Wiem, przerylem Twoje wätki ogrodowe od pierwszej czesci, warto bylo.Ewelina pisze: Teraz jestem raczej taką "starszą podfruwajką "
Poza tym obejrzalem poznanczyk.pl, doskonala strona. W czwartej bodaj czesci Twojego wätku piszesz ze tworzyl jä Twöj syn. Gratuluje potomka, rewelacyjna inicjatywa, doskonale wykonanie i warte wszystkich pieniedzy swiata propagowanie poznanskiej gwary.
A pomyslec ze niektörzy sie "wstydzä" swoich regionalizmöw i akcentu i na sile starajä sie uzywac polskiego-literackiego. Po co? Przeciez mozna czerpac z tradycji pelnymi garsciami i wzbogacac jä tylko o nowinki, zachowujäc przy tym odrebnosc kulturowä.
Na cale szczescie tego typu inicjatywy powstajä tez na Bialostocczyznie, Kaszubach, Podhalu i Dzięki nim nie obudzimy sie za 100 lat z wykreslonymi z zycia tradycjami i mowä regionöw.
Ale polski-literacki to jeszcze pöl biedy. Kiedy bywam w Polsce i oglädam polskä telewizje slysze ze angielski powoli wypiera nasz jezyk z mediöw. Jakis czas temu oglädajäc wiadomosci uslyszalem od pani policjantki ze w omawianej sprawie "chodzilo o stalking, czyli nekanie". Jak tak dalej pöjdzie , to idäc do znajomych z wizytä bedziemy na progu möwili "good morning, czyli dzien dobry". Parodia jakas. A juz jak chce sie w restauracji napöj bez cukru, to w 9 na 10 przypadköw pada pytanie czy napöj ma byc lajt.
Stawiam orzechy przeciw dolarom, ze to pytanie padnie tez w bufecie na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego
Te przyklady mozna mnozyc przez milion. I tak bedzie za malo.
Ale sie na powaznie rozpisalem w smiesznym wätku. Zeby jakos to zröwnowazyc wkleje wierszyk mojego ulubionego satyryka, a jakze pana Andrzeja W, pod znaczäcym tytulem "Zaangazowanie". Bo bez tego to i zupa sie nie uda. Tej.
Zaangażowanie
Nie sztuka pisać o kwiatuszkach,
Obłoczkach, ptaszku oraz drzewach,
Za to nikt nie da ci po uszkach,
Nikt się na ciebie nie pogniewa.
Nikt nigdy ci nie zechce przylać,
Szef rozwścieczony nie zawoła:
- Musicie się tak wciąż wychylać`?
Piszcieżeż, kuchnia, coś o pszczołach!
Więc piszę: Pachną w słońcu ziółka
(obszar plus minus jeden hektar),
A wśród tych ziółek igra pszczółka
Biorąc do pyska słodki nektar.
Przy tej okazji w kwietny pyłek
Siada na maku lub na chabrze,
A że ma dość kosmaty tyłek,
Więc zwykle pyłkiem się ubabrze.
Potem przenosi go do słupka
I kwiat zapładnia mimo woli,
Więc gdyby nie tej pszczółki dupka -
Brakłoby jabłek i fasoli.
Proszę, już wierszyk jest niedługi,
Sama w nim prawda, nic ryzyka,
Lecz mam gdzieś pszczółkę, jej zasługi
I kwiatki, w które mordę wtyka.
Oduczyłbym ją tkwić na boku,
Ustawiłbym tę zgagę w pionie:
- Oż ty, szemrana po odwłoku,
Brzęknij po czyjej jesteś stronie.
Niestety... pszczółka milcząc siedzi
Lub dalej lata i się trudzi,
Nie łatwiej ją do wypowiedzi
Skłonić niż całą kupę ludzi...
Ha, widać to nie jej domena,
Nikt jej inaczej nie wychowa,
Nie zmieni jej w Buchwalda, Twaina,
Ilfa, Pietrowa i Czechowa.
Nie zrobi z pszczółki satyryka,
Co do ostatniej swej minuty,
Tam gdzie nie trzeba, będzie wtykał
Palce. A nawet ich kikuty...