Tu bym Aniu polemizowała Kupnego 'żarcia' i dodatków ciężko uniknąć i tym bardziej nie wyobrażam sobie dowalania chemii w ogrodzie. Mam kilkadziesiąt różnej maści drzew i krzewów owocowych i nie stosuję oprysków. (Przepraszam- uściślając robię jeden wyjątek- pryskam brzoskwinie od kędzierzowatości) Co do jabłek to są pyszne odmiany odporne na parcha.Lady-r pisze:Tak kochani bez chemii nic nie urośnie. Mam parę drzew w sadzie i ich nie pryskam to i nic nie zbieram robaki zjedzą wszystko. Jabłka to jakieś tam urosną, ale parchate. Chemii się nie uniknie, ale trzeba chociaż wybierać to w czym jeszcze dodatkowo jej nie dowalają. ....
Owszem- na pewno niektóre krzaczki wyglądałyby lepiej po oprysku. Ot, chociażby porzeczka czerwona- w tym roku grasuje na niej mszyca. Liść zrobił się trochę poskręcany, ale i tak owocu jest tyle że mimo licznej rodzinki nie jesteśmy w stanie tego zagospodarować.
W pierwszym roku mojego 'ogrodowania' żaliłam się szwagrowi (zapalony działkowiec z wieloletnim stażem) że te drzewko to mi zjada mszyca, na tamtym to mi grasują inne robale, itd Ze spokojem stwierdził tylko; "ty, młoda, nie bądź taki samolub- robaczki też muszą coś jeść. One się najedzą, a i dla ciebie starczy...". Od tamtej pory tego się trzymam i się sprawdza.
Co do chorób staram się wybierać odmiany możliwie odporne. Nawet pomidory uprawiam tylko te odporne- koktajlówki- tego żadna zaraza nie bierze.