści.
Wczoraj i dziś komunie, rodzinne spotkania, więc nie mogłam pojechać na działkę. Postanowiłam więc zajrzeć dla odprężenia do archiwum przełomu kwietnia i maja.
Był to czas dębów, sosen i żarnowców.
Czas żarnowców
Po zakupieniu naszej działeczki zaczęłam się więcej rozglądać po okolicy i wyruszać coraz dalej i dalej. Pewnego dnia wpadłam na pięknie kwitnącą żółtą kępkę żarnowców. Jakże się ucieszyłam! A jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam młode sadzonki w sklepie ogrodniczym. Pierwszy został kupiony żółty i jest to pierwsza roślina jaką posadziłam na działce, jeszcze zanim wszystko zostało ogrodzone. Drugi był pomarańczowo-żółty, a ostatni ten z odcieniem różowego. Różowy – wbrew sztuce ogrodniczej – został przesadzony po dwóch latach i zniósł to całkiem nieźle. Nie miałam wyboru, bo na miejscu, gdzie rósł stoi teraz dom.
Żółty pełen jest zawsze dzikich lokatorów – pająków, ślimaków, a przede wszystkim różnej maści pasiaków bzyczących i ciężko pracujących. Wokół różowego ruch nieco mniejszy, a pomarańczowy stoi niemal niezauważony. Ciekawe z czego to wynika…
Czas dębów
Królami mojej okolicy są dęby. Nie, nie jest ich najwięcej, ale są i niektóre nawet dość stare. Pokazują swój charakter. Na naszej działce rosną dwa – starszy i młodszy. Nie są to łatwi lokatorzy, ale cóż poradzić? W gruncie rzeczy co za różnica czy sypią igły sosny (jak było u mojej babci), czy liście dęby. Jak na królów przystało późno i wielce łaskawie pokazują wiosną pierwsze liście. W tym roku dopiero dwa tygodnie temu.
Czas sosen
W tym samym czasie zbierałam już pędy sosny na syrop. Pierwszy raz. Przyznam, że wyprawa była dość ciekawa. Odkryłam na przykład, że tuż za płotem hasały sobie bobry. Ścięły kilka młodych sosenek, zrobiły podejście do olchy i zrezygnowały. Chyba, że było to wyjście treningowe z małymi.
Część pędów zasypałam cukrem, część jest w miodzie. Zobaczę jak wypadnie eksperyment.
Pod działkową sosną, oprócz niebieskiego fiołka, odkryłam w najlepsze kwitnący barwinek. Przeniosłam go z działki babci, ale w zeszłym roku pozostawiłam go trochę samego i bez opieki. A on świetnie sobie poradził! Nie pamiętam co to za odmiana. Może Atropurpurea?
Natomiast biały barwinek ‘Gertrude Jekyll’ rośnie coś słabo. Jest zdecydowanie do przesadzenia i otoczenia opieką.
Długo też kwitła (może kwitnie, kto wie?...) brunnera. Zakochałam się w niebieskim kolorze jej kwiatów i na pewno dokupię jeszcze kilka sadzonek. Mama się cieszy, bo to prezent od niej.
Był wschód to teraz zachód. Bagienko za naszymi plecami.
Wczoraj i dziś komunie, rodzinne spotkania, więc nie mogłam pojechać na działkę. Postanowiłam więc zajrzeć dla odprężenia do archiwum przełomu kwietnia i maja.
Był to czas dębów, sosen i żarnowców.
Czas żarnowców
Po zakupieniu naszej działeczki zaczęłam się więcej rozglądać po okolicy i wyruszać coraz dalej i dalej. Pewnego dnia wpadłam na pięknie kwitnącą żółtą kępkę żarnowców. Jakże się ucieszyłam! A jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam młode sadzonki w sklepie ogrodniczym. Pierwszy został kupiony żółty i jest to pierwsza roślina jaką posadziłam na działce, jeszcze zanim wszystko zostało ogrodzone. Drugi był pomarańczowo-żółty, a ostatni ten z odcieniem różowego. Różowy – wbrew sztuce ogrodniczej – został przesadzony po dwóch latach i zniósł to całkiem nieźle. Nie miałam wyboru, bo na miejscu, gdzie rósł stoi teraz dom.
Żółty pełen jest zawsze dzikich lokatorów – pająków, ślimaków, a przede wszystkim różnej maści pasiaków bzyczących i ciężko pracujących. Wokół różowego ruch nieco mniejszy, a pomarańczowy stoi niemal niezauważony. Ciekawe z czego to wynika…
Czas dębów
Królami mojej okolicy są dęby. Nie, nie jest ich najwięcej, ale są i niektóre nawet dość stare. Pokazują swój charakter. Na naszej działce rosną dwa – starszy i młodszy. Nie są to łatwi lokatorzy, ale cóż poradzić? W gruncie rzeczy co za różnica czy sypią igły sosny (jak było u mojej babci), czy liście dęby. Jak na królów przystało późno i wielce łaskawie pokazują wiosną pierwsze liście. W tym roku dopiero dwa tygodnie temu.
Czas sosen
W tym samym czasie zbierałam już pędy sosny na syrop. Pierwszy raz. Przyznam, że wyprawa była dość ciekawa. Odkryłam na przykład, że tuż za płotem hasały sobie bobry. Ścięły kilka młodych sosenek, zrobiły podejście do olchy i zrezygnowały. Chyba, że było to wyjście treningowe z małymi.
Część pędów zasypałam cukrem, część jest w miodzie. Zobaczę jak wypadnie eksperyment.
Pod działkową sosną, oprócz niebieskiego fiołka, odkryłam w najlepsze kwitnący barwinek. Przeniosłam go z działki babci, ale w zeszłym roku pozostawiłam go trochę samego i bez opieki. A on świetnie sobie poradził! Nie pamiętam co to za odmiana. Może Atropurpurea?
Natomiast biały barwinek ‘Gertrude Jekyll’ rośnie coś słabo. Jest zdecydowanie do przesadzenia i otoczenia opieką.
Długo też kwitła (może kwitnie, kto wie?...) brunnera. Zakochałam się w niebieskim kolorze jej kwiatów i na pewno dokupię jeszcze kilka sadzonek. Mama się cieszy, bo to prezent od niej.
Był wschód to teraz zachód. Bagienko za naszymi plecami.
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16636
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Za furtką
Moniczko, masz dużo ciekawych roślinek na swojej działeczce.
Szczególnie zainteresował mnie różowy żarnowiec. Nigdy jeszcze takiego nie widziałam i nie miałam pojęcia o jego istnieniu.
Dębów trochę zazdraszczam. Niestety, moje niewielkie poletko takich, a właściwie żadnych drzew poza owocowymi, nie pomieściłoby.
Mam pytanie o 'Gertrude Jekyll'.Co to jest? A pytam, ponieważ znam tylko różę o takim imieniu.
Zapewne pokażesz nam jeszcze wiele ciekawostek ze swojej działeczki, zatem życzę Ci, byś jak najczęściej mogła na niej bywać.
Szczególnie zainteresował mnie różowy żarnowiec. Nigdy jeszcze takiego nie widziałam i nie miałam pojęcia o jego istnieniu.
Dębów trochę zazdraszczam. Niestety, moje niewielkie poletko takich, a właściwie żadnych drzew poza owocowymi, nie pomieściłoby.
Mam pytanie o 'Gertrude Jekyll'.Co to jest? A pytam, ponieważ znam tylko różę o takim imieniu.
Zapewne pokażesz nam jeszcze wiele ciekawostek ze swojej działeczki, zatem życzę Ci, byś jak najczęściej mogła na niej bywać.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8017
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Za furtką
Moniko
Przyszłam zaintrygowana furtką , stoję nieśmiało i podziwiam...
Spodobał mi się bardzo nieco filozoficzny początek Twojego Wątku
Ciekawe początki , fajne żarnowce i inne kwiaciorki
Widzę już ,że z takim podejściem będzie w przyszłości tajemnicza dżungla ,jak u nas
Opowieść o wiewiórze cudna /też je uwielbiam/.
Ciekawe odmiany barwinków i modrzewnica. Ta ostatnia może przemarzać .
Jabłonka /widzę ,że to ozdobna czyli ''rajska''/ Oj ,jeśli porośnie ,jak nasza z siewki od Magdy /madziagos/
Podkładka jakaś dziwna ,nie przypomina dzikiej.
Przyszłam zaintrygowana furtką , stoję nieśmiało i podziwiam...
Spodobał mi się bardzo nieco filozoficzny początek Twojego Wątku
Ciekawe początki , fajne żarnowce i inne kwiaciorki
Widzę już ,że z takim podejściem będzie w przyszłości tajemnicza dżungla ,jak u nas
Opowieść o wiewiórze cudna /też je uwielbiam/.
Ciekawe odmiany barwinków i modrzewnica. Ta ostatnia może przemarzać .
Jabłonka /widzę ,że to ozdobna czyli ''rajska''/ Oj ,jeśli porośnie ,jak nasza z siewki od Magdy /madziagos/
Podkładka jakaś dziwna ,nie przypomina dzikiej.