
Moją ukochaną porą roku jest wiosna i już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie wszystko zacznie budzić się do życia. Za oknem burobiało. Tak w każdym razie jest w Poznaniu. Żeby chociaż jakiś przyzwoity śnieg się trafił i żeby można było pójść na sanki...

Tak sobie tęsknię za ciepłą porą, za łopatą i za dziabką, że postanowiłam, że choć namiastkę tego stworzę wirtualnie


A początki w moim mikroskopijnym ogrodzie były trudne, ponieważ całość porastał busz dziczek i nie sposób było przejść przez niego w pozycji wyprostowanej. Większość czasu spędziłam w kucki godzinami wykopując śliwy samosiejki i temu podobnych intruzów oraz wydłubując z ziemi cegły i wory starego cementu. Ale to już było...


Mój ogródek nie jest jednak wymuskany, więc wrażliwsze osoby proszę o wyrozumiałość.

A to 4 zdjęcia na początek. Pierwszy rok (2003). Po odgruzowaniu:


Moja ukochana katalpa kupiona podczas Polagry w Poznaniu (tachałam ją na plecach, na szczęście spotkałam znajomego


