Moja "klinika storczyka"
- Gandalfwhite
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 546
- Od: 18 lis 2018, o 08:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Moja "klinika storczyka"
Workami nic nie przykrywaj bo jak nie upilnujesz to grozi atakiem pleśni a ona może w kilka godzin opanować roślinę.
Musi być cyrkulacja powietrza.
Musi być cyrkulacja powietrza.
Grzegorz
Re: Moja "klinika storczyka"
Miałam na myśli wentylowany worek (ze zrobionymi otworami) i tylko na parę godzin. Mam możliwość kontrolować dokładnie, bo pracuję w domu i mogę do nich zajrzeć niemalże dowolnie kiedy potrzebuję. Widywałam natomiast takie rady właśnie, że w ten sposób można zwiększyć wilgotność powietrza dodatkowo. Coś w rodzaju szklarni. Sama nie wiem, na razie sobie gdybam, czytam, pytam
Natomiast myślę, że można mnie już wysyłać na leczenie
Pojechałam do LM po pewne akcesoria, oraz korę i doniczki do storczyków i innych moich roślin, które chciałam niedługo przesadzać; niestety nic z tych rzeczy nie znalazłam - dział ogrodniczy w "przebudowie", czy jakoś tak. Głupio jednak wychodzić z pustymi rękami, nie?
Mam więc 8 nowych pacjentów w klinice. Tak, ośmioro Stały takie bidy po piątaku i po 2 zł, chyba bardziej szalona bym była, gdybym je tam zostawiła, prawda?*
Wracając spotkałam sąsiadkę, znaną z widzenia i właśnie się dowiedziałam, że też choruje na storczycę. Najpierw powiedziała, że ma ich pełno, a potem przyszła zapytać, w którym sklepie byłam - chyba właśnie tam pojechała Ależ się radośnie uśmiałam
Nowi pacjenci stoją chwilowo w izolatce. Nie mam jednak wystarczająco dużo kory, a w ten weekend nie dam rady nigdzie podjechać, żeby kupić Jak zamówię na All... to przyjdzie pewnie we wtorek/środę. Lepiej więc będzie zostawić je tak jak są, czy wyjąć z tego starego podłoża? Te dla odmiany są bardziej przesuszone, niż zalane, niektóre mają mocno pomarszczone liście, inne są w lepszym stanie. Chyba spróbuję podzielić na te, które wymagają natychmiastowej pomocy i te, które mogą zaczekać do wtorku. Trochę kory z chipsami kokosowymi mam, sphagnum, wermikulit, keramzyt, jakoś może obdzielę bardziej potrzebujących.
Jeden ma chyba keiki na pędzie. Widzę malutki listek, ale jeszcze muszę obejrzeć dokładniej, na razie nie wyciągałam ich z folii, niech się oswoją z domową temperaturą.
Tylko nie wiem teraz, gdzie je wszystkie postawić, żeby zachować jako taką przynajmniej kwarantannę od wcześniejszych pacjentów, a żeby jednocześnie miały ciepło i światło...
*Właśnie dlatego do schroniska dla zwierząt wybiorę się dopiero wtedy, gdy będę miała dom z ogrodem, dużo miejsca i wolnego czasu
Natomiast myślę, że można mnie już wysyłać na leczenie
Pojechałam do LM po pewne akcesoria, oraz korę i doniczki do storczyków i innych moich roślin, które chciałam niedługo przesadzać; niestety nic z tych rzeczy nie znalazłam - dział ogrodniczy w "przebudowie", czy jakoś tak. Głupio jednak wychodzić z pustymi rękami, nie?
Mam więc 8 nowych pacjentów w klinice. Tak, ośmioro Stały takie bidy po piątaku i po 2 zł, chyba bardziej szalona bym była, gdybym je tam zostawiła, prawda?*
Wracając spotkałam sąsiadkę, znaną z widzenia i właśnie się dowiedziałam, że też choruje na storczycę. Najpierw powiedziała, że ma ich pełno, a potem przyszła zapytać, w którym sklepie byłam - chyba właśnie tam pojechała Ależ się radośnie uśmiałam
Nowi pacjenci stoją chwilowo w izolatce. Nie mam jednak wystarczająco dużo kory, a w ten weekend nie dam rady nigdzie podjechać, żeby kupić Jak zamówię na All... to przyjdzie pewnie we wtorek/środę. Lepiej więc będzie zostawić je tak jak są, czy wyjąć z tego starego podłoża? Te dla odmiany są bardziej przesuszone, niż zalane, niektóre mają mocno pomarszczone liście, inne są w lepszym stanie. Chyba spróbuję podzielić na te, które wymagają natychmiastowej pomocy i te, które mogą zaczekać do wtorku. Trochę kory z chipsami kokosowymi mam, sphagnum, wermikulit, keramzyt, jakoś może obdzielę bardziej potrzebujących.
Jeden ma chyba keiki na pędzie. Widzę malutki listek, ale jeszcze muszę obejrzeć dokładniej, na razie nie wyciągałam ich z folii, niech się oswoją z domową temperaturą.
Tylko nie wiem teraz, gdzie je wszystkie postawić, żeby zachować jako taką przynajmniej kwarantannę od wcześniejszych pacjentów, a żeby jednocześnie miały ciepło i światło...
*Właśnie dlatego do schroniska dla zwierząt wybiorę się dopiero wtedy, gdy będę miała dom z ogrodem, dużo miejsca i wolnego czasu
- zabkamarta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2062
- Od: 1 maja 2017, o 18:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław okolice
Re: Moja "klinika storczyka"
Oj tak do schroniska nie jedz dopóki nie bredzisz mieć hektarowego ogrodu, aby te "osiem psów" mogło się wyszaleć. faktycznie infekcja storczycy bardzo zaawansowana nawet ja takiego ataku nie miałam
Myślę że już mogą poczekać do wtorku, jak nie widzisz pleśni, tylko właśnie przesuszenie to spokojnie. Ale z drugiej strony spokojnie bez doniczki poczekają po odpowiednim zabezpieczeniu.
Myślę że już mogą poczekać do wtorku, jak nie widzisz pleśni, tylko właśnie przesuszenie to spokojnie. Ale z drugiej strony spokojnie bez doniczki poczekają po odpowiednim zabezpieczeniu.
Re: Moja "klinika storczyka"
Marta
Dobra. Po obchodzie. Pierwsza myśl - totalna masakra. Druga - jaką te rośliny mają wolę życia... Trzecia - kiedy już je wyleczę, to chyba będę musiała coś porozdawać, bo przecież nowi mi się nie pomieszczą
(Czwarta myśl - "o jak mnie, q, plecy bolą" )
Wszyscy nowi pacjenci to falki. Większość storczyków "coś" wypuszcza, a były totalnie zasuszone, stąd ta myśl o woli życia. W dwóch przypadkach wydaje mi się, że to może być basal keiki, bo czubek się tak delikatnie rozchyla, jakby się tam miał tworzyć listek. Na pewno nie wygląda to jak korzeń, ale czy to pęd kwiatowy, czy keiki, to nie wiem, są maleńkie.
Jeden storczyk nadaje się do posadzenia w korze na spokojnie - ma mnóstwo korzeni jak na takie truposze. U niego głównym problemem były liście - dwa wyglądały, jakby przymarzły, a potem zgniły.
Jeden został zupełnie bez korzeni, ma tylko jeden tyci powietrzny, co do którego miałam wątpliwości, czy jest żywy, więc zostawiłam - zdążę obciąć.
Jednemu musiałam wyciąć wszystkie korzenie z podłoża, ale zostało mu kilka powietrznych.
Reszta z grubsza daje radę, jakieś korzenie zostały.
Ogarnęłam jak trzeba, nawodniłam (te co się dało), bo u niektórych korzenie były wątpliwe i musiałam namoczyć, żeby je lepiej ocenić; zdezynfekowałam gdzie trzeba, niektóre trochę zasmarowałam Topsinem. Ten, co pójdzie do kory obsycha sobie całkiem na sucho, reszta poszła do słoiczków z niewielką warstwą wody (wiszą na liściach) i wszystkie słoiki wstawiłam razem do wysokiego na kilkanaście cm pojemnika, który wysypałam keramzytem i zalałam wodą - nie są przykryte niczym, ale osłonięte po bokach, dodatkowo stoją razem, więc będą miały więcej wilgoci.
Te bezkorzenne nie wiem, czy wsadzić w keramzyt, czy zostawić nad samą wodą...
U tych z niedużą ilością korzeni myślę, czy nie spróbować w mchu.
Póki co stoją jak stoją, a ja się prześpię z rozterkami
Tak więc chyba ze 3 tygodnie temu wpadłam tu po radę odnośnie przesadzenia trzech storczyków... khem...
Dziś jest 26, z czego aż 21 "szpitalnych"
Dobra. Po obchodzie. Pierwsza myśl - totalna masakra. Druga - jaką te rośliny mają wolę życia... Trzecia - kiedy już je wyleczę, to chyba będę musiała coś porozdawać, bo przecież nowi mi się nie pomieszczą
(Czwarta myśl - "o jak mnie, q, plecy bolą" )
Wszyscy nowi pacjenci to falki. Większość storczyków "coś" wypuszcza, a były totalnie zasuszone, stąd ta myśl o woli życia. W dwóch przypadkach wydaje mi się, że to może być basal keiki, bo czubek się tak delikatnie rozchyla, jakby się tam miał tworzyć listek. Na pewno nie wygląda to jak korzeń, ale czy to pęd kwiatowy, czy keiki, to nie wiem, są maleńkie.
Jeden storczyk nadaje się do posadzenia w korze na spokojnie - ma mnóstwo korzeni jak na takie truposze. U niego głównym problemem były liście - dwa wyglądały, jakby przymarzły, a potem zgniły.
Jeden został zupełnie bez korzeni, ma tylko jeden tyci powietrzny, co do którego miałam wątpliwości, czy jest żywy, więc zostawiłam - zdążę obciąć.
Jednemu musiałam wyciąć wszystkie korzenie z podłoża, ale zostało mu kilka powietrznych.
Reszta z grubsza daje radę, jakieś korzenie zostały.
Ogarnęłam jak trzeba, nawodniłam (te co się dało), bo u niektórych korzenie były wątpliwe i musiałam namoczyć, żeby je lepiej ocenić; zdezynfekowałam gdzie trzeba, niektóre trochę zasmarowałam Topsinem. Ten, co pójdzie do kory obsycha sobie całkiem na sucho, reszta poszła do słoiczków z niewielką warstwą wody (wiszą na liściach) i wszystkie słoiki wstawiłam razem do wysokiego na kilkanaście cm pojemnika, który wysypałam keramzytem i zalałam wodą - nie są przykryte niczym, ale osłonięte po bokach, dodatkowo stoją razem, więc będą miały więcej wilgoci.
Te bezkorzenne nie wiem, czy wsadzić w keramzyt, czy zostawić nad samą wodą...
U tych z niedużą ilością korzeni myślę, czy nie spróbować w mchu.
Póki co stoją jak stoją, a ja się prześpię z rozterkami
Tak więc chyba ze 3 tygodnie temu wpadłam tu po radę odnośnie przesadzenia trzech storczyków... khem...
Dziś jest 26, z czego aż 21 "szpitalnych"
- norbert76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 18599
- Od: 15 paź 2011, o 14:36
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Moja "klinika storczyka"
Jeśli mógłbym coś poradzić w kwestii tych bezkorzeniowych albo z małą ilością korzeni. Trzy takie wsadziłem w spagnum i do doniczki. W dwóch doniczkach zrobiłem dodatkowe otwory po bokach, bo spagnum dłużej trzyma wilgoć.
Jak na razie liście są jędrne, nie straciły też starych.
Jak na razie liście są jędrne, nie straciły też starych.
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." - Józef Piłsudski
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Re: Moja "klinika storczyka"
Właśnie się zastanawiam Norbercie czy dla większej przewiewności w przypadku mchu nie zastosować właśnie koszyczków? Te dziurki u Ciebie to są i tak całkiem spore.
Widziałam sporo filmów na YT, gdzie taka regeneracja w mchu przynosi naprawdę dobre rezultaty, więc kusi mnie, żeby spróbować (choćby dla porównania co się w moich warunkach lepiej sprawdzi). Niektóre stoją nawet w szklance (lub innym pojemniku bez żadnych otworów), na dnie warstwa wilgotnego mchu i na tym mchu storczyk. Inna kombinacja: na dnie naczynia gruba warstwa węgla, zalanego wodą, na to dopiero sphagnum i na to storczyk; u niektórych roślina, żeby nie dotykać bezpośrednio trzonem wilgoci, jest oparta o kawałek np. pianki, styropianu itd.
W moim szpitalu już był poranny obchód, wszyscy mają się dobrze.
Golden Beauty zaczyna rozwijać następny pąk, a Charmer nawet dwa
Den. Polar Fire też od przesadzenia rozwinął już dwa pąki (został jeszcze jeden), ale jeden najniższy kwiat już zaczyna troszkę więdnąć.
Widziałam sporo filmów na YT, gdzie taka regeneracja w mchu przynosi naprawdę dobre rezultaty, więc kusi mnie, żeby spróbować (choćby dla porównania co się w moich warunkach lepiej sprawdzi). Niektóre stoją nawet w szklance (lub innym pojemniku bez żadnych otworów), na dnie warstwa wilgotnego mchu i na tym mchu storczyk. Inna kombinacja: na dnie naczynia gruba warstwa węgla, zalanego wodą, na to dopiero sphagnum i na to storczyk; u niektórych roślina, żeby nie dotykać bezpośrednio trzonem wilgoci, jest oparta o kawałek np. pianki, styropianu itd.
W moim szpitalu już był poranny obchód, wszyscy mają się dobrze.
Golden Beauty zaczyna rozwijać następny pąk, a Charmer nawet dwa
Den. Polar Fire też od przesadzenia rozwinął już dwa pąki (został jeszcze jeden), ale jeden najniższy kwiat już zaczyna troszkę więdnąć.
- norbert76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 18599
- Od: 15 paź 2011, o 14:36
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Moja "klinika storczyka"
Z tą wodą bym uważał, spagnum musi przesychać jak każde inne podłoże storczykowe. Jeśli chcesz tego spróbować to zrób jak ja. Tylko mchu nie upychaj mocno, bo będzie wolniej wysychać, tak żeby storczyk się specjalnie nie kiwał, ew. możesz ustabilizować go patyczkami.
Pamiętaj, że w storczyka umieszczonego w mchu namaczasz na bardzo krótko - nawet tylko gdzieś do minuty czasu. W sumie do namaczania możesz wtedy użyć wody do której wrzuciłaś kawałki węgla.
Pamiętaj, że w storczyka umieszczonego w mchu namaczasz na bardzo krótko - nawet tylko gdzieś do minuty czasu. W sumie do namaczania możesz wtedy użyć wody do której wrzuciłaś kawałki węgla.
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." - Józef Piłsudski
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
- zabkamarta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2062
- Od: 1 maja 2017, o 18:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław okolice
Re: Moja "klinika storczyka"
26 storczyków
Spoko ja też zaczynałam od trzech a teraz mam 170 jesteś na to gotowa?
Ja różnie reanimuje w keramzycie i mchu. Każdy sposób dobry, tylko trzeba patrzeć czy to pasuje roślinie. Miałam taki przypadek, że za nic świecie nie dało się w keramzycie a w mchu jest ok... Jednak 90 %reanimacji zrobiłam w keramzycie
Spoko ja też zaczynałam od trzech a teraz mam 170 jesteś na to gotowa?
Ja różnie reanimuje w keramzycie i mchu. Każdy sposób dobry, tylko trzeba patrzeć czy to pasuje roślinie. Miałam taki przypadek, że za nic świecie nie dało się w keramzycie a w mchu jest ok... Jednak 90 %reanimacji zrobiłam w keramzycie
Re: Moja "klinika storczyka"
zabkamarta Czy jestem gotowa? Wyznaję zasadę "Expect nothing, appreciate everything", więc będę doceniać i chuchać na każdy storczyk, który trafi pod mój dach
Znając mnie, jak się w coś wkręcam to na max, więc... 170 nie brzmi wcale nierealnie
norbert76 Postawiłam w większości na mech, mam nadzieję, że się sprawdzi, szczegóły opiszę później.
Naobiecywałam Wam fotki nowych nabytków i się ociągam
Trochę się zebrało, więc pewnie będzie na raty.
Hybryda Phal. Golden Beauty (wg etykietki) - kolory na zdjęciu troszkę przekłamane, ale robiłam wieczorem i telefonem, muszę któregoś razu normalnie aparatem obfocić ten mój rosnący ogród
Zdjęcie z dnia zakupu, aktualnie rozwinął się jeszcze jeden pąk, a dwa kolejne powoli się otwierają
No i Cymbidium, które nie dawało mi spokoju, dlatego też musiałam "przejść obok" tego sklepu jeszcze raz i pogrzebać w doniczkach ;) tę jedną znalazłam bez widocznej pleśni.
Nie wiem, co to za Cymbidium, ale w sieci znalazłam zdjęcia C. Jungfrau Dos Pueblos i wydaje mi się, że wygląda tak samo.
Po wyjęciu go z doniczki myślałam, że umrę z przerażenia. Jak ja mam usunąć podłoże spomiędzy tego?
Pod spodem niezbyt przyjemny widok - pleśń, której na górze, przy roślinie na szczęście nie było, jednak wcale nie poczułam się dużo spokojniejsza:
Po ponad dwóch godzinach naprzemiennie moczenia, dłubania palcami, moczenia, dłubania pęsetą, moczenia, dłubania szydełkiem, płukania, powolnego rozplątywania, decydowania co należy usunąć...
Mój pachniuszek ma trzy malutkie przyrosty, do których szeptałam, żeby przynajmniej spróbowały urosnąć
Cała procedura przesadzania trwała tak długo, że prawie ze łzami w oczach myślałam, że następnego dnia to tylko zobaczę obumierające kwiaty i ten ostatni nierozwinięty pąk, marniejącą roślinę i tyle będzie z mojego pierwszego Cymbidium.
Jednak chyba nieźle się u mnie czuje, tak jak pisałam już wcześniej - kwiaty dalej kwitną i pachną, rozwinął się też ten ostatni pąk, a kwiaty to w ogóle aż się całe kleją od gutacji. Dziś natomiast dostrzegłam jeszcze dwa przyrosty, jeden mikro mikro, a drugi całkiem spory odsłonił się pod zaschniętą resztką po liściu, którą chciałam usunąć
Nowych pacjentów przedstawię w kolejnym poście, tymczasem króciutko z trochę innej beczki:
W styczniu (bodajże w okolicach 10.) musiałam awaryjnie przesadzać grudnika, ponieważ zaliczył upadek z wysokiego parapetu i trochę się poturbował.
Niby nie przesadza się kaktusów czy sukulentów w okresie zimowym, no ale tak wyszło. Tymczasem ten zgłupiał i właśnie mi kwitnie - wprawdzie dwoma kwiatkami, ale to i tak dla mnie niespodzianka
Tymczasem kilka ułamanych gałązek wstawiłam do wody (nie próbowałam wcześniej ukorzeniać takich roślin) i dziś już chyba nadają się do posadzenia w ziemi - mam cały gąszcz cieniutkich, "włochatych" korzonków. Żeby było śmieszniej... gdzieniegdzie widzę, że tworzą się pąki kwiatowe
Wiosna idzie, moi drodzy!
Znając mnie, jak się w coś wkręcam to na max, więc... 170 nie brzmi wcale nierealnie
norbert76 Postawiłam w większości na mech, mam nadzieję, że się sprawdzi, szczegóły opiszę później.
Naobiecywałam Wam fotki nowych nabytków i się ociągam
Trochę się zebrało, więc pewnie będzie na raty.
Hybryda Phal. Golden Beauty (wg etykietki) - kolory na zdjęciu troszkę przekłamane, ale robiłam wieczorem i telefonem, muszę któregoś razu normalnie aparatem obfocić ten mój rosnący ogród
Zdjęcie z dnia zakupu, aktualnie rozwinął się jeszcze jeden pąk, a dwa kolejne powoli się otwierają
No i Cymbidium, które nie dawało mi spokoju, dlatego też musiałam "przejść obok" tego sklepu jeszcze raz i pogrzebać w doniczkach ;) tę jedną znalazłam bez widocznej pleśni.
Nie wiem, co to za Cymbidium, ale w sieci znalazłam zdjęcia C. Jungfrau Dos Pueblos i wydaje mi się, że wygląda tak samo.
Po wyjęciu go z doniczki myślałam, że umrę z przerażenia. Jak ja mam usunąć podłoże spomiędzy tego?
Pod spodem niezbyt przyjemny widok - pleśń, której na górze, przy roślinie na szczęście nie było, jednak wcale nie poczułam się dużo spokojniejsza:
Po ponad dwóch godzinach naprzemiennie moczenia, dłubania palcami, moczenia, dłubania pęsetą, moczenia, dłubania szydełkiem, płukania, powolnego rozplątywania, decydowania co należy usunąć...
Mój pachniuszek ma trzy malutkie przyrosty, do których szeptałam, żeby przynajmniej spróbowały urosnąć
Cała procedura przesadzania trwała tak długo, że prawie ze łzami w oczach myślałam, że następnego dnia to tylko zobaczę obumierające kwiaty i ten ostatni nierozwinięty pąk, marniejącą roślinę i tyle będzie z mojego pierwszego Cymbidium.
Jednak chyba nieźle się u mnie czuje, tak jak pisałam już wcześniej - kwiaty dalej kwitną i pachną, rozwinął się też ten ostatni pąk, a kwiaty to w ogóle aż się całe kleją od gutacji. Dziś natomiast dostrzegłam jeszcze dwa przyrosty, jeden mikro mikro, a drugi całkiem spory odsłonił się pod zaschniętą resztką po liściu, którą chciałam usunąć
Nowych pacjentów przedstawię w kolejnym poście, tymczasem króciutko z trochę innej beczki:
W styczniu (bodajże w okolicach 10.) musiałam awaryjnie przesadzać grudnika, ponieważ zaliczył upadek z wysokiego parapetu i trochę się poturbował.
Niby nie przesadza się kaktusów czy sukulentów w okresie zimowym, no ale tak wyszło. Tymczasem ten zgłupiał i właśnie mi kwitnie - wprawdzie dwoma kwiatkami, ale to i tak dla mnie niespodzianka
Tymczasem kilka ułamanych gałązek wstawiłam do wody (nie próbowałam wcześniej ukorzeniać takich roślin) i dziś już chyba nadają się do posadzenia w ziemi - mam cały gąszcz cieniutkich, "włochatych" korzonków. Żeby było śmieszniej... gdzieniegdzie widzę, że tworzą się pąki kwiatowe
Wiosna idzie, moi drodzy!
- norbert76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 18599
- Od: 15 paź 2011, o 14:36
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Moja "klinika storczyka"
Mam nadzieję, że cymbidium posadziłaś do obszernej doniczki?
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." - Józef Piłsudski
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Re: Moja "klinika storczyka"
Do wiadra po kiszonej kapuście po odpowiednim przygotowaniu na potrzeby storczykowe
- zabkamarta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2062
- Od: 1 maja 2017, o 18:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław okolice
Re: Moja "klinika storczyka"
Ja mam 4 szt grudników i już nie kwitną parę lat. Rozumiem, że zalecasz je katapultować
Wracając do Phalaenopsis to Golden Beauty jak zawsze piękny w swej kolorystyce
A przesadzanie Cymbidium to faktycznie może być wyzwanie. Ja już w życiu jedno z podłoża sklepowego przesadzałam i jest z tym trochę zabawy. No nic ja swoje nowe przesadze wiosną , więc ta "przyjemność" dopiero przede mną
Wracając do Phalaenopsis to Golden Beauty jak zawsze piękny w swej kolorystyce
A przesadzanie Cymbidium to faktycznie może być wyzwanie. Ja już w życiu jedno z podłoża sklepowego przesadzałam i jest z tym trochę zabawy. No nic ja swoje nowe przesadze wiosną , więc ta "przyjemność" dopiero przede mną
- Monnia445
- 200p
- Posty: 283
- Od: 8 gru 2017, o 22:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: sandomierz
Re: Moja "klinika storczyka"
Dzień dobry mpkw , ciesze się, że tu zajrzałam.
Widzę tu u Ciebie bardzo pożyteczną pracę, ale niekiedy bardzo trudną, sama po wielu latach uprawy tych kwiatków nie zawsze udaje mi się odratować.. Życzę Ci właśnie tylko sukcesów, a jak najmniej porażek
Golden Beauty sama mam, możesz zajrzeć do mnie, bardzo płodna hybryda, zawsze ma dużo kwiatów.
Widzę tu u Ciebie bardzo pożyteczną pracę, ale niekiedy bardzo trudną, sama po wielu latach uprawy tych kwiatków nie zawsze udaje mi się odratować.. Życzę Ci właśnie tylko sukcesów, a jak najmniej porażek
Golden Beauty sama mam, możesz zajrzeć do mnie, bardzo płodna hybryda, zawsze ma dużo kwiatów.