Róże w krainie winem płynącej
Róże w krainie winem płynącej
Witam serdecznie wszystkich, którzy zechcieli odwiedzić mój skromny wątek i mały ogródeczek .
Dla miłych gości kwiatuszek mojej Laguny:
Tytuł wątku związany jest z miejscem, w którym mieszkam i tworzę swój mały "raj na ziemi" - to Dolina Neckaru w południowo-zachodnich Niemczech, najcieplejszy region, gdzie tradycyjnie uprawia się winorośl, a winnice ciągną się kilometrami. Uwielbiam letnie spacery po południowych zboczach, wśród równo ułożonych krzewów winnej latorośli, wyglądających z oddali jak "uczesane" wzgórza. Najciekawszy klimat stwarzają winnice położone na prawie pionowych zboczach, umocnionych kamieniami, których jest wokół mnie sporo. Kraina obfituje również w bardzo klimatyczne, wiekowe zamki oraz ruiny, ciągnące się wzdłuż całej Doliny Neckaru.
Ze względu na ciepły, prawie "południowoeuropejski" klimat oraz krajobraz bardzo lubię okolicę, w której mieszkam .
Mój ogródek jest malutki i młody, tworzę go wspólnie z mężem powoli od około 5 lat (znaczy mąż służy głównie do obsługi łopaty oraz innych ciężkich robót ) na "glinianej pustyni". Nasz dom został zbudowany na kawałku zachwaszczonej łąki, a więc ogród powstawał od zera (i nadal jest w nieustającej budowie oraz przebudowie, bo wciąż pojawiają się nowe koncepcje, burzące dotychczasowy ład i porządek ).
Róż miało w moim ogrodzie nie być, bo przecież są takie kapryśne, wrażliwe, chorowite, wymagające itd., no i trzeba je w kółko pryskać chemią, której jestem zdeklarowaną przeciwniczką. Uprawiam swoje rośliny w sposób jak najbardziej naturalny, dając każdej przede wszystkim najlepiej jak tylko możliwe przygotowane podłoże, naturalne nawozy, wodę deszczową (w razie suszy z dużej cysterny na deszczówkę) oraz w razie konieczności ochronę ekologicznymi preparatami. Mam sporo drzew, krzewów i krzaczków owocowych w ogrodzie, które przeplatają się z roślinami ozdobnymi i nie wyobrażam sobie używania ciężkiej chemii w takim miejscu. Ponadto w ogrodzie często przebywa mój ukochany kot oraz małe dzieci.
Gdy przekonałam się, że istnieją róże, które świetnie radzą sobie bez chemii, postanowiłam spróbować i.... przepadłam . Różana choroba rozwija się u mnie mocno, dając coraz silniejsze objawy. Z początkowych planów posiadania dwóch róż owocowych i jednej ozdobnej (2 lata temu) zrobiło się ich 18 sztuk (stan na dziś). W tym roku zasadzę jeszcze dwie, a jesienią jedną dodatkową przeznaczoną na stałe do donicy, kończąc sezon z ilością 21 róż (chyba, że coś mnie po drodze jeszcze napadnie.... ).
Pokażę każdą z moich różyczek i postaram się o każdej odmianie napisać troszkę od siebie, może komuś przydadzą się te informacje. Mam również nadzieję na rady od bardziej doświadczonych ode mnie ogrodników/ogrodniczek, zarażonych różaną chorobą.
Zapraszam do mojego małego miejsca na Ziemi, z winnym krajobrazem w tle .
Dla miłych gości kwiatuszek mojej Laguny:
Tytuł wątku związany jest z miejscem, w którym mieszkam i tworzę swój mały "raj na ziemi" - to Dolina Neckaru w południowo-zachodnich Niemczech, najcieplejszy region, gdzie tradycyjnie uprawia się winorośl, a winnice ciągną się kilometrami. Uwielbiam letnie spacery po południowych zboczach, wśród równo ułożonych krzewów winnej latorośli, wyglądających z oddali jak "uczesane" wzgórza. Najciekawszy klimat stwarzają winnice położone na prawie pionowych zboczach, umocnionych kamieniami, których jest wokół mnie sporo. Kraina obfituje również w bardzo klimatyczne, wiekowe zamki oraz ruiny, ciągnące się wzdłuż całej Doliny Neckaru.
Ze względu na ciepły, prawie "południowoeuropejski" klimat oraz krajobraz bardzo lubię okolicę, w której mieszkam .
Mój ogródek jest malutki i młody, tworzę go wspólnie z mężem powoli od około 5 lat (znaczy mąż służy głównie do obsługi łopaty oraz innych ciężkich robót ) na "glinianej pustyni". Nasz dom został zbudowany na kawałku zachwaszczonej łąki, a więc ogród powstawał od zera (i nadal jest w nieustającej budowie oraz przebudowie, bo wciąż pojawiają się nowe koncepcje, burzące dotychczasowy ład i porządek ).
Róż miało w moim ogrodzie nie być, bo przecież są takie kapryśne, wrażliwe, chorowite, wymagające itd., no i trzeba je w kółko pryskać chemią, której jestem zdeklarowaną przeciwniczką. Uprawiam swoje rośliny w sposób jak najbardziej naturalny, dając każdej przede wszystkim najlepiej jak tylko możliwe przygotowane podłoże, naturalne nawozy, wodę deszczową (w razie suszy z dużej cysterny na deszczówkę) oraz w razie konieczności ochronę ekologicznymi preparatami. Mam sporo drzew, krzewów i krzaczków owocowych w ogrodzie, które przeplatają się z roślinami ozdobnymi i nie wyobrażam sobie używania ciężkiej chemii w takim miejscu. Ponadto w ogrodzie często przebywa mój ukochany kot oraz małe dzieci.
Gdy przekonałam się, że istnieją róże, które świetnie radzą sobie bez chemii, postanowiłam spróbować i.... przepadłam . Różana choroba rozwija się u mnie mocno, dając coraz silniejsze objawy. Z początkowych planów posiadania dwóch róż owocowych i jednej ozdobnej (2 lata temu) zrobiło się ich 18 sztuk (stan na dziś). W tym roku zasadzę jeszcze dwie, a jesienią jedną dodatkową przeznaczoną na stałe do donicy, kończąc sezon z ilością 21 róż (chyba, że coś mnie po drodze jeszcze napadnie.... ).
Pokażę każdą z moich różyczek i postaram się o każdej odmianie napisać troszkę od siebie, może komuś przydadzą się te informacje. Mam również nadzieję na rady od bardziej doświadczonych ode mnie ogrodników/ogrodniczek, zarażonych różaną chorobą.
Zapraszam do mojego małego miejsca na Ziemi, z winnym krajobrazem w tle .
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Róże w krainie winem płynącej
Witaj wśród rózomaniaczek , gdzie róze pokochasz jeszcze bardziej i będzie ich więcej ,życzę Ci
samych radości spędzonych na forum
samych radości spędzonych na forum
Re: Róże w krainie winem płynącej
inka52, witaj w moim wątku . Dziękuję Ci za odwiedziny i miłe powitanie .
Pora na prezentację moich róż .
Zacznę chronologicznie, od róży, która była w moim ogrodzie pierwsza. Jako miłośniczka owoców róży postanowiłam mieć własne. Wybrałam różę o skromnych ale moim zdaniem uroczych kwiatach oraz bardzo ozdobnych, dużych owocach. To Rosa moyesii "Geranium" - sport R. moyesii wyselekcjonowany w 1945 roku przez Wisley Garden's. Geranium ma bardziej zwarty, kompaktowy pokrój, jest nieco mniejsza od odmiany matczynej, a jej kwiaty są nieco ciemniejsze i chyba troszkę ładniejsze. Zapach delikatny. Kwitnie raz ale dość długo (kwiaty rozwijają się sukcesywnie) i obficie. Wczoraj na moim krzaczku były widoczne malutkie pączusie:
Posadzona jesienią 2013 roku, takimi kwiatami obdarowała mnie w zeszłym roku:
Zbudowała już pokaźny krzaczek, który aktualnie prezentuje się tak:
(obmyślam teraz, czym ją podsadzić; miała być obwódka z bukszpanu ale ze względu na pustoszącą moje rejony gąsienicę Cydalima perspectalis, musiałam zmienić plany)
W zeszłym roku była jeszcze malutka ale z kwiatów rozwinęło się sporo owoców:
Owoce są naprawdę duże, podobno mogą mieć nawet 6-7 cm długości, u mnie miały jak na razie coś koło 4 cm. Na poniższym zdjęciu odniesienie wielkości owocu do kwiatu innej różyczki, rosnącej obok Gärtnerfreunde (fotka nie jest fotomontażem ):
Gärtnerfreunde mam dwie, bo lubię symetrię . Rosną sobie po dwóch stronach palmy Trachycarpus fortunei i w zamierzeniu (kiedyś....) mają całkowicie opleść jej pień. Jest to róża okrywowa, należąca do grupy najodporniejszych na choroby kreacji Kordes?a z certyfikatem ADR. Kwitnie praktycznie non-stop wielkimi bukietami maleńkich, pełnych kwiatuszków, bez zapachu:
Krzaczki posadzone z gołymi korzeniami jesienią 2013 roku pokazały już w zeszłym roku na co je stać. Byłam z nich naprawdę zadowolona, jako róże okrywowe są rewelacyjne:
To jeden pęd:
Różyczki kwitły baaardzo długo, to zdjęcia z października:
Nawet w grudniu :
Pomimo wiosennego cięcia rosną u mnie bardzo bujnie i budują spore krzaczki. Tak wygladają obecnie (niestety palma rośnie duuuużo wolniej od róż, nawet tych niby małych ):
O kolejnych moich różyczkach będę pisać w miarę wolnego czasu, a tymczasem dla tych, którzy dobrnęli do tego miejsca pozostające w kolorystyce dotychczas pokazanych róż, moje aktualnie kwitnące dwie azalie japońskie:
Pora na prezentację moich róż .
Zacznę chronologicznie, od róży, która była w moim ogrodzie pierwsza. Jako miłośniczka owoców róży postanowiłam mieć własne. Wybrałam różę o skromnych ale moim zdaniem uroczych kwiatach oraz bardzo ozdobnych, dużych owocach. To Rosa moyesii "Geranium" - sport R. moyesii wyselekcjonowany w 1945 roku przez Wisley Garden's. Geranium ma bardziej zwarty, kompaktowy pokrój, jest nieco mniejsza od odmiany matczynej, a jej kwiaty są nieco ciemniejsze i chyba troszkę ładniejsze. Zapach delikatny. Kwitnie raz ale dość długo (kwiaty rozwijają się sukcesywnie) i obficie. Wczoraj na moim krzaczku były widoczne malutkie pączusie:
Posadzona jesienią 2013 roku, takimi kwiatami obdarowała mnie w zeszłym roku:
Zbudowała już pokaźny krzaczek, który aktualnie prezentuje się tak:
(obmyślam teraz, czym ją podsadzić; miała być obwódka z bukszpanu ale ze względu na pustoszącą moje rejony gąsienicę Cydalima perspectalis, musiałam zmienić plany)
W zeszłym roku była jeszcze malutka ale z kwiatów rozwinęło się sporo owoców:
Owoce są naprawdę duże, podobno mogą mieć nawet 6-7 cm długości, u mnie miały jak na razie coś koło 4 cm. Na poniższym zdjęciu odniesienie wielkości owocu do kwiatu innej różyczki, rosnącej obok Gärtnerfreunde (fotka nie jest fotomontażem ):
Gärtnerfreunde mam dwie, bo lubię symetrię . Rosną sobie po dwóch stronach palmy Trachycarpus fortunei i w zamierzeniu (kiedyś....) mają całkowicie opleść jej pień. Jest to róża okrywowa, należąca do grupy najodporniejszych na choroby kreacji Kordes?a z certyfikatem ADR. Kwitnie praktycznie non-stop wielkimi bukietami maleńkich, pełnych kwiatuszków, bez zapachu:
Krzaczki posadzone z gołymi korzeniami jesienią 2013 roku pokazały już w zeszłym roku na co je stać. Byłam z nich naprawdę zadowolona, jako róże okrywowe są rewelacyjne:
To jeden pęd:
Różyczki kwitły baaardzo długo, to zdjęcia z października:
Nawet w grudniu :
Pomimo wiosennego cięcia rosną u mnie bardzo bujnie i budują spore krzaczki. Tak wygladają obecnie (niestety palma rośnie duuuużo wolniej od róż, nawet tych niby małych ):
O kolejnych moich różyczkach będę pisać w miarę wolnego czasu, a tymczasem dla tych, którzy dobrnęli do tego miejsca pozostające w kolorystyce dotychczas pokazanych róż, moje aktualnie kwitnące dwie azalie japońskie:
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Wow jak ja Ci zazdroszczę takiego klimatu, róże, palmy i figa - to musi byc niesamowite miejsce. Zesztą same widoki mówią za siebie.
Piękny ogród w pięknym miejscu, cóż chcieć więcej, tylko się cieszyć i upiększać swoje miejsce na ziemi.
A ta czerwona okrywowa róża niesamowita
Piękny ogród w pięknym miejscu, cóż chcieć więcej, tylko się cieszyć i upiększać swoje miejsce na ziemi.
A ta czerwona okrywowa róża niesamowita
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Przyszłam przywitać nową koleżankę
Twój ogród wygląda bardzo ciekawie. A okolica, w której mieszkasz
Rosnąca palma wśród róż, to bardzo oryginalne połączenie. Musi być u Ciebie łagodny klimat skoro rośnie wybitnie ciepłolubna roślina.
Czekam z niecierpliwością na kolejną prezentację Twoich różanych piękności
Twój ogród wygląda bardzo ciekawie. A okolica, w której mieszkasz
Rosnąca palma wśród róż, to bardzo oryginalne połączenie. Musi być u Ciebie łagodny klimat skoro rośnie wybitnie ciepłolubna roślina.
Czekam z niecierpliwością na kolejną prezentację Twoich różanych piękności
- beatris
- 200p
- Posty: 434
- Od: 16 mar 2008, o 15:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Berlin / Międzylesie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Witaj Pedrowa, fajnie przywitac kogos z Niemiec.
Przesliczne widoki, przypuszczam, ze na 21 rozyczkach sie nie skonczy.
Przesliczne widoki, przypuszczam, ze na 21 rozyczkach sie nie skonczy.
"Wer mit seinem Garten schon zufrieden ist, hat ihn nicht verdient!" Dr. Karl Foerster
Ten kto ze swojego ogrodu zadowolony jest, ten go nie zasluzyl .
Róże w Bergfelde
Ten kto ze swojego ogrodu zadowolony jest, ten go nie zasluzyl .
Róże w Bergfelde
Re: Róże w krainie winem płynącej
Witajcie dziewczyny w moim wąteczku . Cieszę się, że jesteście .
daysy, dorotka350, faktycznie klimat mam ciepły (nie muszę się martwić o wymarzanie róż, nawet nie kopczykuję) i takie rośliny jak palmy (szorstkowce) czy figowce (mam 2 odmiany) rosną tu bez problemu. Można by powiedzieć, że dla róż klimat wymarzony .
beatris, Ty mnie nie strasz! Ja wiem, że mój ogród choć mały, to jest bardzo pojemny ale z gumy nie jest. Chyba, że zacznę sadzić róże piętrowo . W każdym razie nie zarzekam się, że więcej róż u mnie nie będzie, ale mam nadzieję, że całkiem nie oszaleję i skończy się na jakiejś "przyzwoitej" liczbie (palma też miała być jedna, a są trzy... ).
Wieczorem postaram się zaprezentować kolejne różane panienki.
daysy, dorotka350, faktycznie klimat mam ciepły (nie muszę się martwić o wymarzanie róż, nawet nie kopczykuję) i takie rośliny jak palmy (szorstkowce) czy figowce (mam 2 odmiany) rosną tu bez problemu. Można by powiedzieć, że dla róż klimat wymarzony .
beatris, Ty mnie nie strasz! Ja wiem, że mój ogród choć mały, to jest bardzo pojemny ale z gumy nie jest. Chyba, że zacznę sadzić róże piętrowo . W każdym razie nie zarzekam się, że więcej róż u mnie nie będzie, ale mam nadzieję, że całkiem nie oszaleję i skończy się na jakiejś "przyzwoitej" liczbie (palma też miała być jedna, a są trzy... ).
Wieczorem postaram się zaprezentować kolejne różane panienki.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Oj, coś mi się wydaje, że już zapadłaś na 'różyczkę', a w związku z tym liczba róż będzie wzrastać
Ja też zaczynałam od 20 szt. a skończyło się na chwilę obecną na 170 Mój ogród też jest mały, ale zawsze coś wymyślę, żeby posadzić nowe chciejstwa Najczęściej jest to kosztem trawnika...
Zastanawiam się tylko co będzie jak go zabraknie?
Ja też zaczynałam od 20 szt. a skończyło się na chwilę obecną na 170 Mój ogród też jest mały, ale zawsze coś wymyślę, żeby posadzić nowe chciejstwa Najczęściej jest to kosztem trawnika...
Zastanawiam się tylko co będzie jak go zabraknie?
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pozostaje jeszcze życzliwy sąsiad
- beatris
- 200p
- Posty: 434
- Od: 16 mar 2008, o 15:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Berlin / Międzylesie
Re: Róże w krainie winem płynącej
wlasnie u mnie tez zyczliwy sasiad to DB (kolej panstwowa) , tam wyladowaly drzewka owocowe, a w to miejsce roze historyczne.
"Wer mit seinem Garten schon zufrieden ist, hat ihn nicht verdient!" Dr. Karl Foerster
Ten kto ze swojego ogrodu zadowolony jest, ten go nie zasluzyl .
Róże w Bergfelde
Ten kto ze swojego ogrodu zadowolony jest, ten go nie zasluzyl .
Róże w Bergfelde
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
Czesc sasiadko... , ale dalas po bandzie z tym najcieplejszyn klimatem w D...
Nieder- Rhein ma duzo cieplejszy klimat... u mnie , te 30 km. od Ciebie bylo -16,5* , nie wiem czy w Bialymstoku tak zimno bylo...
Co do urody tego regionu nie będę dyskutowac , kazdemu podoba sie cos innego.
Pokazuj swoje rozyczki...
Nieder- Rhein ma duzo cieplejszy klimat... u mnie , te 30 km. od Ciebie bylo -16,5* , nie wiem czy w Bialymstoku tak zimno bylo...
Co do urody tego regionu nie będę dyskutowac , kazdemu podoba sie cos innego.
Pokazuj swoje rozyczki...
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Róże w krainie winem płynącej
Cześć alexia . Już ustaliłyśmy, że u mnie jest zawsze te parę stopni więcej niż u Ciebie (chyba na jakimś biegunie zimna mieszkasz , bo u mnie nigdy nie odnotowano -16,5?C ).
W Niederrhein średnia temperatura zimą jest faktycznie wyższa ale w uprawie roślin nie tylko to się liczy. Tam klimat jest taki prawie "holenderski", z większą ilością opadów i mniejszą ilością godzin słonecznych, więc ładunek ciepła przekazywany roślinom też dużo mniejszy. Można go nazwać bardzo łagodnym ale raczej nie ciepłym . Średnia temperatura, jak każda średnia arytmetyczna, jest bardzo niedoskonałym wskaźnikiem, zwłaszcza dla żywych organizmów. Mam rodzinę w Holandii i uprawiamy te same rośliny w ogrodach: np. te same odmiany figowców i winorośli, także róże - różnica jest spora, u mnie wszystko szybciej startuje, lepiej kwitnie i owocuje, dłużej i bujniej wegetuje; pomimo że tam zimy cieplejsze, to wino wychodzi jednak dużo gorsze, a figi mniej słodkie).
dorotko350, no właśnie u mnie już w tym roku trawnika ubyło, a w jego miejsce przyszły róże... .
W Niederrhein średnia temperatura zimą jest faktycznie wyższa ale w uprawie roślin nie tylko to się liczy. Tam klimat jest taki prawie "holenderski", z większą ilością opadów i mniejszą ilością godzin słonecznych, więc ładunek ciepła przekazywany roślinom też dużo mniejszy. Można go nazwać bardzo łagodnym ale raczej nie ciepłym . Średnia temperatura, jak każda średnia arytmetyczna, jest bardzo niedoskonałym wskaźnikiem, zwłaszcza dla żywych organizmów. Mam rodzinę w Holandii i uprawiamy te same rośliny w ogrodach: np. te same odmiany figowców i winorośli, także róże - różnica jest spora, u mnie wszystko szybciej startuje, lepiej kwitnie i owocuje, dłużej i bujniej wegetuje; pomimo że tam zimy cieplejsze, to wino wychodzi jednak dużo gorsze, a figi mniej słodkie).
dorotko350, no właśnie u mnie już w tym roku trawnika ubyło, a w jego miejsce przyszły róże... .
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Myślę, że tego trawnika będzie Ci ubywało w tempie szybszym, niż zamierzałaś do tej pory