W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
kaisog1
500p
500p
Posty: 633
Od: 16 cze 2008, o 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Czyli taki co Dziewczyny... taki okres???
Tula współczuje dwójki dzieciaków pod opieką :;230 Sama coś o tym wiem heheheheh

Kasia dzięki.. chociaż nastraszyłaś mnie z tym PÓŁ ROKU! Ja chyba ani dnia dłużej nie wytrzymam... A jeszcze powiedz mi... czy jak ignorowałaś wymuszanie płaczem to długo Ci dzieć płakał? Pytam bo mój Kuba wczoraj zrobił koncert 1,5h!!! I najlepsze, że trwałby dłużej tylko ja już znieść tego nie mogłam i zajęłam go klockami.... Poza tym ignorowanie wymuszania to jedna sprawa, a druga to bezpieczeństwo. Przecież nie mogę ignorować przekręcania kurków od kuchenki (co robi nagminnie i nijak idzie wytłumaczyć, że to niebezpieczne) Co z tym zrobić??
Kurczę czuję się normalnie bezradna... Wczoraj w przypływie złości zapisałam nas do psychologa. A co... to moje pierwsze dziecko więc niech fachowiec pomoże, bo ja już nie mam pomysłu...
Piszcie dziewczyny jakie miałyście metody na takie okropniaste zachowania - będę próbować wszystkiego!
ganio4
1000p
1000p
Posty: 1571
Od: 11 maja 2009, o 09:27
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Stąd

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Gosiu, najlepiej od razu odwracaj uwagę zabawą. Jeżeli się da oczywiście. Mój najmłodszy synek jak wpadał w ,,szał'' to na początku próby uspokojenia go czy zajęcie zabawą kończyły się jeszcze większą histerią. Ataki trwały nawet 2h, z czasem były coraz krótsze, a teraz to już się NAUCZYŁ, że na mnie to nie działa. Ze sprzętem w domu nie mam problemu, bo wiedząc że będę miała dzieci urządzałam chatę pod ich kątem. Wszystko co jest dla nich zagrożeniem, a wzbudza zainteresowanie jest niestety poza ich zasięgiem.
Każde dziecko jest inne (mam troje to wiem), z każdym inaczej postępowałam, a każde wie, że z mamą to tak jak mama chce a nie dziecko. Kar cielesnych nie stosuję, ale kary są bo bez nich kręgosłup miękki. No i rodzic musi być autorytetem i mieć u swoich pociech szacunek (nie mylić ze strachem). Niby takie proste ale ile pracy i nerwów... to tylko matki wiedzą. Psycholog moim zdaniem nic ci nie powie czego nie można znaleźć w książkach albo internecie, bo twoje dziecko jest zupełnie normalne.
Pozdrawiam
Kasia
ganio4
1000p
1000p
Posty: 1571
Od: 11 maja 2009, o 09:27
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Stąd

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Zapomniałam dodać, że synek jak tylko usłyszał słowa: nie dotykaj, tak nie wolno, to odbierał jak rozkaz: ZRÓB TO!!! dlatego ,,wyrzuciłam'' całkowicie te słowa.
Kasia
cx

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Witam.

Nie będę się wypowiadał szczegółowo,bo większość tu piszących matek ma dość jednoznaczną opinię w kwestii :ojciec-wychowanie dziecka... trudno,niech tak pozostanie.
Jednak, ganio pomimo sensownego twego postępowania ze swymi małymi i takichże rad nie zgodzę się ze stwierdzeniem ,że .....psycholog nic ci nie powie.....I tak i nie.Lecz jeśli trafimy na dobrego specjalistę to może on(a) ocenić sytuację indywidualnie i do tego konkretnego przypadku:rodzice+dziecko-dobrać odpowiednie metody,dać właściwe rady.Oczywiście idąc do psychologa,jak do każdego innego specjalisty,warto nabyć trochę wiedzy teoretycznej,książkowej-wtedy dużo łatwiej o wzajemne zrozumienie i porozumienie.

Pozdrawiam.
ganio4
1000p
1000p
Posty: 1571
Od: 11 maja 2009, o 09:27
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Stąd

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Jeśli sie trafi na dobrego specjalistę... Krzysztofie, to trzeba duuuużo szczęścia. Dobrego lekarza dla moich dzieci szukałam kilka ładnych lat, a wiem że dobry bo przestałam go odwiedzać. Dzisiaj w modzie są szczepionki, antybiotyki i sterydy, robiące z ludzi wyjałowionych mutantów. Lekarze chyba świadomie hodują sobie pacjentów.
A psycholog to potrzebny bardziej Gosi niż jej dziecku, bo nerwy kobiecina ma zszargane i przejmuje się zbytnio, jak to przy pierwszym dziecku bywa, a do tego jak się trafi mały :twisted: , to ciężko nabrać dystansu, bo nie ma na to czasu.
Gosiu trzymaj się :uszy
Kasia
mila1003
200p
200p
Posty: 487
Od: 9 mar 2009, o 10:41
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: śląsk

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Kiedy przeczytałam mężowi Twój post powiedział: O! Ktoś opisał nasze dziecko.

Gośka po prostu musisz to przetrwać. To taki bunt dwulatka który synek zafundował Ci nieco wcześniej. W tłumaczeniu musisz być cierpliwa, bo po pierwsze dziecko ma "pamięć dobrą ale krótką". Po drugie nie wiesz na jakim poziomie rozwoju intelektualnego znajduje się obecnie Twój synek i dlatego nie wiadomo ile z tego rozumie, u takich maluchów różnice między dziećmi są ogromne. Jeśli Cię np drapie, to poza tym że tłumaczysz nie drap i tak dalej, to musisz złapać go za rączkę - stanowczo ale delikatnie. Na początku może nie kojarzyć słów "nie drap" z nie drapaniem, dlatego nie wystarcza, że np tylko mówisz. Poza tym dziecko nie ma empatii, ono nie rozumie że to boli, itp. Musi się tego dopiero nauczyć. Grunt to Twój spokój, nie możesz krzyczeć itp bo w ten sposób pokazujesz mu że krzykiem można coś osiągnąć. Na histerię nie reaguj, bez widowni będzie trwała krócej. Jak raz ulegniesz to mały szybko to zapamięta i będzie to wykorzystywał: wył godzinami licząc, że w końcu dostanie to co chce.

Ze spaniem miałam podobnie, tyle że moja córa oprócz budzenia się w nocy fundowała mi rozrywki typu nie chce mi się jeszcze spać. Spędzałam przy jej łóżeczku po 1,5h żeby zasnęła, a ona cały ten czas potrafiła wyć. Na początku raz popełniłam błąd i pozwoliłam jej jeszcze (po 1,5h wycia w łóżeczku) polatać. Następnego dnia wyła dwie godziny zanim zasnęła. Potem było już lepiej bo nie uległam i w końcu zrozumiała, że kiedy mama mówi: jest ciemno i dlatego idziemy spać - kładzie się w łóżeczku bez histerii. Ale trwało to dobrych kilka tygodni, jak nie lepiej. Oczywiście zawsze byłam przy niej, za każdym razem jak wstawała dostawała buziaczka na dobranoc, kładłam ją a ona w ryk. I tak aż padła. Nadal zdarza jej się budzić w nocy z krzykiem, czasem nawet co drugi dzień, ale wtedy zawsze ją najpierw uspokajam (bo przecież nie wiem co ją wyrwało ze snu, może zły sen, może się czegoś wystraszyła np hałasu itp), włączam "karuzelkę" (taką jakby pozytywkę z muzyką relaksacyjną dla dzieci - od samego początku zawsze do spania ją włączałam) po chwili kładę do łóżeczka i oczywiście jestem z nią aż zaśnie znów. Najważniejsze to chyba nie wdawać się w nocy w dyskusje z dzieckiem, niech ono sobie gada ale ty się nie odzywaj.
Pewnie to Ty spędzasz z synem cały dzień, więc poniekąd nie można się dziwić, że się tak mocno przywiązał. Też tak mam, ale jeszcze nie dałam sobie z tym rady i niestety z dnia na dzień jest gorzej. Nawet w dzień kiedy po drzemce się budzi, będzie wyć tak długo aż ją przytulę. Jak mnie akurat nie ma i jest z tatą to będzie płakać dopóki nie przyjdę. Na razie staramy się, aby jak najwięcej czasu spędzała z tatą w super atrakcyjny dla niej sposób. Mała uwielbia się kąpać więc jak tylko mąż jest w domu to zawsze urządzamy jej "królewską" kąpiel z tonami piany, zabawek itp. Ja po chwili staram się znikać. No ale rewelacji jeszcze nie ma. Za każdym razem, gdy mężowi trafi się parę dni wolnego pod rząd mała "przyzwyczaja" się i jest lepiej, ale niestety kiedyś trzeba wrócić do pracy i znów od nowa. Jeszcze nie znalazłam złotego środka na ten "problem".

Psycholog pewnie udzieli Ci kilku rad, jak radzić sobie z określonymi problemami, ale i tak to Ty będziesz musiała się z nimi zmierzyć. Nie oczekiwałabym czegoś typu "diagnozowanie" syna bo moim zdaniem jest na to za mały, a poza tym jak na razie to takie normalne, typowe dziecko. Ja strasznie panikowałam, bo córka oprócz agresywności, wykazuje dodatkowo ogromną nadruchliwość. Na szczęście z koncentracją uwagi jest w miarę, więc moja panika nieco przygasła, bo w miarę pracy nad dzieckiem i z dzieckiem powoli zaczyna się wszystko normować. Wiadomo, że jedne problemy się wyciszają, a w ich miejsce ze zdwojoną siłą wchodzą nowe, ale to już chyba uroki macierzyństwa. A to wszystko chyba po to, aby człowiek docenił trud jaki rodzice włożyli w jego wychowanie, bo moim zdaniem dopiero mając swoje dziecko zaczyna się to rozumieć i doceniać.
Uzbrój się w cierpliwość bo to minie, ale w głównej mierze od Ciebie zależy jak szybko. I przede wszystkim pamiętaj o najważniejszym - konsekwencji. Życzę cierpliwości i powodzenia.
Awatar użytkownika
kaisog1
500p
500p
Posty: 633
Od: 16 cze 2008, o 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Kasia próby zajęcia, odwrócenia uwagi od sytuacji, w której młody się rzuca na ziemię i wrzeszczy nie dają efektu. Dziś i tak był dobry dzień bo rzucił się RAZ! ;:138 (ktos może pomyśleć, że zwariowałam bo cieszę się, że moje dziecko się rzuciło raz :;230 ) Ja też dom mam urządzony pod kątem dziecka ale ni jak nie da się zabezpieczyć piekarnika i gałek od płyty. Teraz jeszcze nie sięga łapką do samej płyty ale niedługo dosięgnie i jak sobie rozkręci kurek to nieszczęście gotowe... Wszystkie szafki mam zabezpieczone, szuflady w komodach też, niestety na kuchenne ( w zabudowie) jeszcze nikt sposobu nie znalazł. Ja też nie stosuję kar cielesnych - jedyne co zrobiłam to oddałam Kubie raz, żeby poczuł, że to co robi boli (ale jak pisałam efekt żaden)

Krzysztofie o co chodzi z tą opinią -ojciec - wychowanie? Wracając do kwestii psychologa.... Myślę, że taka wizyta nie zaszkodzi - a może coś pomoże? Zawsze opinia kogoś z boku może być bardzo przydatna. Z wiedzą teoretyczną, książkową, odnośnie wychowywania i problemów z dzieckiem jestem za pan brat. I gdyby nie to, że metody wyczytane przeze mnie nie skutkują to nie podjęłabym tak desperackiego kroku, jakim jest zapisanie się z dzieckiem do psychologa i nie roztrząsałabym problemów na forum :wink:

Magdo nie wiem czy Tobie w takich sytuacjach pomagało to, że nie jesteś sama z takim problemem, i że są mamy, które "szarpią" się ze swoimi dziećmi jak Ty ale mnie pomaga :) Oduczyłam się krzyczeć... denerwować.... Po urodzeniu Kuby przeszłam depresję - nie baby bluesa, o którym tak się teraz chętnie mówi a najokropniejszą depresję (zresztą byłam zdiagnozowana przez dwóch specjalistów) Długo by pisać czemu tak mi się przydarzyło - bo złożyło się na to bardzo wiele rzeczy, między innymi to, że mój syn nie spał przez 10 msc. Najgorsze było to, że nikt mi nie wierzył, że przecież dziecko musi spać a ja pewnie histeryzuję. Tak nie było - syn spał 20 min na dobę przez 9 bitych miechów, potem przez kolejny miesiąc prawie codziennie to spanie sobie wydłużał o parę minut. Zresztą w 5 msc życia okazało się, że moje dziecię jest po wylewie okołoporodowym i to "niespanie" było jednym z jego objawów( całe szczęście dzieć mój zdrowy jak rydz, żadnych komplikacji - także cieszę się, że to był TYLKO brak snu)
My też mamy nasz rytuał kąpielowy :D Kuba szaleje z tatą w kąpieli a ja później 30 minut wycieram łazienkę - ale co tam to ich chwila :wink: Jednak teraz mój M - człowiek nieprzyzwoicie wręcz opanowany - nie umie się kontrolować. Dosłownie wszystko wyprowadza go z równowagi. Krzyczy na małego, nawet jak się bawi z nim to podnosi głos. Wiem, że to zmęczenie i niewyspanie ale....Tak sobie teraz pomyślałam, że w dzień tłumaczę synkowi jak i co, a wieczorem mężowi :;230 Oszaleć można.
Jak mantrę powtarzam sobie, że to minie...., i że muszę być konsekwentna. O niebiosa dajcie siły :D
Awatar użytkownika
Tula
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1231
Od: 7 lut 2009, o 15:00
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Moja kochana córeczka właśnie pozwoliła mi usiąść do komputera... tylko trzy razy musiałam wracać do sypialni żeby podać pierś... tak na pociumkanie do snu ;)
Widzę, że temat przerobiony już. A ja w ciągu dnia na raty spisywałam w notatniku (tym na kompie) z mojej "biblii". No to wkleję co spisałam, a co się będzie marnowało ;)
:
No to znalazłam. W książce "DZIECKO - zdrowie i rozwój od poczęcia do 5 roku życia". Piszą tu tak o drugim roku zycia dziecka : "Gdy twoje dziecko skończy rok, musisz przygotować się na to, że jego zachowanie częściej będzie cię doprowadzać do rozpaczy niż dawać powody do satysfakcji. Normą dla tego wieku jest wyszukiwanie wszelkich możliwych niebezpieczeństw i nieodparta pokusa by robić dokładnie to, czego mu zakazujesz. Musisz uzbroić się w bezmiar cierpliwości, humoru, stanowczości i pomysłowości, by w miarę bezboleśnie przetrwać ten okres aż do czasu, gdy w wieku dwa i pół lub trzy lata dziecko stanie się bardziej skłonne i zdolne do nauki samokontroli. Najlepszą metodą dscyplinowania kilkunastomiesięcznego szkraba jest eliminacja pokus. Jest to jednocześnie jedyny sposób, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. (tu piszą o umieszczeniu poza zasięgiem dziecka wszystkiego, co może być niebezpieczne lub co chcesz ocalić od zniszczenia) Niezależnie od całej swojej nieznośności dziecko w głębi duszy rozpaczliwie pragnie twojej miłosci i aprobaty, zwłaszcza zbliżając się do drugich urodzin. Pomóż mu "być grzecznym" stwarzając mu okazje do zasłużenia na twoje względy i do zadowolenia z siebie. Na przykład zamiast kazać mu natychmiast posprzątać porozrzucane po podłodze gazety, możesz przekazać tę samą treść w formie wyzwania dla niego, mówiąc: "Ciekawe, czy uda ci się pozbierać to wszystko zanim skończę gotować obiad."
Mimo naszych największych wysiłków dwulatki nadal będą się źle zachowywać - czasami bardzo często i bardzo źle. Gdy zdarzy się taka sytuacja musisz przede wszystkim powstrzymać się przed wymierzeniem dziecku klapsa czy policzka. Niemowlęta i małe dzieci bardzo rzadko są w stanie powiązać własne zachowanie z fizyczną karą. Jedyne, co odczuwają, to ból uderzenia. Tym bardziej więc, gdy twoje dziecko z uporem sięga po zakazany obiekt do zabawy, powstrzymaj się od jakichkolwiek rękoczynów, powiedz mu spokojnie "nie" i albo usuń je z niebezpiecznej strefy, albo odwróć jego uwagę w bardziej pożadanym kierunku. W razie potrzeby zmień dziecku środowisko - zabierając je na przykład do drugiego pokoju - aby mogło się uspokoić.
Okres ten jest szczególnie trudny i dla rodziców i dla samego dziecka dlatego, że z jednej strony nie może ono jeszcze wziąć odpowiedzialności za siebie, a z drugiej musi się sprzeciwiać totalnemu kontrolowaniu przez ciebie po to, by móc się rozwijać. Dziecko znajduje się w zawieszeniu - już nie jest niemowlęciem, a jeszcze nie jest "dużym chłopcem" czy "dużą dziewczynką" - czyli w pozycji niewątpliwie nad wyraz niewygodnej. "
W innym rozdziale piszą:
"W którymś momencie między 12 i 18 miesiącem życia dzieci przyswajają sobie pojęcie trwania rzeczy. innymi słowy zaczynają rozumieć, że nawet jeśli czegoś nie widzą, to nie znaczy, że to coś nie istnieje. Zanim jednak dojdzie do odkrycia tej ważnej prawdy, twoje dziecko wcale nie ma pewności, że nie znikłaś na zawsze wychodząc z jego pokoju. Obawa przed utrata kochanej osoby nosi nazwę lęku przed rozstaniem lub lęku separacyjnego i sprawia, że większość dzieci około 10 miesiąca życia dosłownie nie daje się odkleić od rodziców. Dziecko może płakać, krzyczeć, demonstrować napady histerii i odmawiać pójścia spać bez ciebie. Twoje dziecko musi dopiero nauczyć się żyć w rozłące z tobą. Musi dowiedzieć się, że je zostawiasz ale wrócisz. Możesz pomóc mu w tym odpowienimi zabawami. W ciągu dnia powiedz "pa-pa" i wyjdź z pokoju na krótką chwilę, po czym wróć, uśmiechnij się i przytul je. Powtarzaj to często przez cały dzień, stopniowo wydłużając czas przebywania poza zasięgiem wzroku dziecka. Jeśli po twoim wyjściu z pokoju dziecko zaczyna natychmiast krzyczeć, staraj się utrzymać z nim kontakt głosowy, mimo że cię nie widzi. Zabawy w 'A ku-ku' i w chowanego rónież łączą w sobie przyjemne z pożytecznym, rozwijając w dziecku krzepiącą świadomość trwania rzeczy."

W jeszcze innym rozdziale napisali o konsekwencji. Że jeśli dziecko 20 razy wylezie z łóżeczka, to 20 razy należy je do niego odprowadzić i położyć spać. Bo jeśli za dwudziestym razem nie zrobisz tego, ulegniesz i pozwolisz mu jeszcze pobalować, to nauczysz je, że twój opór można przełamać - wystarczy odpowiednio długo próbować. To zapamiętałam, bo ja tak oduczałam kota od wskakiwania na meble :tan z kotem sukses, zobaczymy jak mi z córą pójdzie. Na razie zanosi się na to, że będzie najbardziej rozpieszczonym dzieckiem na całym półwyspie ;:223 a mi to wcale nie przeszkadza :;230 A może ja już jestem za stara jak na pierwsze dziecko ? ;:224

[/i]
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
cx

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Witam.

Właśnie jestem po wizycie w szpitalu gdzie był nasz syn na kontroli u chirurga dziecięcego.Ponieważ nie jest to nasz pierwszy kontakt z oddziałem dziecięcym w szpitalu polskim w związku z tym nasuwają mi się smutne uogólnienia-uniknę ale i pytania.

Zakładam iż muszą na tym Forum być także medycy,to pytanie do nich:czy wybór specjalizacji jest czymś warunkowany?czy jest to autonomiczna decyzja młodego adepta medycyny?
Mnie się wydaje,że jeśli ktoś rył przez kilka lat,świata poza nauką nie widząc to powinien wybrać taką specjalizację która go choć trochę interesuje i do której ma jakieś wrodzone predyspozycje.I podejrzewam,że lekarz zajmujący się ludźmi starszymi powinien mieć do tych osób większą cierpliwość niż przeciętna iii podobnie z pediatrą.Dla mnie chirurg pediatra,nie powinien się dziwić że dziecko to dziecko i że zachowuje się jak dziecko a nie jak spokojny dorosły.Łącznie mieliśmy kontakt z 7 chirurgami dziecięcymi iii tylko w jednym przypadku ,gdybym miał jakikolwiek wpływ na los tego lekarza-ten jeden chirurg w takiej specjalności mógłby dalej pracować tylko ona akurat powinna zarabiać wielokrotnie więcej niż zarabia.A pozostali...nie wiem być może w medycynie więziennej by się realizowali...I przyznam kiedyś mieliśmy wątpliwości czy podpisywać apel o nielikwidowanie placówki w Dziekanowie Leśnym,po tym jak operowany był nasz jeden z synów...ale znamy stamtąd innych specjalistów i wtedy to przeważyło.Dziś byliśmy w Bielańskim z podobno jednym z najlepszych odziałów chirurgii dziecięcej...podobno,bo my na takich nie trafiliśmy.

I takie wspomnienie...do wypadku doszło na Łotwie-kraju ogarniętym dużym kryzysem,kraju w którym obniżono wszystkie pensje z budżetu o 1/3...a przyjęto nas ,konkretnie naszego syna tak ,jak ...w "Leśnej Górze".A ze znanych mi jak w Grodzisku Mazowieckim.

Czy jakakolwiek reforma może zmienić tych 6 lekarzy???Szczerze wątpię...
Ciekaw jestem spostrzeżeń innych no i odpowiedzi medyków.

I na koniec coby nie byo tak czarno.Lekarz pierwszego kontaktu,w naszym przypadku jest bardzo dobry.Poprzednia pediatra to...moim zdaniem ideał lekarza pediatry...ale i obecna też jest dobra.Być może powodem tego jest fakt iż bez problemów możemy sobie wybrać jednego z wielu lekarzy pierwszego kontaktu spośród trzech przychodni.

Pozdrawiam,Krzyś.
ganio4
1000p
1000p
Posty: 1571
Od: 11 maja 2009, o 09:27
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Stąd

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Witaj Krzysztof :wit
Usłyszałam jednych uchem kilka dni temu wywiad w tv z jakimś profesorem medycyny o problemach ze specjalistami, chodziło o to że są zbyt ukierunkowani, nie patrzą na pacjenta ogólnie tylko pod kontem swojej specjalizacji. Dobrego internisty jak na lekarstwo.
Kasia
cx

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Cześć Kasiu.

W kwestii podstawowej opieki to mamy na szczęście nietypowo.Pomimo mieszkania na wsi mamy do wyboru trzy przychodnie z podstawową opieką.W tej którą wybraliśmy kiedyś,w zeszłym roku,nastapiła zmiana właścicieli(w zasadzie to chyba dzierżawców,bo to Niepubliczny...itp).Przyszło trzech internistów i jedna pediatra.Pani pediatra jest OK,ale i jeden z internistów jest bardzo dobrym lekarzem i o dziwo(jak dla mnie)to dość młody człowiek...ot taki dziwak -lekarz z powołania.

:wit
mila1003
200p
200p
Posty: 487
Od: 9 mar 2009, o 10:41
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: śląsk

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Moim zdaniem na to, że lekarze czasem traktują nasze dzieci nie tak jak powinni mamy też trochę wpływ my sami. Moja ostatnia sytuacja: kobieta z dwulatką jest w przychodni, choć to nie dziecko idzie do lekarza lecz mama, maleńka strasznie płacze. Boi się lekarzy, białego fartucha itp. Mama ze spokojem mówi o tym, że to dlatego, że ich pediatra w ogóle nie ma podejścia do dzieci, zwraca im uwagę gdy płaczą podczas badania czy się wiercą itp. Polecam jej więc rewelacyjnego pediatrę i pulmunologa jednocześnie (przyjmują jakieś 500m dalej), a mama na to, że chodzić będzie dalej do swojego bo ma bliżej a dziecko musi się przyzwyczaić i już. I mówi to kobieta, która jest nauczycielem i nie ma nawet 30tu lat. Jeśli rodzice zgadzają się na to by pediatra tak traktował dzieci, to taki lekarz nie zmieni podejścia bo po co. Gdyby zaś rodzice zwrócili uwagę, przepisali dziecko do innego lekarza, a tu tego zaczęły by świecić pustki to pewnie skłoniło by to lekarza do refleksji. Bo w końcu poniekąd od ilości pacjentów zależy jego wynagrodzenie.

Na pediatrę swojej córki nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa. Jak byłam z małą u laryngologa to nie byłam zachwycona ale zwróciłam kobiecie uwagę bo nie życzyła sobie obojga rodziców przy badaniu 1,5 rocznego dziecka - do czego przecież mam prawo. Poza tym byłam z córką tylko na USG jamy brzusznej ale lekarz był fantastyczny. Choć nasza mała też kiedyś płakała na widok przychodni, od tego momentu jak ręką odjął, dał jej posłuchać jak jej serduszko bije, pozwolił na chwilkę samej "pojeździć" tą sondą po brzuszku, mówił jej co tam niby widać. Pewnie i tak niewiele rozumiała bo przecież nawet 3 lat nie ma, ale bardzo spodobało mi się jego podejście. Lekarz fantastyczny. A był to lekarz "od dorosłych".
cx

Re: W.o... Maluszkach, dzieciach. 2cz.(2008.11-...)

Post »

Witam.

Ponieważ zostałem publicznie obrażony przez Czarodzieja,a tamten wątek zniknął,odpowiedzieć spróbuję tu,bo temat z dziećmi związany.

Z mojej strony wyglądało to tak :zaglądam w podany link a tam konkurs piękności niemowlaków w którym bierze udział dziecko jedego z forumowiczów.
Ponieważ nie podoba mi się przedmiotowe traktowanie naszych dzieci,to wyraziłem swoją dezaprobatę.
Uważam,że o ile w przypadku dzieci starszych ,wysyłanych co dzień na kursy,kółka a potem konkursy można dyskutować na ile jest to projekcja marzeń rodziców a na ile rzeczywista chęć poznawcza czy zaspokojenie potrzeb rywalizacji danego dziecka.O tyle w przypadku niemowlaków sprawa jest prosta i nie pochwalam wystawiania swych dzieci do wszelkich show(nie użyję porównań jakie mi się cisną,bo i tak zdobywam kolejne rzesze "przyjaciół").Jedynie gdy chodzi o zdrowie naszych dzieci uważam , wszelkie zachowania za wpełni zrozumiałe i w pełni je toleruję.
A dlaczego w ogóle zareagowałem,bo o ile wygląd czyjegoś ogrodu nawet jak postawi grupkę nagich krasnali i sławojkę w punkcie centralnym działki-na nic nie wpływa-o tyle to jak wychowamy nasze dzieci będzie mialo wpływ na to w jakim świecie będziemy żyli za jakiś czas.

Zostałem nazwany :człowiekiem bez serca,zatem pozdrawiam tę mniejszośc rodziców rozumiejących mnie i w tej sprawie myślących podobnie.

Krzyś,rodzic bez serca,ojciec dwóch synów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”