Moje kumkwaty

Zdjęcia roślin doniczkowych, domowych
ODPOWIEDZ
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Moje kumkwaty

Post »

Witam. Opowiem co nieco o mojej nowej egzotycznej hodowli
Wiosną kupiłem w supermarkecie dorodne mocno owocujące drzewko kumkwata. Nie znam odmiany bo sprzedawca jakiś tajemniczy. Od razu przesadziłem je do większej donicy ponieważ wyglądało że niedługo ucieknie z małego pojemnika. Nawet woda już się nie mieściła ;:202 :shock: Jako że nie jestem rasowym ogrodnikiem a zwykle rozwiązuję problemy ściśle techniczne to i tutaj wtrąciłem swoje trzy grosze. Zbudowałem sobie stosowną donicę z zasobnikiem wody z czujnikiem pływakowym i knotem który podaje ją powolutku do korzeni rośliny. Taka fanaberia żeby roślince było dobrze i w miarę stabilnie, nawet wtedy gdy zapomnę o niej na parę dni. Drzewko zniosło moje zabiegi bez czkawki ale i bez euforii. Liście nie opadały i niestety w ogóle nic się nie działo. W maju doniczka wylądowała na balkonie w półcieniu innych większych roślin i...nadal nic. Trochę mnie to irytowało więc dla uspokojenia zacząłem po sztuce podjadać dojrzałe "minipomarańczki". Kiedyś stary ogrodnik powiedział że słabo owocującej jabłonce wystarczy dać powąchać siekierę żeby zaczęła rodzić jak zwariowana. Mój kumkwat podobnie zareagował na obrywanie owoców. Na gałązkach z których je zerwałem natychmiast ożywiły się śpiące pączki i zaczęło coś rosnąć. To mnie rozjuszyło lub jak kto woli-podjarało do dalszych działań. Szybko podkształciłem się w temacie hodowli cytrusów i kupiłem specjalny nawóz który od tamtego czasu dodaję przy każdym uzupełnieniu wody w zasobniku donicy. Drzewko nabrało wigoru i od tamtego czasu wzbogaciło się o czuprynę nowych pęków gałązek wyrastających w okolicy zerwanych już do końca owoców. System nawadniania póki co sprawuje się znakomicie.

W trakcie dokształcania z botaniki trafiłem na mnóstwo cennych wskazówek hodowlanych, między innymi na temat szczepienia. Postanowiłem więc jakoś tę nową wiedzę zagospodarować. W owocach były nasiona które skrupulatnie zbierałem i po oczyszczeniu z miękiej otoczki (szorstką gąbką) natychmiast umieszczałem w oddzielnym pojemniku zrobionym z butelki po napoju (oczywiście też z zasobnikiem wody) w podłożu do cytrusów. Dość szybko wykiełkowały więc trzeba je było rozsadzić. Zacząłem jak maniak zbierać plastykowe butelki po wodzie mineralnej i można powiedzieć że uruchomiłem produkcję unikatowych "doniczek" na kolejne rozsady. Zależało mi na pojemnikach wysokich ale wąskch. Do dzisiaj na parapecie stoi ich już ponad 20 sztuk a w każdej rośnie mały kumkwacik. W kilku na okrasę siedzą malutkie jeszcze siewki drzewek truskawkowych. Wszystko z automatycznym nawadnianiem, a co? Skoro działa to żal byłoby nie wykorzystać pomysłu.
Po co mi tyle kumkwatów? Otóż dokarmiam je w celu uzyskania podkładek na których zamierzam zaszczepić zrazy a może oczka z tej czupryny która buńczucznie powiewa na kumkwacie kupionym wiosną. Tylko w ten sposób mam szansę doczekać się że skosztuję owoców z jego dzieci :)

Opanowany kumkwatomanią nie poprzestałem na hodowaniu przyszłych podkładek z pestek kukwata. Kupiłem na aukcji w Allegro garść nasion poncyrii trójlistkowej. Ponoć najlepsza do tej zabawy. Na razie od 02 lipca siedzą sobie w doniczce w podłożu złożonym z przesianej ziemi do cytrusów z dodatkiem około 20% perlitu (rozwijam się :D ) Nasionka podobno tegoroczne ale pewności nie mam dlatego staram się uzbroić w cierpliwość. Nasionka mają super warunki do wykiełkowania więc nie tracę nadziei. Wczoraj dla odmiany wysiałem kilka nasion cytryny którą w ekspresowym tempie zużyłem do herbaty. Nie wiem jak mój żołądek to zniesie ale czego się nie robi dla nauki? Reasumując zamiar jest taki żeby w stosownym czasie zająć się szczepieniem kumkwatów na podkładkach z kumkwata, poncyrii, cytryny i limonki, jeżeli znajdę w niej jakieś nasiona. Na razie została kupiona, leży i czeka aż nabiorę odwagi żeby ją wypatroszyć, a może i skosztować ;)

Mamy dopiero lipiec a ja już główkuję jak ten mój nagły dobytek przezimować. Nie mam szklarni tylko parapety pod oknami w normalnie ogrzewanym domu. Kiełkuje mi pewien pomysł jak mimo to uzyskać dobre dla cytrusów warunki na przezimowanie. Jeżeli okaże się słuszny to podzielę się koncepcją bo wiem że z tym wielu hodowców ma problem. Muszę zadbać o niską temperaturę w ciepłym domu, dobre oświetlenie i wyższą wilgotność powietrza w otoczeniu roślin, nie zagrzybiając przy okazji mieszkania. Trudne ale chyba możliwe. I to by było na razie na tyle. Ciekawe czy na tym forum znajdzie się paru amatorów cytrusów. Próbowałem wcześniej dokopać się do strony naszecytrusy ale zbudowali tam zaporę która skutecznie, mimo wielu prób, udaremniła mi możliwość zarejestrowania i zalogowania. Moja wiedza techniczna okazała się niewystarczająca żeby pokonać tę twierdzę. Trudno-świetnie. Tutejsze forum jest aktywne i rozbudowane a ludzie sympatyczni. Czego chcieć więcej? Wkrótce wrzucę trochę fotek mojej kumkwatowej rodzinki.
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
Bizu
100p
100p
Posty: 168
Od: 28 cze 2014, o 20:42
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Moje kumkwaty

Post »

;:7
Ja mam cytrynę z pestki, dobre 20 lat. Nie wywaliłam tylko przez sentyment. Paskudnica, złośnica, w dodatku brzydka i karłowata. W tym roku nie cięłam w nadziei na kwiatka. Nic.
Jestem ciekawa tego Twojego pomysłu. Nie wiedziałam, że można zagrzybić mieszkanie przez kwiaty, hm...
No i czekam na fotki :D
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Moje kumkwaty

Post »

Witam.
Na owocowanie drzewek rozmnożonych z nasion trzeba czekać nieraz całe życie więc warto spróbować innej sztuki. Dużo szybciej udaje się osiągnąć plon jeżeli rozmnożymy roślinę wegetatywnie czyli przez ukorzenienie gałązki odciętej od owocującgo już drzewka. Ten sposób podobno jest trudny bo sadzonki cytrusów niechętnie puszczają korzonki. Druga, łatwiejsza i skuteczna metoda dla amatorów to szczepienie "starego" zrazu na ukorzenionej już podkładce. Podkładką może więc być roślina wyhodowana z nasionka a także ta Twoja pełnoletnia już cytryna. Zaczątkiem szybko owocującej rośliny natomiast odpowiedni fragment z okazu który już wszedł w fazę owocowania. Metodę szczepienia można wybrać dość dowolnie. Do mnie jako początkującego hodowcy przemówiła metoda oczkowania o której znalazłem sporo wiadomości i filmików instruktażowych. Zobacz zresztą sama na przykładzie https://www.youtube.com/watch?v=tasJMHzM5fI W moim przypadku jest ona o tyle atrakcyjna że siewki mogą być młode a całość nie zabiera dużo miejsca i w razie niepowodzenia nie ma dużej straty. W instytutach rozmnaża się też rośliny "in witro" niemal od pojedynczej komórki. Z jednej rośliny o pożądanych cechach można wyprodukować tysiące klonów. Nie jest to jednak sposób dla amatorów.
W Twoim przypadku mogłabyś też co nieco zaszczepić. W internecie pod hasłem "cytryna skierniewicka" da się kupić za nieduże pieniądze roślinę już owocującą. Gdybyś się nią sumiennie zajęła to mogłaby ona zostać dawcą zrazów do uszlachetnienia tej Twojej dwudziestolatki która inaczej być może nigdy nie zaowocuje. Cytryna skierniewicka daje duże smaczne owoce. Mogłabyś pozostawić pień tej Twojej cytryny wraz z kilkoma konarami a na nich sukcesywnie, krok po kroku szczepić zrazy z kupionej skierniewickiej. Docelowo miałabyś swoje drzewko do którego pewnie masz sentyment z odnowioną owocującą koroną. Tak postępują sadownicy żeby uszlachetnić swoje drzewa. Trzeba to jednak w tym wypadku robić krok po kroku bo dla rośliny takie zabiegi to zawsze pewien szok. Jeden zraz się przyjmie i zacznie rosnąć to można pomyśleć o następnym.
Jeżeli chodzi o ten pomysł do którego się przyznałem to żaden kosmos. Chcę po prostu na parapecie zbudować coś w rodzaju pawilonu/namiotu z folii bąbelkowej, przyklejonego do szyb okiennych. Folia ma stanowić izolację termiczną od strony pomieszczenia. Między szybą a roślinami schowanymi pod takim parasolem oczywiście nie będzie folii. Dzięki temu zimna zimą szyba ma chłodzić przestrzeń wewnątrz pawilonu. Żeby dodatkowo zabezpieczyć towarzystwo cytrusów przed ciepłem przenikającym od spodu (pod parapetem standardowo siedzi kaloryfer), na spód położę płytę styropianową. Dla bezpieczeństwa warto też w tej zamkniętej przestrzeni umieścić jakiś termometr żeby mieć kontrolę nad temperaturą i w razie potrzeby wykonać drobną regulację żaluzjami, szczególnie gdy zimowe słońce zbytnio przygrzeje. Pomysł jeszcze dojrzewa i trochę trzeba przemyśleć. Na przykład kwestię okresowego dowilżania roślin i powietrza wokół nich. Prawidłowe warunki zimowania cytrusa czyli mocno obniżona temperatura, dobra wilgotność i oświetlenie, zmniejszone podlewanie oraz kompletne zaniechanie nawożenia daje roślinie szansę na odpoczynek i regenerację sił. Na wiosnę budzi się i aż ma ochotę na lepszą wegetację.
Niestety w zimie ściany, przynajmniej u mnie, zawsze są chłodniejsze i łatwiej kondensuje się na nich wilgoć. Miałem tak parę lat temu, gdy napadło mnie żeby rozmnożyć w celach handlowych nasiona goji. Stało parę sporych kuwet z malutkimi doniczkami i nagle zauważyłem że rogi pokoju ciemnieją. Gdybym w porę nie zareagował to trzeba by skuwać tynk żeby pozbyć się skutecznie grzyba. Teraz wolę dmuchać na zimne.
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
Zdenerwowana
ZBANOWANY
Posty: 251
Od: 22 kwie 2015, o 18:45
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Moje kumkwaty

Post »

diodas1 pisze:Ciekawe czy na tym forum znajdzie się paru amatorów cytrusów.
Znajdzie się, znajdzie. Moja jedna z wielu roślinek (owoce poszły na nalewkę i część do herbaty):

Obrazek

Czy coś takiego:

Obrazek

Albo:

Obrazek
Bizu
100p
100p
Posty: 168
Od: 28 cze 2014, o 20:42
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Moje kumkwaty

Post »

Ale śliczne, apetyczne... ;:oj

Diodas, masz ogromną wiedzą! No a po takim doczepieniu innej cytryny do mojej cytryny, ewentualne owoce dziedziczą czyje cechy?
Mi kiedyś właśnie się marzyło ujrzeć taki owoc na mojej starego typu, zapewne niemodyfikowany genetycznie itd. Natomiast sama roślina strzela co chwilę takie fochy, że ja się cieszę jak utrzymuje w ogóle na sobie liście bo z tym też robi łaskę. Zimą oczywiście łysa. :roll:
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Moje kumkwaty

Post »

Zdenerwowana, co to za ciekawy cytrus, którego owoce przypominają na zdjęciu groszek cukrowy?
Na tym drugim z kolei widać że ma jednocześnie owoce i kwiaty. To zdaje się u cytrusów normalne ale mój kumkwat po zerwaniu i zjedzeniu zupełnie dojrzałych owoców na razie tylko wypuszcza mnóstwo nowych gałązek i liści. Śladów pączków kwiatowych na razie nie dostrzegam. Może dlatego że zaraz po zakupie był przesadzony a może czegoś jeszcze oczekuje ode mnie oprócz podlewania i systematycznego zasilania nawozem do cytrusów f-my Florowit. Jest to nawóz skoncentrowany do rozcieńczania. Skład widoczny na skanie który dołączyłem do paru zapowiedzianych wcześniej fotek. Możesz krótko napisać, jak postępujesz ze swoimi podopiecznymi. Chyba że stworzyłaś gdzieś stosowny wątek. Sprawdzę to jeszcze dzisiaj.
Bizu, przeceniasz moją wiedzę. Dopiero startuję w tej dziedzinie ale dużo czytam żeby zupełnie nie błądzić. Nigdy chyba nie uznam że już wiem bo w miarę studiowania wszystkiego co wpadnie mi w łapki pogłębia się przepaść którą dostrzegam :D
A teraz obiecane fotki. Jakoś nie przekonałem się dotąd do innych zasobników plików w sieci, natomiast póki co skutecznie służy mi Dropbox. Zatem zdjęcia można zobaczyć po otwarciu folderu https://www.dropbox.com/sh/qy4ylds37ngc ... Thgga?dl=0
Objaśnienia:
Na zdjęciach 1 i 2 mój dorosły kumkwat którym cieszę się od maja tego roku. Był obsypany dojrzałymi już owocami i mniejszy niż teraz. Po obskubaniu pyszności podrósł o jakieś 30%. Te wszystkie jaśniejsze gałązki na pierwszej fotografii to już nowe przyrosty.
Na zdjęciu 3 część pokaźnej rodziny tego kumkwata której dochowałem się z jego nasion. Siewki stoją pojedynczo (po przepikowaniu) w obciętych plastykowych butelkach po napojach. W szeregu, po lewej stronie też kilka sztuk drzewek truskawkowych z nasion kupionych w sklepie ogrodniczym, żeby rozbić nieco monotonię. Podłoże to ziemia do cytrusów z dodatkiem perlitu. Butelki są podzielone zamocowaną blisko dna "podłogą" z kawałków tworzywa sztucznego. Poniżej tej podłogi znajduje się woda z nawozem. Powyżej jest podłoże hodowlane. Podłoże to pobiera wodę dzięki włoskowatości za pośrednictwem przewleczonego przez podłogę knota który zrobiłem z kawałka ścierki do podłogi :wink: Poniżej podłogi, w ściance butelki na wszelki wypadek wykonałem otworek przez który może się przelać nadmiar wody, gdyby taki przypadek się zdarzył. Dotąd nic takiego się nie stało bo staram się nie topić sadzonek. Wodę zwykle uzupełniam wstrzykując ją przez ten otworek przy pomocy strzykawki jednorazówki. Wszystko przez przezroczystą butelkę widać więc nie ma z tym problemu.
W ogóle w tym roku prawie wszystkim roślinom w domu zafundowałem taki półautomatyczny system nawadniania. Na zdjęciu 4 widać las pomidorków koktajlowych które rosną gęsto na balkonie. Naprawdę gęsto bo pomidory sadziłem co 10 cm a mimo to owocują jak szalone. Paliki do nich zrobiłem z wysokiej trawy którą żona ma w ogrodzie. Źdżbła tej trawy ścięte późną jesienią sztywnieją jak bambus i nadają się na takie konstrukcje. Pomidory rosną w skrzynkach z nawadnianiem które niestety do najtańszych nie należą. Stąd pomysł żeby zrobić coś podobnego taniej i ostatecznie zabawa z butelkami. Nie tylko zresztą z butelkami. Na balkonie mam teraz gąszcz różności w innych wynalazkach jak kaszty i wiadra plastykowe używane przez murarzy a wszędzie to cudowne nawadnianie. Nie mam czasu żeby co chwilę biegać z konewką przy tylu roślinach. Teraz wystarczy robić to dwa razy w tygodniu. Jedynie pomidory przy największych upałach, przy tak gęstym obsadzeniu upominają się o wodę codziennie.
Na zdjęciu 5 zbliżenie na jedną z butelkowych doniczek oraz na zwykłą doniczkę plastykową którą przymocowałem do wieczka pudełka, gdzie (i tu wszystkich zaskoczę :D ) jest zapas wody. W tym wypadku też spod doniczki zwisają sączki nawadniające ze ścierki. W doniczce w podłożu z dużą ilością perlitu wetknąłem kilkadziesiąt nasion poncyrii trójlistkowej (na podkładki do szczepienia cytrusów- dla przypomnienia) Analogicznie jest w doniczce po lewej stronie zdjęcia 3 w której są nasiona zwykłej cytryny kupionej w warzywniaku. Tutaj zasobnikiem wody jest opakowanie po lodach. Inwencja twórcza niczym nie jest ograniczona. W każdym domu są różne "przydasie" które można wykorzystać bez żalu i ponoszenia zbędnych kosztów.
Na zdjęciu 6 zbliżenie na wnętrze donicy w której rośnie dorosły kumkwat. Tutaj też jest zasobnik wody,a jakże, jednak rozwiązany nieco inaczej. Donica jest ceramiczna i bez rentgena nie dałoby się nic zobaczyć, dlatego wysokość wody we wstawionym na jej dno naczyniu pokazuje ten czerwony wskaźnik wewnątrz białej rury. Drugi koniec wskaźnika wbity jest w pływak wyrzeźbiony z kawałka styropianu. Przez tę białą rurę uzupełniam też poziom wody. Robię to z uwagą, dlatego nie używam w ogóle podstawki do donicy. Podłoże nie jest zalewane bo i w tym wypadku znajduje się kilka centymetrów nad poziomem wody, jako że także tutaj pojemnik z wodą jest od góry przykryty dołożoną podłogą dopasowaną do wielkości wnętrza donicy. Idąc dalej tym tropem można użyć do hodowli różne ozdobne osłony na donice bez otworu drenażowego w dnie a nawet wysokie naczynia szklane.

Możliwe że komuś się ten pomysł z ułatwionym podlewaniem spodoba, szczególnie gdy zechce wyjechać na jakiś urlop. Opisałem to także w wątku o malinotruskawce http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 6&start=28 które w tym roku także goszczą na moim balkonie. Jesienią pójdą do ogrodu. Zakopię je w ziemi razem z wiadrami i całym nawadnianiem bo ponoć to bardzo inwazyjne bestie a nie chcę żeby mi się rozlazły po ogrodzie zanim nie skosztuję ich owoców. Są dość kolczaste, chociaż trzeba przyznać wyglądają uroczo. Mają zwarty kulisty pokrój i póki co ładne zdrowe liście.

Powracając do Twojego pytania o dziedziczenie cech to ja jako średnio wtajemniczony w botanikę umysł techniczny, rozumiem to w następujący sposób:
Uzyskany dzięki szczepieniu okaz do końca życia będzie składał się z ukorzenionej podkłdki i tego co zostało mu doczepione. Podkładka dzięki rozwiniętemu systemowi korzeniowemu dostarcza roślinie wodę i składniki mineralne a zraz bierze z tego wszystko to co mu do życia potrzebne a filtr korzeniowy przepuści. Stąd pierwszy wniosek- należy tak dobierać podkładkę żeby doszczepiona część otrzymała to czego oczekuje. Podkładka może wpływać na szybkość rośnięcia, docelowy wzrost, obfitość owocowania ale także na smak owoców. Na upartego da się zaszczepić gruszkę na wierzbie ale owoce gruszy raczej smakiem nie zachwycą. Cytryna na cytrynie dobrze rokuje bo jest stosunkowo mały konflikt genetyczny. Dobrą opinię między innymi mają dla szczepienia cytrusów podkładki z poncyrii, jeżeli zaczyna się, jak ja, od podstaw. W przypadku szczepienia cytryny skierniewickiej na Twojej dwudziestolatce, jest spora szansa że otrzymasz dobre i smaczne owocowanie jak na skierniewickiej. To ona będzie głównie decydowała o dziedziczeniu cech. Oczywiście, jeżeli dopuścisz do nowych odrostów poniżej miejsca szczepienia to te odrosty będą miały cechy podkładki. Zwykle się je systematycznie wycina żeby niepotrzebnie nie obciążały całej rośliny. To jednak dopiero później, kiedy zrazy się przyjmą, rozwiną i obrosną liśćmi, niezbędnymi całemu okazowi do wegetacji. Spotykałem w ogródkach działkowych mieszańce gdzie na jednym pniu porzeczki białej piętrowo zaszczepione były różne odmiany porzeczek a także agrest. Wszysko żyło w zgodzie i pięknie owocowało. Szczepienie po opanowaniu tej sztuki może dać sporo radości i zaskakujących efektów, na przykład możliwość zbioru cytryn, pomarańczy i innych z jednego drzewka. Przyjdzie wiosna, w roślinie po relaksie zimowym ruszą soki a uda Ci się pozyskać zraz z jakiejś atrakcyjnej rośliny to żyletka w łapkę i szczepić ;:138
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
Zdenerwowana
ZBANOWANY
Posty: 251
Od: 22 kwie 2015, o 18:45
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Moje kumkwaty

Post »

diodas1 pisze:Zdenerwowana, co to za ciekawy cytrus, którego owoce przypominają na zdjęciu groszek cukrowy?
Dostałam ją jako fingerlimettę, ale potem powiedziano mi, że to raczej faustrime jest. Wspaniała nalewka z niej jest. Poza tym do herbaty też dobra. Ciekawostką owocu jest, że po przecięciu wysypują się z niego takie jakby koraliki:

Obrazek

diodas1 pisze: Na tym drugim z kolei widać że ma jednocześnie owoce i kwiaty. To zdaje się u cytrusów normalne [...] Możesz krótko napisać, jak postępujesz ze swoimi podopiecznymi. Chyba że stworzyłaś gdzieś stosowny wątek.
Tak, na jednym krzaczku są owoce prawie dojrzałe, owoce młodsze i kwiaty. Może dlatego, że owoc dojrzewa prawie rok.
Co do uprawy: nie stosuję niczego dziwnego. Ziemia kupiona w sklepie (ta dla cytrusów). Nawożę jak mi się przypomni - zwykle mniej niż piszą na opakowaniu. Kiedyś kupiłam taki granulowany nawóz, długo działający i chyba się sprawdził. Podlewam tak by nie przelać. Jak tylko zrobi się w miarę ciepło, wyrzucam na dwór. Wracają przed przymrozkami. Tej wiosny przeżyły dwa lub trzy, ale jakoś nie padły. Niestety, nie mam żadnego chłodnego pomieszczenia, a cytrusy podobno lubią zimą mieć nieco niższą temperaturę.
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Moje kumkwaty

Post »

Dobrze wiedzieć że masz takiego cudaka :D
Na razie jestem na początku ciekawej drogi i każdy krok to nowe wyzwanie. Mam nadzieję że moje oczekiwania co do skuteczności i efektywności szczepienia sprawdzą się w praktyce. Kiedy/jeżeli osiągnę powtarzalne efekty i nabiorę pewności w operowaniu skalpelem to uprzedzam że zacznę się do Ciebie łasić na kolanach i zalecać, z prośbami o uszczyknięcie drobnej gałązki na cudowne jej rozmnożenie. Może i ja będę już wówczas dysponował jakąś atrakcją na wymianę. Kto wie? W pobliskim supermarkecie zdarzają się co prawda dostawy drzewek cytrusowych ale są to zwykle dość popularne gatunki.
Mój kumkwat tuż po zakupie i przesadzeniu wylądował na balkonie, gdzie słońce mam od wschodu do około 14-tej. Czasem jest w pełni nasłoneczniony ale okresowo chowam go w półcieniu, stworzonym przez wyższe rośliny. Zależnie od potrzeb żongluję pojemnikami z całym zielonym towarzystwem. Dzieci tego kumkwata rosną sobie na parapecie okna skierowanego na ten balkon, gdzie mają łagodniejsze oświetlenie (celowo nie myję szyby upstrzonej kropkami po opryskach :oops: ) i skoki temperatury. Wszystkim cytrusom systematycznie opryskuję liście wodą, czasem z domieszką nawozu, tego samego który stosuję do podlewania.
Okres zimowy to będzie wyzwanie i szkoła przetrwania dla podopiecznych... i domowników. Jeżeli pomysł doklejonej do okna chłodni okaże się nieskuteczny to osłabię działanie kaloryfera w pomieszczeniu ;:oj "Trzeba sobie jakoś radzić" powiedział baca sznurując buty dżdżownicą.
Gdyby okazało się że cytrusowa mania jest nieuleczalna to pozostaje mi doklejenia do domu niewielkiej szklarenki. Upatrzyłem już sobie takie miejsce przy południowej ścianie domu ale rodzina jeszcze tego nie wie, na wszelki wypadek.
Jeżeli chodzi o zapotrzebowanie cytrusów zimą na chłodniejsze pomieszczenie to gdzieś przeczytałem że ma to związek z długością dnia. Rośliny nie są głupie i z latami na drodze ewolucji nauczyły się przystosowania do warunków jakie przynosi im przyroda w ich naturalnym środowisku. Zimą jest po prostu zimniej a dzień krótszy, chyba że pochodzą z okolic równika, gdzie istnieją inne pory roku. Dlatego zawsze warto dowiedzieć się skąd się wywodzą. Przy niższym nasłonecznieniu zwalnia funkcjonowanie chlorofilu a za tym gospodarka substancjami odżywczymi i roślina zapada w sen lub jak kto woli letarg. Z tego powodu zimą należy o wiele rzadziej cytrusy podlewać i całkowicie zaprzestać dokarmiania, nie zapominając jednak o zachowaniu wyższej wilgotności powietrza. Człowiek karmiony przez sen może się zakrztusić a w dłuższym czasie nawet nabawić skrętu jelit. Roślina nie mogąc strawić (przetworzyć) nadmiaru pożywienia też zachoruje lub nawet umrze. Hodowcy czasem oszukują swoich podopiecznych, szczególnie gdy zależy im na zyskach ze sprzedaży. Po prostu imitują w zimie lato. Żeby to osiągnąć wraz z wyższą temperaturą doświetlają hodowlę, sztucznie wydłużając dzień. Tak na przykład postępują hodowcy marihuany. Normalnemu amatorowi cytrusów taki zabieg przy wysokich kosztach energii elektrycznej raczej się nie opłaca. Łatwiej wstawić drzewko do szklanej lodówki. Szklanej, żeby zapewnić roślinie choćby tę ograniczoną ilość światła która także podczas snu jest potrzebna, jak człowiekowi tlen do spokojnego sennego oddychania. Taki zimowy relaks roślinie służy bo w tym czasie jej cały organizm powoli dokończy różne reakcje chemiczne, zrobi porządki, remanenty... żeby na wiosnę kiedy rusza aktywność chlorofilu i zaczynają buzować płyny ustrojowe, móc ze zwiększoną energią skupić się na tym co w życiu najważniejsze czyli żarciem i prokreacją ;:215 Rasowi botanicy pewnie łapią się za głowy przy takim wyjaśnieniu zawiłości przyrody :D Myślę jednak że jest w nim trochę racji. Flora, chociaż nie dysponuje merdającymi ogonkami, kieruje się podobnymi zasadami jak fauna- poród, rozwój do stanu dojrzałości czyli okres nieustającego żarcia poszatkowanego przerwami na relaks, potem zadbanie o ciągłość gatunku, oczywiście podjadanie i popijanie a na końcu śmierć. Trochę sporo tych analogii żeby je uznać za przypadek. Dlatego należy patrzyć na zielonego stwora w doniczce jak na żywą istotę, zaprzyjaźnić się z nim i dużo do niego mówić... naszą piękną polską mową :), pytać jak się czuje, co porabiał kiedy się nie widzieliśmy, czasem podać szklankę herbatki lub lekarstwo na kaszelek...
.......................

No właśnie. Po kontrolnym przeczytaniu tego co nagryzmoliłem, doznałem olśnienia. Istnieją przecież lodówki ze szklanymi drzwiami. To idealne miejsce na zimowanie cytrusa w ciepłym mieszkaniu. Najwyżej goście zrobią się podejrzliwi i będą się dziwić dlaczego gospodarz przystawił lodówkę do okna lub drzwi balkonowych. Czyżby chciał przed nimi ukryć jakieś smakowitości? Zimą produkty żywnościowe można wystawić za okno a z wiosną lodówka mogłaby wrócić na swoje miejsce w kuchni bądź spiżarni. Sam się sobie dziwię ;:138 Chyba opatentuję koncepcję.

***************

Historyczna data 15.07.2015
Na moim kumkwacie dostrzegłem że powstało kilka pączków kwiatowych. Myślałem że przyjdzie mi czekać do wiosny a tu taka niespodzianka :heja

**************

Zapadła cisza. Może to moja wina. Pragnę więc uspokoić i odwołać zagrożenie z mojej strony. Właśnie wygrałem licytację i czekam już na własną Finger Limettę. Podjąłem też korespondencję z dostawcą cytrusów który oferuje drzewko o nazwie Ręka Buddy. Zobaczymy jak się potoczą pertraktacje. Wczoraj (19.07.2015) było gradobicie więc ryzykując zdrowiem wybiegłem na balkon żeby ratować swojego kwitnącego Kumkwata. Przez noc nasączył pokój zawiesistym miodowym zapachem. Przypomina woń miodu produkowanego przez trzmiele. Rodzina zaczyna mi się przyglądać z pewnym zaniepokojeniem :) A nasiona Poncyrii trójlistkowej wysianej na podkładki do szczepień nadal śpią (śpiączka trwa już prawie trzy tygodnie). Czy to normalne? Podłoże zdezynfekowałem a nasiona profilaktycznie zaprawiłem przeciw chorobom więc tak szybko nie zgniją.
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Moje kumkwaty

Post »

Dawno mnie tutaj nie było i w ogóle jakaś cisza w tym wątku. Tymczasem dużo się pozmieniało. Przede wszystkim system podlewania który zafundowałem moim roślinom nadal działa bez zarzutu. Jedno co się zmieniło to częstotliwość i intensywność podlewania. Po przestudiowaniu wielu wątków w internecie uznałem że nie warto ryzykować i ograniczyłem znacznie ilość używanej wody. Kumquat kwitł obficie i zawiązało się sporo owoców. Teraz znowu zaczął kwitnienie.Pełne szaleństwo. On i inne zdobycze w które z czasem obrosłem (mam już łącznie 10 drzewek różnych gatunków, niektóre zdublowane), bardzo dobrze rosną na świeżym powietrzu i w pełnym słońcu, systematycznie dokarmiane i raz na tydzień podlewane, mimo upałów i bezdeszczowej pogody jaką mieliśmy. Do później kupionych cytrusów dałem inne podłoże. Składa się ono głównie z kory sosnowej i drobnego substratu który wygląda jak włókna kokosowe, z domieszką perlitu oraz nie zbrylającego się żwirku dla kotów :D który w pewnym zakresie stabilizuje wilgotność. Dodałem też profilaktycznie odrobinę dolomitu żeby roślinom nie brakowało wapnia i magnezu. Mieszanka jak dotąd sprawuje się dobrze.
Nasiona poncyrii trójlistkowej z której spodziewałem się uzyskać podkładki do szczepień, do tej pory nie wykiełkowały więc raczej nic już z tego nie będzie. Trudno-świetnie. Poczekam kiedy zacznie owocować moja poncyria, wówczas powinno się udać. Zmodyfikowałem nieco swój pomysł na zimowanie cytrusów, tym bardziej że ich liczba urosła. Po analizie różnych rozwiązań stosowanych przez hodowców, postanowiłem zafundować im doświetlanie diodami LED. Dzisiaj zamówiłem stosowne "żarówki" a właściwie lampki bo z żarówkami nie ma to nic wspólnego, poza podobnym gwintem. Będzie to zużywało łącznie około 40W energii elektrycznej i ma pracować kilka godzin przed świtem i kilka godzin wieczorem (portfela aż tak nie zrujnuje) żeby uzupełnić bilans światła i wydłużyć dzień. Mam nadzieję że dzięki takim zabiegom cytrusy nie będą traciły liści w zimie, nawet jeżeli w pomieszczeniach będzie cieplej. Zobaczymy jak to się sprawdzi. Sam nie dowierzam że takie małe diody mogą mieć takie możliwości, dlatego pewnie za parę dni, kiedy dojdzie paczka z lampami, zacznę pewien eksperyment. Chcę w zamkniętym pudle (dla zupełnego odcięcia od zewnętrznego oświetlenia) wysiać i umieścić pod lampką diodową o mocy 6W nasiona rzeżuchy. Jak wiadomo rzeżucha dość szybko i pewnie kiełkuje. Dzięki takiej próbie będę wiedział czy diodowe oświetlenie o takiej minimalnej mocy ale o dobranych długościach fal rzeczywiście będzie skuteczne dla procesów fotosyntezy w roślinie. Jeżeli tak, to odważniej poświęcę swoje drzewka opiece diod świecących i nie będę kombinował żeby je koniecznie zahibernować.
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
silver
50p
50p
Posty: 83
Od: 1 maja 2008, o 07:24
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moje kumkwaty

Post »

Witam i jak wyszło szczepienie? Ja próbowałam zaszczepić powodującą cytrynę na siewce mandarynki. Na razie odbija tylko podkładka.
diodas1
500p
500p
Posty: 529
Od: 7 paź 2009, o 23:13
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Moje kumkwaty

Post »

Wstrzymałem się ze szczepieniem bo siewki wciąż są chudziutkie. Może na następną wiosnę okrzepną trochę. Trifoliata na której pierwsze kwitnięcie po cichu liczyłem też się leniwi, mimo doświetlania zimą. Ogólnie cytrusy przeżyły zimne miesiące, nawet było trochę kwiatów ale nic się nie chce utrzymać. Nie mam niestety dość czasu żeby poświęcić moim roślinom więcej uwagi i to pewnie powód.
moje pszczółki https://drive.google.com/drive/folders/ ... nRVOWlxaEk" onclick="window.open(this.href);return false;
balkonowa poziomkownia https://drive.google.com/drive/folders/ ... GFnaWxaUnc" onclick="window.open(this.href);return false;
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moje doniczkowe, domowe, balkonowe, egzotyczne, tarasy. ZDJĘCIA.”