I jo ( czyli zgadzam się z szacowną przedmówczynią )ra_barbara pisze: Ewa trawnika ma być dużo bo zjeżdżamy sie do Ciebie na tę 20-stkę (kiedy? ) jak wyjedziemy po imprezie to sobie trawnik skopiesz i nasadzisz różyczkowych
Różyczka i inne choroby ogrodowe
- Ruda2011
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3227
- Od: 19 mar 2011, o 10:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Południe Warszawy
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
-
- 500p
- Posty: 812
- Od: 7 kwie 2011, o 14:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: południe Warszawy
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Ewuniu witaj.
Masz tak zaraźliwy uśmiech, że ile razy spojrzę na Twój nowy avatar to też się uśmiecham.
Bywałam w porzednim wątku, będę i tu. Wasz sad przepiękny. Dojrzałe drzewa owocowe są takie malownicze. Na wiosnę, gdy kwitną to musi być bajka. Bardzo podobają mi sie zmiany jakich dokonujesz w ogrodzie. Ty masz jeszcze tyle miejsca...a jednocześnie te zastane przez Was iglaki stanowią świetne tło.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i nowym wątku.
Masz tak zaraźliwy uśmiech, że ile razy spojrzę na Twój nowy avatar to też się uśmiecham.
Bywałam w porzednim wątku, będę i tu. Wasz sad przepiękny. Dojrzałe drzewa owocowe są takie malownicze. Na wiosnę, gdy kwitną to musi być bajka. Bardzo podobają mi sie zmiany jakich dokonujesz w ogrodzie. Ty masz jeszcze tyle miejsca...a jednocześnie te zastane przez Was iglaki stanowią świetne tło.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i nowym wątku.
Pozdrawiam
Ewa
Ewa
- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
To u mnie jest dokładnie odwrotnie M opryskuje wszystko - nawet róże - ja za to mam obowiązek powiedzieć czym i obliczyć stężenieewamaj66 pisze: Opryski to raczej moja działka, M zajmuje się dostrzeganiem zagrożeń
Krysiu...to chyba zrobimy "czworokącik" ...razem z M-ami
Mariolka...ja już pisałam, że liczę na tę imprezę oraz na to, że jak się rozwinie, to trawnik zostanie skopany w trakcie jej trwania
Ewciu, dzięki - to bardzo miłe! Zapraszam zawsze!
Dzięki Ewie Majowej pomyślałam sobie, że mam przecież sporo materiału na osobny post o kotach...oczywiście o kotach "ogrodowych", jak przystało na ten wątek Będzie więc o kotach.
Skąd wzięły się koty w naszym ogrodzie? Bo - jako że nie mieszkamy tam stale - nie mamy (na razie) własnego kota. Otóż "wzięły się" od sąsiadki - ma ona młodą kotkę, a kotka ma co rok kocięta...
Tu słowo o kotach na wsi - właściwie najczęściej pełnią one rolę biegających pułapek na myszy i nikt się nimi specjalnie nie przejmuje (zresztą charakterystyczne jest to, że - w przeciwieństwie do psów - na ogół nie maja one nawet imion; jedna z sąsiadek powiedziała mi kiedyś, że nie wyobraża sobie nawet, żeby kot mógł wejść do domu...a ktoś gdzieś napisał, że koty na wsi żyją średnio rok i niestety jest to chyba zbliżone do prawdy.
"Nasza" kotka też nie ma imienia...mówimy na nią po prostu Kicia. Jej prawowita właścicielka w sumie bardzo o nią dba, gotuje jej nawet jedzenie, a wygodnym miejscem jej stałego zamieszkania jest stodoła. Kicia szybko odkryła, że w okresie wiosenno-letnio-jesiennym drugą stołówkę i letnie mieszkanie ma u nas i korzystała z tego bez specjalnych obiekcji.
Zwłaszcza że w jej podstawowym miejscu zamieszkania istnieje pewien problem, a mianowicie...psy. To nawet nie jest jeden problem, a trzy problemy ( bo taka jest ilość psów), w tym jeden szczególny "pies na koty". Kicia - jako doświadczony wiejski kot - jakoś sobie radzi z niebezpieczeństwem, ale kiedy w ubiegłym roku urodziła małe...po ich odchowaniu zaczęła coraz częściej przyprowadzać całe towarzystwo do nas Widać wykombinowała sobie, że jej potomstwo - zanim nabędzie koniecznych umiejętności obrony lub zwiewania przed psami - będzie tu bezpieczniejsze. Otworzyliśmy więc darmową stołówkę i żłobek - jak mówi moja córka "koci MOPS"; korzystały z niego zresztą okazjonalnie również inne wiejskie koty, szczególnie duży kocur, który jest podejrzewany o ojcostwo maluchów.
Oto jeszcze kilka zdjęć "kocich" z poprzedniego lata.
Jesienią koty - już podrośnięte - oczywiście wróciły do swojej stodoły. Tu niestety muszę dodać, że po zimie, czyli po naszym powrocie na wieś okazało się, że z ubiegłorocznych kotków ostał się tylko jeden nie wiadomo, co stało się z pozostałymi...ale nie mam dobrych przeczuć...
Tego lata sytuacja się powtórzyła, z tą różnicą, że tym razem maluchy praktycznie u nas zamieszkały
Wśród nich szybko wyróżnił się jeden szczególnie bystry i śmiały, który jednocześnie najmniej bał się ludzi...jednym słowem "nasz". Zawsze jako pierwszy dopadał do michy, a kiedy matka przynosiła mysz - jakoś dziwnie pierwszy to zauważał. A trzeba tu dodać, że mama-Kicia była bardzo zapobiegliwa...oprócz myszy czasem przynosiła jakąś grubszą zdobycz...wiem, wiem, że wygląda to dość koszmarnie
Nasz kotek okazał się zresztą kotką (wbrew przypuszczeniom M-a: "taki sprytny, na pewno kocurek" )
Kiedy zaczęła się jesienne chłody i zbliżał się moment naszego powrotu do miasta, zaczęliśmy przeżywać poważne rozterki, co z kotami (ci, którzy czytali mój poprzedni wątek, być może to pamiętają)...teoretycznie może moglibyśmy jednego zabrać ze sobą - ale z wielu względów tylko teoretycznie, że wymienię tylko jeden - koty nie dały się złapać! Tu dodam, ze byli na nie chętni na wsi i jeden z kociaków jako maluch znalazł swój nowy dom, ale potem już zbytnio podrosły i przy każdej próbie schwytania walczyły o wolność jak o życie
A nie bardzo chciały wracać do stodoły, u nas było im chyba lepiej, mimo chłodu...
Na wszelki wypadek wymościliśmy im więc pod gankiem pudełko, obłożone styropianem, a ponieważ bywamy tam co najmniej raz-dwa razy w tygodniu, to za każdym razem zostawialiśmy zapas jedzenia i picia.
Na szczęście okazało się jednak, że koty głupie nie są - kiedy nas zabrakło, wróciły do stodoły...ale i tak pędzą przez pole - szczególnie "nasz" - kiedy tylko usłyszą nasz samochód Ulżyło mi, że są całe i zdrowe.
pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Cudowna opowieść o kociaczkach. Zresztą kocia gromadka jest przefajna i trafiła na podatny grunt Faktycznie widok kocicy z "grubszą" zdobyczą jest nieco szokująca, ale takie jest zycie. Z przyrodzie musi istnieć równowaga A przypuszczenia Twojego eMa na temat płci przy uwzględnieniu kryterium poziomu sprytu bezcenna
- ewamaj66
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 21497
- Od: 19 lut 2011, o 16:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warmia
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Z kotami bywa często dokładnie odwrotnie-kocice są sprytniejsze. Kocury to wielkie miziaki
Prawda, że na wsi koty mają ciężkie życie, często krótkie Niektórzy wciąż się dziwią, kiedy mówię, że kota trzeba głaskać, a jego życiowym zadaniem nie jest przegryzanie ludziom gardeł podczas snu
Prawda, że na wsi koty mają ciężkie życie, często krótkie Niektórzy wciąż się dziwią, kiedy mówię, że kota trzeba głaskać, a jego życiowym zadaniem nie jest przegryzanie ludziom gardeł podczas snu
- survivor26
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4397
- Od: 31 sty 2012, o 14:23
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ok. Lwówka Śl.
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Piękne masz te koty! Zdjęcie w progu z wampirzo błyszczącymi oczami wymiata A Wy to chyba coraz bliżej wyprowadzki na wieś jesteście? koty się ucieszą
- maja79
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1924
- Od: 8 maja 2011, o 17:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zielin Zachodniopomorskie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Witaj Ewciu wspaniały wąteczek...różyczki wspaniałe... kociaczki słodkie
-
- 500p
- Posty: 812
- Od: 7 kwie 2011, o 14:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: południe Warszawy
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Ależ fajnie u Ciebie. Letnio, kocio i jakoś tak gościnnie.
Pozdrawiam
Ewa
Ewa
- maja79
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1924
- Od: 8 maja 2011, o 17:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zielin Zachodniopomorskie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Kociaki są wspaniałe Ewuniu
- AGNESS
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 24813
- Od: 5 wrz 2008, o 16:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Ewuniu bardzo się cieszę, ze założyłaś ogrodowy wątek, nie tylko o różyczkach Oprócz róż masz prześliczne inne kwiatuszki, szkoda ich pominąć, a i przemiany zachodzące w domku i ogrodzie są bardzo ciekawe
Kiciaczki śliczne, mnóstwo jest bezpańskich kotów i w mojej okolicy, obok mojego domu jest bardzo stara ( ponad 100letnia ) stodoła, praktycznie nie użytkowana przez właścicieli i w niej jest wylęgarnia kociaków z całej okolicy. Dzięki nim i mojej kotce ( została już tylko 1) mam spokój od wszystkich zębatych paskud
Kiciaczki śliczne, mnóstwo jest bezpańskich kotów i w mojej okolicy, obok mojego domu jest bardzo stara ( ponad 100letnia ) stodoła, praktycznie nie użytkowana przez właścicieli i w niej jest wylęgarnia kociaków z całej okolicy. Dzięki nim i mojej kotce ( została już tylko 1) mam spokój od wszystkich zębatych paskud
- monimg
- 500p
- Posty: 565
- Od: 13 lut 2012, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie jakie cudne
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Pięknie piszesz Ewciu,
podczas czytania buźka mi się sama śmieje.
p.s. ładniutkie zdjęcie!
podczas czytania buźka mi się sama śmieje.
p.s. ładniutkie zdjęcie!
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
Kocille prze-prze-słodkie! Jak ja bym chciała mieć taką gromadkę na ogrodzie
- gajowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3220
- Od: 11 maja 2011, o 07:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: świętokrzyskie/Ponidzie
Re: Różyczka i inne choroby ogrodowe
O, coś sie zaniedbałam z odpowiedziami...nieładnie...
Ewciu, święta prawda, moja sąsiadka na wsi była co najmniej zdziwiona, jak usłyszała, że ja mówię do kota...a przecież ja nie tylko mówię, ale i rozmawiam bo to przecież jasne, że kot odpowiada.
Pat - tak, koty- wampirki to też jedno z moich ulubionych zdjęć
Co do wyprowadzki...no chyba tak... W każdym razie sprzedaż miejskiego mieszkania ogłoszona i coś się dzieje w tej sprawie. Wprawdzie finalny pomysł jest nieco przewrotny, ale o tym napiszę już osobno, kiedy wszystko będzie bliskie konkretu
Maja - witam Cię i zapraszam...będzie oczywiście nie tylko o kotach
Ewuniu - dzięki! A letnio u mnie w wątku faktycznie jest, choćby z tego powodu, że przebywamy tam latem i wiosną, więc zimowych działkowych zdjęć mam bardzo niewiele...
Agness, ja tez się bardzo cieszę z tego wątku zwłaszcza że przemian domowo-ogrodowych planujemy jeszcze trochę, więc będzie o czym pisać i będę też na pewno potrzebowała Waszych porad.
U mnie też jakoś koty chyba wytępiły wszystkie paskudztwa, żadnych nornic, nawet krety jakoś ostatnio (odpukać) chyba się wyniosły...jesienią nie było ich wcale Jedynym miejscem, w którym były myszy, był dom bo do niego koty nie wchodzą...i tu już musiał zadziałać M - muszę przyznać, że z porównywalnym sukcesem
Monika - dzięki
Agusiu - napiszę lojalnie, że kocia gromadka w ogrodzie ( nasza cała liczy 6 sztuk) ma dla mnie niestety tylko jeden minus...no cóż...zostawiają w nim "produkty przemiany materii"...a ponieważ koty - jak Ci wiadomo - lubią ziemię spulchnioną, w której mogą sobie przy okazji pogrzebać, to...najlepszym dla nich miejscem są moje różane rabaty
Pomyślałam, że dzisiaj wstawię parę zdjęć wiosennych...tak już wszyscy tęsknimy do tego czasu...a to przecież na szczęście tak blisko
Zdjęć wczesnowiosennych mam w sumie bardzo niewiele, a to z tego powodu, że na wieś przenosiliśmy się zawsze wtedy kiedy już dało się tam zamieszkać, czyli tak jakoś pod koniec kwietnia. Tak więc było w marcu i kwietniu ubiegłego roku.
Ewciu, święta prawda, moja sąsiadka na wsi była co najmniej zdziwiona, jak usłyszała, że ja mówię do kota...a przecież ja nie tylko mówię, ale i rozmawiam bo to przecież jasne, że kot odpowiada.
Masz rację M do tej pory zresztą mówi o tej koteczce w rodzaju męskim "przyszedł, poszedł".sweety pisze: A przypuszczenia Twojego eMa na temat płci przy uwzględnieniu kryterium poziomu sprytu bezcenna
Pat - tak, koty- wampirki to też jedno z moich ulubionych zdjęć
Co do wyprowadzki...no chyba tak... W każdym razie sprzedaż miejskiego mieszkania ogłoszona i coś się dzieje w tej sprawie. Wprawdzie finalny pomysł jest nieco przewrotny, ale o tym napiszę już osobno, kiedy wszystko będzie bliskie konkretu
Maja - witam Cię i zapraszam...będzie oczywiście nie tylko o kotach
Ewuniu - dzięki! A letnio u mnie w wątku faktycznie jest, choćby z tego powodu, że przebywamy tam latem i wiosną, więc zimowych działkowych zdjęć mam bardzo niewiele...
Agness, ja tez się bardzo cieszę z tego wątku zwłaszcza że przemian domowo-ogrodowych planujemy jeszcze trochę, więc będzie o czym pisać i będę też na pewno potrzebowała Waszych porad.
U mnie też jakoś koty chyba wytępiły wszystkie paskudztwa, żadnych nornic, nawet krety jakoś ostatnio (odpukać) chyba się wyniosły...jesienią nie było ich wcale Jedynym miejscem, w którym były myszy, był dom bo do niego koty nie wchodzą...i tu już musiał zadziałać M - muszę przyznać, że z porównywalnym sukcesem
Monika - dzięki
Agusiu - napiszę lojalnie, że kocia gromadka w ogrodzie ( nasza cała liczy 6 sztuk) ma dla mnie niestety tylko jeden minus...no cóż...zostawiają w nim "produkty przemiany materii"...a ponieważ koty - jak Ci wiadomo - lubią ziemię spulchnioną, w której mogą sobie przy okazji pogrzebać, to...najlepszym dla nich miejscem są moje różane rabaty
Pomyślałam, że dzisiaj wstawię parę zdjęć wiosennych...tak już wszyscy tęsknimy do tego czasu...a to przecież na szczęście tak blisko
Zdjęć wczesnowiosennych mam w sumie bardzo niewiele, a to z tego powodu, że na wieś przenosiliśmy się zawsze wtedy kiedy już dało się tam zamieszkać, czyli tak jakoś pod koniec kwietnia. Tak więc było w marcu i kwietniu ubiegłego roku.
pozdrawiam - Ewa
Moje wątki
Moje wątki