Zdenerwowana, co to za ciekawy cytrus, którego owoce przypominają na zdjęciu groszek cukrowy?
Na tym drugim z kolei widać że ma jednocześnie owoce i kwiaty. To zdaje się u cytrusów normalne ale mój kumkwat po zerwaniu i zjedzeniu zupełnie dojrzałych owoców na razie tylko wypuszcza mnóstwo nowych gałązek i liści. Śladów pączków kwiatowych na razie nie dostrzegam. Może dlatego że zaraz po zakupie był przesadzony a może czegoś jeszcze oczekuje ode mnie oprócz podlewania i systematycznego zasilania nawozem do cytrusów f-my Florowit. Jest to nawóz skoncentrowany do rozcieńczania. Skład widoczny na skanie który dołączyłem do paru zapowiedzianych wcześniej fotek. Możesz krótko napisać, jak postępujesz ze swoimi podopiecznymi. Chyba że stworzyłaś gdzieś stosowny wątek. Sprawdzę to jeszcze dzisiaj.
Bizu, przeceniasz moją wiedzę. Dopiero startuję w tej dziedzinie ale dużo czytam żeby zupełnie nie błądzić. Nigdy chyba nie uznam że już wiem bo w miarę studiowania wszystkiego co wpadnie mi w łapki pogłębia się przepaść którą dostrzegam
A teraz obiecane fotki. Jakoś nie przekonałem się dotąd do innych zasobników plików w sieci, natomiast póki co skutecznie służy mi Dropbox. Zatem zdjęcia można zobaczyć po otwarciu folderu
https://www.dropbox.com/sh/qy4ylds37ngc ... Thgga?dl=0
Objaśnienia:
Na zdjęciach
1 i
2 mój dorosły kumkwat którym cieszę się od maja tego roku. Był obsypany dojrzałymi już owocami i mniejszy niż teraz. Po obskubaniu pyszności podrósł o jakieś 30%. Te wszystkie jaśniejsze gałązki na pierwszej fotografii to już nowe przyrosty.
Na zdjęciu
3 część pokaźnej rodziny tego kumkwata której dochowałem się z jego nasion. Siewki stoją pojedynczo (po przepikowaniu) w obciętych plastykowych butelkach po napojach. W szeregu, po lewej stronie też kilka sztuk drzewek truskawkowych z nasion kupionych w sklepie ogrodniczym, żeby rozbić nieco monotonię. Podłoże to ziemia do cytrusów z dodatkiem perlitu. Butelki są podzielone zamocowaną blisko dna "podłogą" z kawałków tworzywa sztucznego. Poniżej tej podłogi znajduje się woda z nawozem. Powyżej jest podłoże hodowlane. Podłoże to pobiera wodę dzięki włoskowatości za pośrednictwem przewleczonego przez podłogę knota który zrobiłem z kawałka ścierki do podłogi

Poniżej podłogi, w ściance butelki na wszelki wypadek wykonałem otworek przez który może się przelać nadmiar wody, gdyby taki przypadek się zdarzył. Dotąd nic takiego się nie stało bo staram się nie topić sadzonek. Wodę zwykle uzupełniam wstrzykując ją przez ten otworek przy pomocy strzykawki jednorazówki. Wszystko przez przezroczystą butelkę widać więc nie ma z tym problemu.
W ogóle w tym roku prawie wszystkim roślinom w domu zafundowałem taki półautomatyczny system nawadniania. Na zdjęciu
4 widać las pomidorków koktajlowych które rosną gęsto na balkonie. Naprawdę gęsto bo pomidory sadziłem co 10 cm a mimo to owocują jak szalone. Paliki do nich zrobiłem z wysokiej trawy którą żona ma w ogrodzie. Źdżbła tej trawy ścięte późną jesienią sztywnieją jak bambus i nadają się na takie konstrukcje. Pomidory rosną w skrzynkach z nawadnianiem które niestety do najtańszych nie należą. Stąd pomysł żeby zrobić coś podobnego taniej i ostatecznie zabawa z butelkami. Nie tylko zresztą z butelkami. Na balkonie mam teraz gąszcz różności w innych wynalazkach jak kaszty i wiadra plastykowe używane przez murarzy a wszędzie to cudowne nawadnianie. Nie mam czasu żeby co chwilę biegać z konewką przy tylu roślinach. Teraz wystarczy robić to dwa razy w tygodniu. Jedynie pomidory przy największych upałach, przy tak gęstym obsadzeniu upominają się o wodę codziennie.
Na zdjęciu
5 zbliżenie na jedną z butelkowych doniczek oraz na zwykłą doniczkę plastykową którą przymocowałem do wieczka pudełka, gdzie (i tu wszystkich zaskoczę

) jest zapas wody. W tym wypadku też spod doniczki zwisają sączki nawadniające ze ścierki. W doniczce w podłożu z dużą ilością perlitu wetknąłem kilkadziesiąt nasion poncyrii trójlistkowej (na podkładki do szczepienia cytrusów- dla przypomnienia) Analogicznie jest w doniczce po lewej stronie zdjęcia
3 w której są nasiona zwykłej cytryny kupionej w warzywniaku. Tutaj zasobnikiem wody jest opakowanie po lodach. Inwencja twórcza niczym nie jest ograniczona. W każdym domu są różne "przydasie" które można wykorzystać bez żalu i ponoszenia zbędnych kosztów.
Na zdjęciu
6 zbliżenie na wnętrze donicy w której rośnie dorosły kumkwat. Tutaj też jest zasobnik wody,a jakże, jednak rozwiązany nieco inaczej. Donica jest ceramiczna i bez rentgena nie dałoby się nic zobaczyć, dlatego wysokość wody we wstawionym na jej dno naczyniu pokazuje ten czerwony wskaźnik wewnątrz białej rury. Drugi koniec wskaźnika wbity jest w pływak wyrzeźbiony z kawałka styropianu. Przez tę białą rurę uzupełniam też poziom wody. Robię to z uwagą, dlatego nie używam w ogóle podstawki do donicy. Podłoże nie jest zalewane bo i w tym wypadku znajduje się kilka centymetrów nad poziomem wody, jako że także tutaj pojemnik z wodą jest od góry przykryty dołożoną podłogą dopasowaną do wielkości wnętrza donicy. Idąc dalej tym tropem można użyć do hodowli różne ozdobne osłony na donice bez otworu drenażowego w dnie a nawet wysokie naczynia szklane.
Możliwe że komuś się ten pomysł z ułatwionym podlewaniem spodoba, szczególnie gdy zechce wyjechać na jakiś urlop. Opisałem to także w wątku o malinotruskawce
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 6&start=28 które w tym roku także goszczą na moim balkonie. Jesienią pójdą do ogrodu. Zakopię je w ziemi razem z wiadrami i całym nawadnianiem bo ponoć to bardzo inwazyjne bestie a nie chcę żeby mi się rozlazły po ogrodzie zanim nie skosztuję ich owoców. Są dość kolczaste, chociaż trzeba przyznać wyglądają uroczo. Mają zwarty kulisty pokrój i póki co ładne zdrowe liście.
Powracając do Twojego pytania o dziedziczenie cech to ja jako średnio wtajemniczony w botanikę umysł techniczny, rozumiem to w następujący sposób:
Uzyskany dzięki szczepieniu okaz do końca życia będzie składał się z ukorzenionej podkłdki i tego co zostało mu doczepione. Podkładka dzięki rozwiniętemu systemowi korzeniowemu dostarcza roślinie wodę i składniki mineralne a zraz bierze z tego wszystko to co mu do życia potrzebne a filtr korzeniowy przepuści. Stąd pierwszy wniosek- należy tak dobierać podkładkę żeby doszczepiona część otrzymała to czego oczekuje. Podkładka może wpływać na szybkość rośnięcia, docelowy wzrost, obfitość owocowania ale także na smak owoców. Na upartego da się zaszczepić gruszkę na wierzbie ale owoce gruszy raczej smakiem nie zachwycą. Cytryna na cytrynie dobrze rokuje bo jest stosunkowo mały konflikt genetyczny. Dobrą opinię między innymi mają dla szczepienia cytrusów podkładki z poncyrii, jeżeli zaczyna się, jak ja, od podstaw. W przypadku szczepienia cytryny skierniewickiej na Twojej dwudziestolatce, jest spora szansa że otrzymasz dobre i smaczne owocowanie jak na skierniewickiej. To ona będzie głównie decydowała o dziedziczeniu cech. Oczywiście, jeżeli dopuścisz do nowych odrostów poniżej miejsca szczepienia to te odrosty będą miały cechy podkładki. Zwykle się je systematycznie wycina żeby niepotrzebnie nie obciążały całej rośliny. To jednak dopiero później, kiedy zrazy się przyjmą, rozwiną i obrosną liśćmi, niezbędnymi całemu okazowi do wegetacji. Spotykałem w ogródkach działkowych mieszańce gdzie na jednym pniu porzeczki białej piętrowo zaszczepione były różne odmiany porzeczek a także agrest. Wszysko żyło w zgodzie i pięknie owocowało. Szczepienie po opanowaniu tej sztuki może dać sporo radości i zaskakujących efektów, na przykład możliwość zbioru cytryn, pomarańczy i innych z jednego drzewka. Przyjdzie wiosna, w roślinie po relaksie zimowym ruszą soki a uda Ci się pozyskać zraz z jakiejś atrakcyjnej rośliny to żyletka w łapkę i szczepić
