Witam miłe koleżanki!
Wielką radość sprawiły mi Wasze wpisy
Teraz już wiem, że warto prowadzić wątek dla takich gości i czuję, że ma to sens
Zima przyszła trochę za wcześnie jak dla mnie. Nawet nie zdążyłam pościnać różanych kwiatów. Sporo róż jeszcze kwitło, ale minusowe temperatury wszystko zmroziły. Od kilku dni mam problemy z kręgosłupem /wychodzi praca za biurkiem/ i nawet nie mogę zbyt długo posiedzieć przy komputerze. Nieznośny ból przeszkadza i psuje wszystko
Wczoraj na szybko, przy wydatnej pomocy męża, powiązaliśmy trawy. Mieliśmy jechać po końskie złoto, ale plany szlag trafił i nie wiadomo kiedy będę zdolna do jakiejkolwiek pracy fizycznej… Ech..
Nadal będę pokazywała lipiec, bo zdjęć mam sporo, więc co się mają marnować w domowym archiwum…
Elu, bardzo się cieszę, że znalazłaś czas i miałaś chęć coś skrobnąć. DA wysyła róże, ale mnie chodziło o te najnowsze jak –
Elizabeth,
Bring me Sunshine, a te są dostępne tylko na stronie UK. Eustacia Vye mam i kwiaty ma rzeczywiście prześliczne, chociaż sam krzaczek jest u mnie niezbyt duży, coś ok. 0,40m .Ona była kupiona razem z Gabriel Oak, rzutem na taśmę od samego DA i brała udział w tej koszmarnej przeprowadzce. Nie za bardzo jeszcze się otrząsnęła. Natomiast Gabriel najwyraźniej odżył, bo jak go zabierałam, to ledwo dychał. Stracił wszystkie pędy i pozostał mu dosłownie jeden cieniutki badylek. Ścięłam go wiosną niziutko i odbił. Nawet jeszcze teraz kwitł, więc mam nadzieję, że w kolejnym sezonie będzie już tylko lepiej
Gosiu, gdzież bym tam miała się na kogokolwiek gniewać
Nawet mi to do głowy nie przyszło. Po prostu trochę smutno i pusto zrobiło się w dziale z różami i stąd ten nastrój. Sama też w sezonie byłam mocno zajęta i nie poświęcałam na wątek tyle czasu, ile bym chciała. Teraz jest już po sezonie, więc pozostały wspominkowe zdjęcia i tak myślałam, że może oprócz Daysy i mnie, jeszcze ktoś zechce się odezwać. Liczyłam, na trochę „świeżej krwi” i otwarcie nowego wątku przez którąś z różano zakręconych koleżanek, ewentualnie na odkurzenie przez nasze koleżanki swoich wątków… Ale chętnych nadal brak…
Na pewno Twoje róże po zmianie miejsc potrzebują troszkę czasu na aklimatyzację, ale w przyszłym sezonie będą już pięknie kwitły. Róże niezbyt lubią przesadzanie, ale to silne rośliny i szybko nadrobią ten sezon. Czasami nie mamy wyjścia i musimy je ruszyć. Pól biedy jeśli to młode krzewy, bo te czasami nawet nie zauważą przenosin. Gorzej, gdy trzeba przesadzić którąś ze starszych, większych. Wtedy niestety często to odchorowują i potrzebują znacznie więcej czasu na zadomowienie się w nowym miejscu.
Wandziu, z sadzeniem tej samej odmiany w kilku egzemplarzach to różnie. Owszem, jeśli mam po kilka sztuk tej samej odmiany to tak je właśnie sadzę, ale też nie zawsze. Np. Jude de Obscure mam dwie, a posadziłam je w zupełnie różnych miejscach. Podobnie jest z Port Sunlight. Akurat te odmiany zabrałam ze starego ogrodu, a po przeprowadzce były bardzo słabiutkie i zdecydowałam się na zakup nowych, bo myślałam, że nie przetrwają zimy. One jednak sprawiły mi niespodziankę i przeżyły, więc nowe koleżanki siłą rzeczy poszły w inne miejsca. Ale z założenia wolę sadzić obok siebie po dwie, trzy odmiany. Tylko czasami wyjdzie inaczej…
Co do sensu prowadzenia wątków, to dla mnie najbardziej przykre jest to, że nieraz wpisuję się w nowych watkach, ale nigdy nie mogę doczekać się rewizyt. Osoby grzecznie odpowiadają u siebie i na tym koniec. Ostatnio więc zaczęłam odwiedzać tylko tych, którzy odwiedzają mnie, a jest ich niestety coraz mniej. Smutne to bardzo...
Mam takie same odczucia. Doświadczyłam podobnych sytuacji z wpisaniem się do kogoś, a na rewizytę się nie doczekałam. Przyjemnie jest, gdy widzisz, że goście Cię odwiedzają, bo wtedy wiesz, że prowadzenie wątku ma sens. Przecież nie prowadzimy go dla siebie, a po to, żeby dzielić się ogrodowymi poczynaniami z innymi forumowiczami. Po to chyba jest właśnie forum i nasze wirtualne spotkania.
Emi, super, że zakupiłaś kolejne Austinki
Nie wiem jak będzie się sprawował u Ciebie Abraham Darby, bo opinie o tej róży są bardzo skrajne? Będę za niego trzymała mocno kciuki, żeby nie zawiódł Twoich oczekiwań. Nie jest to róża dla bardzo wymagających. Rzeczywiście słabo sobie radzi z palącym słońcem, deszczem, ma też skłonność do czarnej plamistości, ale jak zakwitnie, to jestem w stanie wybaczyć jej te niedoskonałości. Tak naprawdę trudno o różę doskonałą. Znajdź mi taką, która świetnie sobie radzi z upałami ponad 30*C. Zapewniam Cię, że jest bardzo mało odpornych róż na takie temperatury. Podobnie jest z kilkudniowymi opadami deszczu. Np. taka Boscobel też nie znosi deszczu, bo kwiaty wyglądają jak zmięte ścierki i po takich opadach, nadają się tylko do ścięcia.
You’re Beautiful ma mega trwałe kwiaty i one potrafią utrzymać się na krzewie nawet dwa tygodnie… Ale im dłużej są na tym krzaku, tym mocniej bledną i już nie wyglądają na takie urodziwe. Potem szarzeją i bardziej przypominają brudną ścierkę niż kwiat. Jest za to zdrowa i ładnie się krzewi, a pędy ma wyprostowane, dobrze utrzymujące kwitnące bukietami kwiaty. Herzogin Christiana nie znosi deszczu. Po kilku dniach pąki zagniwają i idą do śmieci. Ale jak trafi na dobrą pogodę, to olśniewa nie tylko kwiatem, ale i zapachem
Kasiu, dzięki za dobre słowo
Uczta była w czerwcu i rzeczywiście wtedy miałam trochę gości do zwiedzania ogrodu. Teraz zostały tylko wspomnieniowe fotki, które i tak nie są w stanie oddać prawdziwej atmosfery czerwcowych kwitnień. To trzeba zobaczyć na „żywo”, ale co ja Ci będę mówić…. Sama to wiesz najlepiej chodząc po swoim ogrodzie, który zdobią cudnie kwitnące królowe
Kasiu, Herzogin Christiana – porcelanowa piękność, pachnie i to bardzo ładnie, wszak ona i Rosengrafin Marie Henriette są z serii Parfuma, a skoro seria Parfuma, to i zapach musi być mocny
The Mill on the Floss kwiatuszki ma małe, ale urody i wigoru nie można odmówić tej odmianie
Wollerton Old Hall to kolejna Austinka o silnym zapachu. Ciężko przeżyła przeprowadzkę i nadal jest dość niska i słabo kwitła, ale wierzę, że kolejny sezon będzie dla niej lepszy