Niuniu, u mnie też taka sama pogoda. Ale ptaki nic sobie z tego nie robią i uwijają się przy karmnikach, przez otwarte okna słychać ich śpiewy i popiskiwania. Rano przeleciał nad nami olbrzymi klucz dzikich kaczek, ptaków mogło być sto kilkadziesiąt. Szkoda, że nie mam czasu się poprzyglądać, czy może już wije się w ogródku jakieś gniazda.
No i niech ktoś powie, że to nie wiosna, prawda?
Przylaszczkę też mam jedną. Też jestem ciekawa, czy się pokaże wiosną, bo sadziłam ją chyba w zeszłym roku. A może jesienią dałoby się zebrać nasionka? Jak myślisz? Muszę poczytać o ich rozmnażaniu.
Jadziu, w takim razie życzę miłej wizyty i wracaj prędko. Ale cieszę się, że dokądś się wybierasz, bo to znaczy, że ze zdrowiem już całkiem dobrze.
Kocham niebieściutkie przylaszczki, a jeszcze mam do nich sentyment z powodu "Ani z Zielonego Wzgórza". Dziewczynki zbierały tam całe naręcza przylaszczek podczas wycieczek do lasu z panną Stacy. I wracały ze śpiewem do szkoły.

Dzisiaj dostałby po łapach, gdyby ktoś chciał zerwać jeden kwiatek przylaszczki w moim ogródku!
Małgosiu, a może w tym miejscu jakoś szczególnie odpowiada lawendzie gleba? Bardzo to ciekawe, trzeba będzie poobserwować. Coś czuję, że dzięki Wam w tym roku zaroi się u mnie od sadzonek lawendy.
Wandeczko, przemyślałam to i w takim razie posadzę lawendę wzdłuż południowej krawędzi rabaty różanej, tak żeby rzeczywiście żadna roślina jej nie zasłaniała. Zależy mi na bogatym kwitnieniu. Taki lawendowy bukiet będzie też przecież pięknym prezentem.
A co do piwnicy, to tak, masz rację, nad tą piwnicą są wielkie okna z poliwęglanu, takie półokrągłe płyty. Miał tam być mały basen do pływania, ale ciągle nie możemy sobie pozwolić na jego wykończenie, więc na razie mam świetne zimowe pomieszczenie dla roślin. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak mówi mądrość ludowa.
