Karbid niestety nie działa. Nornice, wręcz na bieżąco zasypują korytarze z karbidem i robią otwory wentylacyjne obok.
Po kilku zużytych puszkach zrezygnowałem, nie widząc efektów starań
Podobnie jest z kulkami naftalinowymi. Nie do wiary, ale potrafiły je wytaczać na zewnątrz. Wszelkie ,,śmierdziuchy'' wkładane do wlotów korytarzy powodują natychmiastowe powstawanie w bliskiej odległości nowych kopczyków.
Nie napiszę co na sto procent działa bo już nie raz dostałam za to "lanie".
Lepszej metody nie znam . No może jeszcze pasta jako tako likwiduje problem .
Po raz trzeci już w tym sezonie uzupełniłyśmy butelki w saszetki z pastą. Transportują je do swoich magazynków na "ciężkie czasy". No bo przecież niemożliwe by je zjadały i znów przyłaziły po świeże!
Ale przynajmniej je sobie zabierają, granulek to w ogóle nie tykały. Poobcinane po obydwu stronach małe plastykowe butelki rozmieściłyśmy wokół całej działki wzdłuż murka, przyciśnięte czymkolwiek, kamieniem, deską, by wiatr je nie przeturlał. Trzeba to robić w rękawiczkach, najlepiej ubrudzonych ziemią. Nornice nie tylko siedzą w tunelach i norach, łażą też po powierzchni. Przez murki, barierki przelezą.
Różowy granulat ,,Nornit'' u mnie znika po każdej nocy. Umieszczam wieczorem 3-5 granulek pod połówkami kwadratowych doniczek przyciśniętych grubymi gałęziami tak aby tylko mysz się wcisnęła. Latem poza nornicami żarły to ślimaki. W tym roku na dwóch działkach po 2 ary poszło już chyba z 10 opakowań po około 8zł a padniętych znalazłem tylko kilka sztuk. Więcej za darmo się potopiło w głęboko wkopanych kadziach pod rynnami.
Kadzie wkopane pod rynnami to jako pułapka na gryzonie ?
Ja też padniętych nie widzę , ale zdecydowanie zmniejsza się populacja .
Mniej śladów ich bytności . Warzywa korzeniowe nie obgryzione . Mniej dziur
w ziemi .
Rozstawiam stacje deratyzacyjne , w których pastę nabija się na drut .
Zapominam sprawdzić , ale pasta najczęściej wyjedzona .