Odpowiadam.
Instrukcję dali i nawet ją przeczytałam.
Nie kazali ściągać folii ale nie wiedziałam której bo balot był ofoliowany i to solidnie.
Miał sobie stać w wilgotnym i nienasłonecznionym miejscu więc tak go postawiłam.
Na wiaderkach z wodą, schowany za porzeczkami pod wielkim lilakiem.
Postawiłam i..... zapomniałam.
Jak byłam u Karolka na spotkaniu to musiałam po coś jechać na działkę i zachciało mi się psi-psi.
I stąd historia o boczniku bo nagle zobaczyłam wielkie kapelusze na ziemi już gnijące i rozdyźdane :P
Po czym.... znów zapomniałam o boczniaku.
Tak go schowałam że sama go nie widziałam

Ani jednego nie spróbowałam - brzydziłam się
A balot dalej stoi na wiaderkach

Czekam aż sam się rozpadnie albo przerobi na kompost
