Wioluś - wyobraź sobie, że nie mam niczego z Ćmielowa, ale samą porcelanę oczywiście znam i podoba mi się. Lubię dokupywać poszczególne elementy do zastawy, nawet takie malutkie, które potem zdobią stół. W życiu chyba mam szczęście , bo i dzieci są cudowne i mąż bardzo dobry, dlatego tak kochany mimo upływu lat. Za chwilę idę do Twojego wątku z kulinariami, bo właśnie go odkryłam!
Wandziu - dziękuję za życzenia. Mam nadzieję, że jeszcze wiele lat przed nami, bo nie umiem sobie wyobrazić życia bez mojego Jarka.
Ewuś - życzenia przekażę też M., bo wiele jego załugi , że ze mną wytrzymał, ze mną i moimi pomysłami na życie. Na szczęście mamy wiele wspólnych pasji, jedną z nich są właśnie róże i nasz ogród
Weka - za uznanie dotyczące wyglądu serdecznie dziękuję. Mam 51
lat. Od czasu, gdy zbliżyłam się do 50-tki zaczęłam się malować. Uczyłam się intensywnie , jak to robić
, bo okazało się, że niewiele mam na ten temat pojęcia. Wkrótce nabyłam umiejętności i znacznie lepiej czuję się teraz niż kiedyś. Mam też zasadę, codziennie po zrobieniu makijażu patrzę w lustro i mówię do siebie: No niemożliwe, żeby było aż tak dobrze
, a potem zwracam się do M z pytaniem, czy świetnie wyglądam. On biedak, w trosce o dobrą atmosferę domową, nauczył się już, że zawsze musi odpowiedzieć: Świetnie Kochanie! Kiedyś nawet zastanawiałam się, czy nie założyć osobnego wątku dotyczącego pielęgnacji twarzy i makijażu pod nazwą:
Róże... na policzku. A tak poważnie, jak schudnę z 15 kg, to będzie ok, teraz
Wandziu - Bolesławiec to jedna z moich miłości.To takie naczynia, że nawet jeśli na nich niewiele położysz, to stół robi wrażenie
. A o donicy, to już nic nie powiem oprócz tego, że już żałuję. Ale M. przekonał mnie w sposób bardzo prosty. Otóż policzył ile róż mogę kupić za tę jedną donicę. A że poszukuje takich róż, które rosłyby przy ulicy przed domem, a więc takich mniej szlachetnych, to wyszło tych róż w przeliczeniu dość dużo
Amber Cover 2013- 2016
Amber kupiona była w donicy i na początku skradła mi serce, cudowne małe kwiatki wyglądają jak główka dziewczynki z loczkami okalającymi twarzyczkę. Ponieważ wiedziałam, że jest różyczką niewysoką, posadziłam ją w pierwszym rzędzie. I faktycznie osiągnęła wysokość max 50 cm. Delikatne niewielkie żółte kwiatki właściwie kwitną całe lato, nie pachną, ale kto by się schylał, by chceieć poczuć ich zapach? Niestety jest bardzo nieodporna, zupełnie jak trochę tylko większa Amazing i dużo większa Tineke. Łapie plamistość z każdym rokiem coraz szybciej , a ponieważ liście ma maleńkie, mimo usilnych prób, nie udaje mi się obrywać i zgarniać pożółkłych. Tak więc jest kolejną do odstrzału i ze wszystkich chorujących róż, jej los jest niemal przesądzony. Nie pokazuję tu jej w okresie największego kwitnienia, bo najbardziej zależy mi na prezentacji całych krzaczków, żeby było widać, jak się rośliny rozrastają. Gdybym miała podsumować , powiedziałabym, że to piękna rózyczka ( mimo wklejonych tu zdjęć, które tego pewnie nie potwierdzaj), ale...