W.o... Kotach 4cz. (07.2008 - 12.2010)

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
Awatar użytkownika
Storczykowa
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 11982
Od: 7 lut 2008, o 19:31
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: ...

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Kot mojej babci to sobie w ogóle nie daje obciąć, tak się wyrywa, ze nawet kilka osób go nie potrafi utrzymać. Ostatnio musieliśmy go w walizce zabrac, żeby mu obcięli, bo babcia sobie sama nie dałaby rady.
A wasze kiciusie przecudne :).
Awatar użytkownika
Tula
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1231
Od: 7 lut 2009, o 15:00
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Mala_MI pisze:barakuda, Piotrek

ja też miałam już kilka kotów, pomagam w kastracjach kotów bezdomnych i tak:

1) kastracja na pewno nie spowoduje, że kot będzie miał przechlapane, a na pewno przyczyni się do spadku bezdomności dlatego bardzo serdecznie polecam kastrację bezdomniaków!
2) jestem przeciwna oswajaniu kotów na siłę; większość złapanych przez nas na zabieg sterylizacji kotów bezdomnych wraca na swój teren, ale zdarza się, że jakoś kot jest wybitnie proludzki, miziasty, korzysta z kuwety - istnieje domniemanie, że jest to kot wyrzucony przez człowieka - takim kotom szukamy nowych domów; sama mam dwie kotki piwniczanki, jedna zabrana z piwnicy jako kociak, druga jako dorosła już - 4 letnia kota; nie tęsknią za wolnością, a ta (wzięta jako) starsza nie chciała na początek nawet na balkon (osiatkowany dla ich bezpieczeństwa!) wychodzić - tak oto bardzo tęskniła za tą odebraną wolnością; takich przykładów mam więcej
3) większość kotów uratowanych z bezdomności jest wdzięczna za ciepły kąt i miseczkę z jedzeniem.

Lucy, będzie dobrze!!

Danko, Lenka - mam nadzieję, że wyjdziecie na prostą !
Wybaczcie, że odniosę się do treści tak "starego" postu.
Ja też od trzech lat "mam" kilka lub kilkanaście kotów - stołujących się u nas stale bądź okazjonalnie. Są to koty kompletnie dzikie i bezpańskie, inne nieco oswojone, przychodzą też koty mające domy. Naszego własnego kota mamy jednego, Pimpuśka.
Mam też męża, który przez całe życie posiadał zwierzęta, w tym zawsze przynajmniej jednego kota. Tak więc nie urwaliśmy się z choinki w tym temacie.
Nasz Pimpuś żyje raczej przy domu niż w domu, ma kontakt z dzikimi kotami, łazi gdzie chce. Nie wykastrowaliśmy go właśnie z tego powodu: kastrat wśród dzikich kotów z jajami nie ma życia. I nie jest to nasz wymysł. Chcieliśmy dla niego jak najlepiej (i dla nas też, nie chcę smrodu w domu) i z dwoma weterynarzami rozmawiałam z kotem pod pachą już niemal zdecydowana na kastrację. Odradzali ! Trzeci przez telefon powiedział: "Jak pani chce to wykastrujemy ale na wsi to nie jest dobry pomysł, to będzie dupa a nie kocur i inne będą go tłukły". Nie wydaje mi się, żebym trafiła na trzech weterynarzy pod rząd, którzy przespali wykłady i nie wiedzą co mówią. Jeden z nich "prowadzi" mojego kota do dzisiaj i mam zdrowego zwierzaka, więc raczej uznałabym ich za fachowców.
To tyle tytułem wstępu.

Nie można powiedzieć, że "kastracja na pewno nie spowoduje, że kot będzie miał przechlapane, a na pewno przyczyni się do spadku bezdomności ". Nie uogólniajmy. Bo akurat jeśli ten konkretny kot z jakiegoś powodu po kastracji będzie musiał wrócić do swojego życia na działkach to na pewno będzie odwrotnie: jako jedyny kastrat na pewno będzie miał przechlapane i to jak w ruskim czołgu o świcie a jego kastracja na pewno nie przyczyni się do spadku bezdomności - przyczyniłoby się wykastrowanie wszystkich lub choć większości samców na działkach a tak, to tylko inny pobzyka za niego ich wspólne znajome.

Co do drugiego punktu cytowanego maila to przykłady możnaby mnożyć w nieskończoność... również te, gdzie zabranie kota z jego naturalnego siedliska skończyło się depresją kota, awanturami ludzi (smród, podrapane meble, przyniesione choroby i pasożyty), znaczeniem domu i ucieczkami mimo kastracji no i ostatecznym powrotem kota na stare miejsce (tym razem bez jajek) albo przeprowadzką do schroniska.

Powiedzmy to Lucy szczerze - nie zawsze jest różowo.
Nie piszmy "Lucy, będzie dobrze!!" bo nie wiadomo jak będzie ! I dziewczyna musi to wiedzieć zanim zdecyduje się zabrać do domu dzikiego, dorosłego kocura.

Nie twierdzę, że nigdy nie można kota zabrać do domu i że kastracja zawsze jest zbrodnią. W niektórych przypadkach to są najlepsze rozwiązania. Ale nie zawsze. Wychudzonemu, zaropiałemu kotkowi z piwnicy to może uratować życie, zgoda. Ale czy będzie dobrym posunięciem zabranie z działek kota, który jest dorosły i świetnie sobie tam radzi? A co, jeśli mu się nie spodoba? No można mu obciąc jajka to się hormony uspokoją i będzie go mniej ciągnęło na dwór i do panienek, ale co jeszcze mu obetniemy jeśli zeżre chomika, podrapie meble, porwie firanki i zaznaczy najlepsze ciuchy Lucy? OK, wcale nie musi tak być, ale też nie można założyć, że tego nie zrobi. To dorosły kocur, ma swoje przyzwyczajenia i pewnie dotychczas polował. Nie lepiej dokarmić go co jakiś czas na tych działkach i zostawić w spokoju, niech sobie żyje ?
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
Awatar użytkownika
lucy09
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3562
Od: 14 sie 2008, o 15:02
Lokalizacja: Łódź

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Dziękuje wszystkim za zaangażowanie w mój problem.
Przyznam, że choc zupełnie nie mam doświadczenia z kotami,( a moja wiedza opiera sie na obserwacjach, zasłyszeniach i doczytaniach) postanowiłam sama wcześniej, że nie bedę go kastrować na wejście (choć większość mi to doradza) Właśnie tak myślałam, co z nim bedzie jak mi ucieknie? Nie zechce mieć domu, bo okaże się, że to mu już wcale nie jest potrzebne? Albo niestety to my nie damy rady? Bo przyznam przy dużym poświęceniu, miłości, odpowiedzialności za zwierzęta w moim domu to i tak nie mogę na 100% ręczyć jak to będzie. Zresztą wcale nie jest pewne, że on juz nie jest wykastrowany, bo nikt kto go zna nie umie ocenić. A dzieci jego na działkach nie ma, bo byłyby znaczne. Jak uda mi się go złapać to z pewnością pokażę go lekarzowi, zaszczepię, odrobaczę. A później zobaczymy. Jak się nie uda, wezmę kotka ze schroniska.
Awatar użytkownika
Mala_MI
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3192
Od: 16 paź 2008, o 14:23
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Podbeskidzie
Kontakt:

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Tula, widzisz moje obserwacje są zgoła inne. Obserwacje, nie domysły czy zasłyszane opowieści. Jeżeli na jakimś obszarze jest stado kotów to wiadomo, że należy dążyć do wykastrowania całego stada. Wykastrowany kot, nie musi tracić energii na zaloty, na bijatyki o kotki, na ciążę i wykarmienie kociąt (nieraz są to i 3 mioty na rok!), a wszystko co zje zostaje dla niego, może wygrzewać się na słoneczku i odkładać tłuszczyk na zimowe chłody.
Pozdrawiam, Justyna
Storczyki , Róże , Ogród i kto wie co jeszcze...
Nie dla bezsensownego rozmnażania zwierząt!
mamba9991
1000p
1000p
Posty: 1530
Od: 13 paź 2008, o 19:00
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Szczecin

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Nam się wydaje, że szkodę robimy sterylizacją, nic bardziej mylnego, dzięki temu kotki nie męczą sie 3 razy do roku nie jedząc, nie śpiąc, zrobiłam akcję na podwórku, ale usłyszałam - a chciałaby pani nie rodzić, ale jak spytałam, a kto weżmie koty, to było cicho. Może po sterylizacji są grubsze, ale nie znajdziemy za to zamarżniętych kociaczków na podwórzu, wzruszać się - łatwo, przygarnąć maluchy to nie, bo alergia, pies, mały metraż. Długo byłam za nie kastrowaniem, ale pewnego dnia pomyślałam - to nie żarty, a nowe życie na podwórku, za które ja - jako mieszkanka przynależnego do podwórka domu jestem odpowiedzialna. Dobra, powiem brutalnie - jakbyscie mieli nieodpowiedzialne dzieci, to byście im prezerwatyw nie kupili?
Nigdy nie można powiedzieć o ogrodzie - uff, gotowe. I to mnie właśnie zachwyca!!!!!!!!!!
Esteci i łakomczuchy
Esteci i łakomczuchy cz.2- aktualna
Awatar użytkownika
agrazka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 3193
Od: 22 maja 2005, o 23:39
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Zobaczcie co się dzieje na stronach miau.pl, w schroniskach - kastracja, sterylizacja jest konieczna - żeby nie było cierpień u zwierząt. Nie wyobrażam sobie, zeby zabrać zwierzę do domu i za 2 lata je wyrzucić - nawet po mojej śmierci są spadkobiercy i ci będą, a inni powinni zapewnić schronienie zwierzęciu !

Mam kota wykastrowanego, wychodzącego na dwór kiedy chce i na ile chce :) Nigdy nie był pogryziony, podrapany itp. Są koty w okolicy, czasem widzę je na swojej działce.
serdecznie - Grażyna - Mój ogród...
Awatar użytkownika
lucy09
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3562
Od: 14 sie 2008, o 15:02
Lokalizacja: Łódź

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

...czy ktoś mnie tu nie zrozumiał? nigdy nie wyrzuciłabym zwierzaka z domu! Ale liczę sie z tym, że może mi czmychnąć i już...
Awatar użytkownika
meluzyna
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1306
Od: 8 sie 2009, o 10:43
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kuj. - Pom.

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Tak się zastanawiam czy człowiek za mocno nie ingeruje w życie zwierząt, w końcu dzikich i wolnych? W naturze "od zawsze" wygrywał najsilniejszy, przegrywał najsłabszy.
Z dzieciństwa pamiętam, że dokarmiało się koty wyrzucając im odpadki, ale nikt nie ingerował w ich życie tak jak teraz. Żyły sobie swoim kocim życiem. Mieszkam całe życie w mieście w otoczeniu dużej ilości zieleni i koty zawsze miały swoją przestrzeń. Nie pamiętam żeby w piwnicy były myszy czy szczury. Jeśli się pojawiały, to szybko znikały, bo koty pilnowały swojego terenu. Nie wiem dlaczego dzisiaj pojawiła się tak duża ingerencja w ich życie, wolne życie. Nie każdy kot musi być milutkim kiciusiem do miziania.
Awatar użytkownika
lucy09
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3562
Od: 14 sie 2008, o 15:02
Lokalizacja: Łódź

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

I w tym chyba cały mój dylemat. Jak mam poznać, jak ocenić czy ten kot mnie potrzebuje? Może do szczęścia potrzeba mu jedynie jedzenia i schronienia w okresie zimy, ale niekoniecznie domowego?
Awatar użytkownika
Mala_MI
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3192
Od: 16 paź 2008, o 14:23
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Podbeskidzie
Kontakt:

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

Lucy - Twój kot będzie wychodził, więc de facto zmieni się tylko miejsce jego przebywania. Będzie miał codziennie miseczkę jedzenia i ciepły kąt w razie mrozów. Jeżeli będzie chciał wybierze się na wycieczkę, jeżeli będzie chciał zwinie się w kłębek koło kaloryfera.
Pozdrawiam, Justyna
Storczyki , Róże , Ogród i kto wie co jeszcze...
Nie dla bezsensownego rozmnażania zwierząt!
Awatar użytkownika
agrazka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 3193
Od: 22 maja 2005, o 23:39
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

tego nie poznasz, u ciebie będzie miał dobrze, jak tylko zechcesz to napisz znam wolontariuszki z naszego.
serdecznie - Grażyna - Mój ogród...
Awatar użytkownika
LeNka
1000p
1000p
Posty: 4675
Od: 23 sie 2008, o 07:35
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

:roll: Czy ktoś mi podpowie czemu wystąpił koci katar, ale nie nagminny :| po mimo brania leków na koci katar?? :roll:
Awatar użytkownika
anwi
200p
200p
Posty: 336
Od: 21 lut 2008, o 11:00
Lokalizacja: Ardeny

Re: W.o... Kotach 4cz. (08.07-...)

Post »

meluzyna pisze:Tak się zastanawiam czy człowiek za mocno nie ingeruje w życie zwierząt, w końcu dzikich i wolnych? W naturze "od zawsze" wygrywał najsilniejszy, przegrywał najsłabszy.
Z dzieciństwa pamiętam, że dokarmiało się koty wyrzucając im odpadki, ale nikt nie ingerował w ich życie tak jak teraz. Żyły sobie swoim kocim życiem. Mieszkam całe życie w mieście w otoczeniu dużej ilości zieleni i koty zawsze miały swoją przestrzeń. Nie pamiętam żeby w piwnicy były myszy czy szczury. Jeśli się pojawiały, to szybko znikały, bo koty pilnowały swojego terenu. Nie wiem dlaczego dzisiaj pojawiła się tak duża ingerencja w ich życie, wolne życie. Nie każdy kot musi być milutkim kiciusiem do miziania.
U mnie na wsi wszystkie domowe koty są wykastrowane, kotki wysterylizowane. Jest też trochę dzikich kotów i z nimi powoli zaczyna być problem. Dlaczego? Właśnie przez dokarmianie. Dopóki nikt ich nie karmił, to po prostu kotki, jak to w naturze, nie były w stanie wykarmić wszystkich młodych i "stado" się jakoś szczególnie nie powiększało. Niestety, od kilku lat pewne starsza pani karmi te dzikie koty regularnie, codziennie, przez wszystkie pory roku, nie tylko zimą. I tych kotów przybywa, bo selekcja naturalna przestała działać. I trudno coś z tym zrobić, bo traktowane są jak dzikie zwierzęta, czyli nie można ich odławiać, kastrować czy sterylizować. A rozmowy z panią nic nie dają, bo ona ma nieco problemów z psychiką i nic do niej nie dociera, no i przecież nie robi nic niezgodnego z prawem.
pozdrawiam
Aneta
Zablokowany

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”