monsheutos pisze:
Owszem PZW to "beton"ale czy to zarząd wykłusował ryby,NIE,tylko członkowie często przy zakazie,okres ochronny,wymiar,odległość od śluzy itd.Widać jaka jest mentalność narodu.
Zarząd nic nie robi by złodziei gonić, taka jest smutna prawda. Problem szerszy jest taki że zarząd wprowadza w regulaminie połowów takie limity że jakby każdy zabrał tylko to co mu wg przepisów wolno to byś rybę w tesco oglądał ;)
Trochę przejaskrawiając, mogę napisać że Stalin też osobiście nie zabijał.
I jeżeli wydaje się Tobie że tylko własność prywatna może to zmienić to jesteś naiwny.Znam właścicieli prywatnych stawów hodowlanych,wiesz jaki mają problem,kłusownicy.Podałem ci przykład Węgier,ale ty nie zrozumiałeś,on sobie poradził bo to daleko a wiesz jak by to wyglądało w Polsce,przyszli by w nocy
Wg Ciebie na Węgrzech niema złodziei ?
W Polsce dwie rzeki, Raba i Wisła (oczywiście nie całe) są w dzierżawie u kapitalistów i użytkowane wyłącznie wędkarsko. Licencja kosztuje (ale nie tak dużo jak na chyba jedynym chronionym łowisku PZW - górnym Sanie). Obydwaj narzekają na kłusowników, ale przynajmniej Jeleński całkiem nieźle sobie z nimi poradził oswajając ich jak sam pisze (do znalezienia w necie). W tym momencie nad Rabą oczywiście są złodzieje, ale jest dużo lepiej niż nad innymi rzekami.
Złodzieje są wszędzie, taki świat. Jednak łowiska Panów Wilka i Jeleńskiego są zdecydowanie rybniejsze niż analogiczne wody dzierżawcy "społecznego" (PZW). Mnie to wygląda że prywaciarze lepiej dbają, zapewne dlatego że więcej wysiłku w to wkładają.
Sprzedać w prywatne ręce to żadne wyjście kto da ci gwarancje że ktoś tego jeziora,rzeki,lasu nie ogrodzi i postawi takie piękne tabliczki,zakaz-biwakowania,kąpania,połowu ryb,zbierania grzybów i pozostanie tylko Szwecja.Piszesz że byłeś dobrze traktowany w Anglii,możliwe,ale piszą o nas tak
http://www.zpw.pl/Polacy-w-anglii-kradna-ryby/
To było 10 lat temu, ludzie pojechali wierząc że wystarczy tam pojechać i zaraz robota będzie, wzięli bo parę funtów i cała masa ludzi miała wtedy kłopoty by mieć co do gara wsadzić. Kradli, to fakt. Problem dotyczył nie tylko Polaków, ale i innych imigrantów z państw socjalistycznych.
Gwarancje że będziesz za darmo mógł korzystać z cudzego dobra? Chciałbyś żeby każdy mógł wejść do Ciebie do szkółki i zabrać co mu się spodoba ? NIE NAMAWIAM ŻEBY WSZYSTKO SPRZEDAĆ, tylko żeby być konsekwentnym. Jak państwo sprzedało to powinno tracić kontrolę, a nie zjada ciastko i ma ciastko.
Piszesz o zarybianiu karpiem przez PZW,ja łowię ponad 25lat na rzece Odra"dzika woda"nie jakaś tam komercjia na której ty łowisz
Kolego, Odra to dzika była nim jej Niemcy nie uregulowali. Ja łowię w różnych wodach, np bardzo lubię Wisłę, Rabę, Dunajec ale też Bóbr albo podkrakowskie żwirownie - wody użytkowane przez PZW, MZW, prywatnych właścicieli, stowarzyszenia itd. Jako że nie jestem członkiem, dniówka to koszt kilkudziesięciu złotych (zależnie od okręgu 25-60/dzień). Oczywiście można taniej, zostać członkiem za 70zł, mieć dniówkę za 1zł i firmować to co się w tym związku dzieje.
,ryby tu jeszcze są jak ktoś wie gdzie,kiedy i na co,karpie też i to spore ale PZW ich tu nie wpuściła tylko powódź a są to karpie z Czech i co ma do tego PZW?
Jakiś czas temu wprowadzono zakaz zarybiania rybami obcymi obwodów dzierżawionych od RZGW. Te karpie które łowisz równie dobrze mogły być z zarybień PZW bo wcześniej pchano go do każdej wody. Niestety zakaz nie dotyczy wód które nie są w gestii RZGW (czyli generalnie wód stojących), chociaż pamiętam że kilka lat temu była mała aferka jak naukowcy napisali kwit dla któregoś z okręgów że karp to ryba krajowa, bo żyje tu już kilkaset lat (pomijając że żyje, ale w stawach) i okręg chciał/zarybiał nim jakąś rzekę.
W okręgu krakowskim robi się zarybienia "karpiem handlowym", to takie cudo że wpuszczają ryby do żwirowni, żeby je wędkarze mogli złowić. Zwykłe ryby hodowlane, w rozmiarze który pozwala je legalnie zabrać. Robią się łowy jak polowanie na bażanty z ministrem Szyszko.
Tak jak ta ustawa o drzewach miała ułatwić pozbycie się suchego,chorego,krzywego drzewa itd.
Skąd pomysł że ustawa miała dotyczyć tylko takich drzew ?
Dziś pojechałem nad rzekę,1.5km i
10% drzewostanu już nie ma,mimo że to tereny rolnicze a rolnik to działalność gospodarcza i trzeba mieć zezwolenie,tną,mimo że okres lęgowy,po drodze(1.5km)dwóch pilarzy,tną,kasa,drzewo,kasa,opał,kasa.
Obawiam się że będzie jak zawsze "mądry Polak po szkodzie"
No ale chyba wezwałeś odpowiednie służby że tną w okresie lęgowym ?
Zresztą ciekawi mnie jak się ma równość obywateli do tego że rolnik nie może wyciąć drzewa, a nierolnik może.