Też uważam, że cattleye łatwe nie są, a Renia ma wyjątkowe sukcesy jeśli chodzi o kwitnienia. Ale wieloletnie czekanie na kwiaty jakiejś tam cattlei to powracający temat na wielu forach, więc to nie jest tak, że jesteśmy z Mirką odosobnione w naszej opinii
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Na pewno są bardzo kapryśne, wystarczy taką przesadzić nie w idealnym momencie cyklu wzrostu i potrafi się zatrzymać ze wzrostem na rok. Mam dwie, które kupiłam z gołym korzeniem, więc chcąc nie chcąc przeszły przymusowe przesadzanie, i dopiero po półtora roku się obudziły i zaczęły intensywnie rosnąć. Inne dwie kupiłam jako dorosłe, kwitły wcześniej, ale u mnie kwitnąć nie chcą. Rosną bujnie, psb za psb i korzeni multum, ale kwiatów brak. Światła mają dużo, bo 7 m-cy spędzają w ogrodzie, a zimą są doświetlane. Nie wiem dlaczego jedne kwitną a inne nie.
Z drugiej strony cattleye są niesamowicie żywotne, to mnie najbardziej zaskoczyło. Kupiłam przez internet cherlawą sztukę (jak się okazało po rozpakowaniu paczki), świeżo oddzielone 3 psb, prawie bez korzeni. Wszystkie liście szybko zrzuciła, zwiędła, po chwili nie miała żadnego żywego korzenia, generalnie wyglądała na martwą. Miałam ją wyrzucić, ale gdzieś przeczytałam, że takie agonalne stany można wystawić do ogrodu latem, bez podłoża w pustej glinianej doniczce, w jakieś zacienione i w miarę wilgotne miejsce. Wystawiłam i zapomniałam o niej, podlewał ją deszcz, albo była podlewana wężem przy okazji podlewania trawnika i w sierpniu okazało się, że z tego wysuszonego kikuta rosną dwie nowe psb- wielka radość i zaskoczenie.
Ale na pewno są to rośliny dla cierpliwych ;)