Witam w roku 2016!
Jak spędziliście sylwestra? Bo my z M. pobalowaliśmy po wiejsko ? swojsko. M. żegnał stary rok dojąc kozy a ja zmywając akcesoria po dojeniu

Potem zjedliśmy sowitą kolacje, o godzinie 23.00 wznieśliśmy toast noworoczny, w lampkach do szampana, który cały czas miałam zamiar kupić a oczywiście zapomniałam, była nalewka głogowo miodowa. Wypiliśmy trochę więcej niż zazwyczaj, mi się zakręciło w głowie, jak na sylwestrową noc przystało. Kiedyś po takim kręciołku we łbie poszła bym tańczyć ale teraźniejsze warunki mieszkaniowe na to nie pozwoliły, maleńki pokoik w którym większą część zajmują półki z książkami, kącik z łóżkiem/kanapą ? resztę apartamentów zajmowały koty i psy, wzięliśmy całe towarzystwo do domu żeby nie zestresowały się strzelaniną sylwestrową. Oczywiście najwięcej metrów kwadratowych mieszkalnych przypadało na rozwalającego/rozciągniętego na podłodze Klemensa
No więc, ponieważ tańczyć nie było jak a w głowie szumiało ? nowy rok przywitaliśmy w łóżku z kotami, ja - w nogach kot czarny, M. - na brzuchu kot siwy, śpiącą na fotelu Kseną i przepraszam za wyrażenie, pierdzącym ale szczęśliwym Klemensem na podłodze

Mieliśmy w planach obejrzeć jakiś film w telewizji ale po pół godzinie przełączania z kanału na kanał daliśmy za wygraną ( nie było nic ciekawego) trochę poczytaliśmy i zasnęliśmy snem już 2016 roku.
Teraz z innej bajki. DZIEWCZYNY! Gorącą zachęcam Was do kręcenia własnych kremów, to naprawdę nie jest trudne a jaka frajda! Jest tylko jedno ALE! Uwaga, uzależnia!

Jeśli ktoś już to robi, chętnie posłucham/poczytam Waszych rad i uwag.
Swój pierwszy krem do rąk zrobiłam z konieczności, rzecz w tym, że w zimie mam bardzo zniszczone, wysuszone, spierzchnięte dłonie/palce. Myślę, że jest to skutkiem częstych zmian temperatur, moczenie rąk w zimnej wręcz lodowatej wodzie potem praca przy kuchni kaflowej, podkładanie drzewa itd.
Wydałam już masę pieniędzy na kremy, maści, maseczki do rąk, bardzo mi to dokuczało. Jak tylko zaczynała się zima, dłonie stawały się szorstkie, bardzo suche i aż piekły. Musiałam smarować się non stop a i tak odczuwałam dyskomfort.
Inspiracją dla mnie była maseczka do dłoni Cuccio, oto jej skład oryginalny:
ekstrakt z korzenia żywokostu, wyciąg z aloesu, masło shea, olej słonecznikowy, olej avocado, olejek lawendowy, wyciąg z winogron, jeżyn, zielonej i białej herbaty, granatów.
Pomyślałam: Nie jestem Cuccio ale dlaczego nie spróbować, co mi szkodzi?
I oto mój krem do baardzoo zniszczonych, spierzchniętych dłoni. Zrobiłam z tego, co akurat miałam, jest tłusty, mocno nawilżający i jestem nim zachwycona! Nawet po umyciu rąk dalej czuję go na skórze i nie lecę od razu smarować od nowa.
Jako fazę wodną wykorzystałam mocny napar lipy i rumianku wymieszany z gliceryną, w składzie jest również żywokost, panthenol czyli prowitamina B5, olej z pestek winogron, olej jojoba, witaminy A, E, wosk, olejek lawendowy ... oj jejku, chyba to wszystko ale może o czymś zapomniałam
Jeszcze raz gorącą zachęcam! Spróbujcie zrobić swój, własny krem

Jest dużo stron w internecie, na których krok po kroku wyjaśniany jest proces zrobienia kremu i tak jak pisze jedna z błogierek, nie musicie od razu kupować dużo wszystkiego, zacznijcie od tańszych składników, zwykłych olejów jadalnych, witamin z apteki i wyciągów roślinnych zrobionych w domu a jak już wysmaruje cie się swoim własnym kremem, to dopiero zobaczycie różnice!
Następnym moim krokiem ?kremowym? będzie wykonanie lekkiego aczkolwiek bardzo nawilżającego ( przynajmniej mam taki zamiar) kremu do twarzy.
Idę teraz robić syrop z żywokostu na kaszel bo M. coś zaczyna mi szwankować, trzeba go od razu podreperować żeby się nie popsuł całkowicie
Andzia, Iwonko Mysza witajcie w wiosce

i czujcie się jak u siebie
Bogusiu cieszę się, że ziółka pomagają ... w tak niekomfortowych sytuacjach
