Wspaniałe widoki i świadomość tego ciepła i klimatu ... hmmm
Rozmarzyłam się
I ponieważ u mnie w tym roku troszkę się odwlecze pozostało mi na razie wzdychanie do Twoich
Ewelino fotek oraz wspomnienie zeszłorocznego (przełom stycznia i lutego 2010) wypadu
Cabo Verde u nas zwane:
Wyspy Zielonego Przylądka, a konkretnie wyspa
Sal (która ma niebagatelne wymiary: w najdłuższym miejscu 30 km i najszerszym 12 km).
Cabo Verde to archipelag kilku wysp na Oceanie Atlantyckim mniej więcej na poziomie Senegalu, a wyspa
Sal, jak sama nazwa wskazuje słynie z soli
Teoretycznie nazwa wysp wskazywałaby na taki wygląd:

lecz to jedynie sztucznie nasadzona roślinność hotelowa.
W rzeczywistości wygląda tak:

to białe to sól
fatamorgana

Wyspa słynie także z zatoczek, w których są idealne warunki do windsurfingu (organizowane są tu nawet międzynarodowe zawody w tym sporcie)

Ale najsłynniejsze są oczywiście jeziora solankowe, teraz eksploatowane jedynie na własne potrzeby a głównie jako atrakcja turystyczna. Niezwykłym przeżyciem jest kąpiel w nich: nie ma możliwości utonięcia i leżąc na plecach można czytać książkę.

No i plaże


Na pożegnanie widok z samolotu
