Witajcie kochani.
Zaczął się dłuższy weekend, ale z pogodą do bani. Może jeszcze się poprawi, bo ja już dom posprzątałam, wolałabym troszkę w ogrodzie popracować, bo chwastom
wsio rawno jaka jest pogoda, rosną i królują. A mam jeszcze plany związane z powiększeniem jednej z rabat i stworzeniem kolejnej. Póki co jestem uziemiona. Może jedynie nowe sadzonki truskawek uda mi się posadzić, bo czekają od wczoraj.
Mariola - Dziękuję i zapraszam. Będzie mi miło
Jagoda - Przestraszyłam Cię jesiennymi zapowiedziami? Niedyplomatycznie zabrzmiało, więc poprawię na nazwanie obecnego stanu na późne lato. Ładniej brzmi ?
Na Santorini przeżyłabym jedynie 3 dni, dla mnie za gorąco. Oni bułek nie jadają...jeno sałatki greckie
Szukałam Twojego wątku, bo chciałam zobaczyć te cudne dalie, ale nie ma. Można liczyć na otworzenie w najbliższej przyszłości?
I czuję się oczywiście zaproszona, ale zawsze jakoś tak nie wychodzi. Po ostatnim biegu Sławka mi wysiadła...noga

Jakaś piekielna ostroga zaatakowała mi lewą stopę i udaremniła na buszowanie po straganach jarmarcznych. Do tego stopnia, że w desperacji ( bolało jak jasna chole...A) zdjęłam sandałek i maszerowałam po Gdańsku boso. Jak to mówią...boso ale w ostrogach .Nawet Cejrowski corocznie oczekujący koło Neptuna miał je na nogach
Dalia nazywa się Mom's Special. Z takiego przynajmniej kapersa ją sadziłam, ale zdjęcie zachowane nieco inne niż kwitnąca roślina.
Ja nie mam piwnicy, więc posiłkuję się strychem. Jest ocieplony, a na dole mam termometr czuwający nad temp strychu ( specjalnie dla zimujących karp S zamontował ). Dla moich kochanych dalii.
Lisica dobrze szepcze
Izuś - No nie strasz mnie, że dzielżany mogą zniknąć? Ja je uwielbiam od pierwszego razu. Idealnie komponują się u mnie z trawami. Mało Ciebie na FO...ze wstydem przyznaję, że nie zaglądałam.
A Grecja niebiesko biała zawsze jest cudna. Na chwilkę...
Ewelinko - Zachęcam do zakupu dalii. Myślę, że i Anka się skusi. Ja też kombinowałam z przechowywaniem, aż wykombinowałam i jakoś daję radę. Wkładam je w trociny po wysuszeniu ( jak źle wyschną to koniec bo zgniją ), do pudełek i na strych. I kontroluję.
Dorotko - Byliśmy w Analipsis. To niedaleko Heraklionu, zaraz przy Hersoniss. Cudowne miejsce, przede wszystkim spokojne, bo już Hersonissos bardziej zaludnione i głośne. Ja zawsze szukam takich bardziej spokojniejszych miejscowości....i do lotniska nie może być daleko
W przyszłym roku chyba Kreta odpadnie, bo ....kolej na wybór wakacyjnych wojaży przez eMa. A marudzi coś o Cyprze, więc pewnie i tak będzie jak zdrowie pozwoli i świat będzie spokojny.
Masz rację, dalie lubią żyźnie i na bogato. Ja im przekopałam już jesienią miejsce ze złotem końskim. I widzę, że to lubią.
A Larissa też w zeszłym roku nie powalała na kolana. Kwitła, ale mizernie. Krzaczek zaczęła dopiero w tym sezonie budować. I te kwiaty...jak dla mnie ma idealny układ tych płateczków. Może Twoja jeszcze się zbierze?
Widziałaś fotkę jaką wkleiłam u Ciebie? Sorki, możesz usunąć. Ja tylko chciałam, żebyś miała podgląd mniej więcej jak to wygląda.
Marysiu - Oj

nie udało mi się z podarunkiem. Sadziec uwielbiam, bo jest taki....dostojny. A w dodatku szło mi z nim opornie, albo może jemu ze mną...

Nie chciał za bardzo rosnąć, opornie mu to wychodziło. I może to wilgotne lato mu pomogło. Jest idealny jak dla mnie. No i mój się nie rozsiewa.
Nieformalny powiadasz? W wolnym tłumaczeniu niezgodny z przepisami....No to tak właśnie lubię
Cieszę się, że Ci się podoba. I ja lubię te moje poczochrane rabaty, czasami bez ładu i składu ....ale o to własnie chodzi. Tworzymy coś co nigdy nie stworzymy. Ja przynajmniej ciągle poprawiam, a wychodzi jak widać. Ale teraz mam zamiar troszkę poukładać, żeby mniej chaosu było.
Kasiu - Czy te dalie, które wysiałaś stworzą bulwki? Czy one tylko z nasion mogą być uprawiane? Miałam kiedyś kilka tych kwiatków, ale to było na początku kariery ogrodniczej i nie potrafiłam dostrzec ich urody. Myślę, że to zmienię.
Florianie- S też się cieszy, teraz we wrześniu biegnie kolejną dychę i pewnie będzie kombinować, żeby było lepiej. To takie małe osiągnięcia, ale jakże ważne. Dopóki kolanko pozwoli to będzie latał
Ta ciemna dalia to się nazywa ( według napisu na opakowaniu ) Rocco. I ma fajny kolorek prawda?
Soniu - No się uśmiałam zdrowo z tej daltonistki .Przecież Ty lubisz na biało

I tak masz skomponowane i na elegancko rabaty, ze jak wprowadzasz cyganerię to zrobisz bałagan. Odrobina koloru, nic więcej. Przynajmniej ja to tak widzę. Mojemu chaosowi też się przyda lekki retusz, co też uskuteczniam ....ze skutkiem mizernym. Wiesz jak to bywa jak zabierasz się za porządki? Najpierw jest bałagan....i on u mnie taki pozostaje. Ale skoro nazywasz to skomponowaniem ...to ja już nic nie mówię

U mnie też zimnica. Wczoraj wieczorkiem nie posiedziałam na tarasie, bo było po prostu nieprzyjemnie.
Czas na grzańca wieczornego nastał.
Olka - Oj poczuły i to bardzo. Urosły na potęgę chwasty, i do tej pory bujam się z ich uporządkowaniem. Póki co nastał czas słoików, a właściwie ich zapychania i nie wiem już jak mam to zrobić, żeby dobę rozciągnąć. Czasu kruca bomba mało, oj mało.
Aniu - Dalie pomponowe to mają u mnie pierwsze miejsce. Ten układ płateczków, tak idealnie wyreżyserowany przez Panią Przyrodę mnie zawsze rzuca na kolana.
Wiesz, że kolor lubię. On jest mi potrzebny do egzystencji, więc go wszędzie pełno. Oprócz moich ubrań i wystroju domu
Cynie były w zeszłym sezonie pomponowe, a z ich siewu wyszły takie pojedyńcze. Ale jak dla mnie o wiele ładniejsze od matki.
Ostatnio czasu spędzam ( o ile się uda pomiędzy opadami deszczu ) w warzywniku. Pożegnałam już ogórki, zostawiłam jeszcze troszkę buraczków. Pomidorki owocują w ilościach hurtowych, ale obecna pogoda nie wróży ich długiego plonowania. Papryka jest solidnie zaowocowana i powoli zaczynam zbiory. Cieszą mnie także nowości, takie jak kapusta pak choi.
W ogrodzie doczekałam się też takich uroczych zakamarków. Tajemniczych, takich gdzie można się schować. Pamiętam, miałam kilka lat a babcia mieszkała obok zapuszczonego parku przy ruinach pałacu. I tam były takie właśnie tajemnicze zakątki. Z racji różnicy w gabarytach....w moim ogrodzie nie będzie ich dużo, ale coś tam już jest.
Ta zarośnięta kula, to dar natury

Mój M nie miał czasu na wyrzucenie korzenia od wyciętej w tym miejscu leszczyny i owy korzeń po dwóch latach zarósł kurdybanek i ja już to zostawiam, bo jest urocze.
A ta rabata powstała niedawno. W strugach deszczu. Przeniosłam wszystkie żółtki w to jedno, mocno ocienione miejsce. Jeszcze kilka większych kamieni i będzie przyjemnie.
Przeniosłam roślinki z rabaty przeddomowej. Tam będzie remont rabaty. Oczywiście na różaną. W towarzystwie kilku kul bukszpanowych i rosnącego już kilka lat świerka wężowego. Wokoło chcę zostawić żurawki w odcieniach czerwieni, które już tam rosną ( nie widać za dużo, bo żeniszek zasłonił ). Żółte hosty i żurawki przeniosłam tam, gdzie już wiecie. A te hosty z białym brzegiem przeniosę na obrzeżenie rabaty z drugiej strony, od ogrodu. Dojrzałam do tej decyzji, bo rabata nie współgra ze swoją sąsiadką, po drugiej stronie drogi dojazdowej. Tamta jest obsadzona różami i drobnymi, strzyżonymi iglakami ( zimą musi też być miło). A ta obecna to istny chaos.
I żeby nie było plotek, że ja żółty kolor dyskryminuję. O nie, nie. Ja go uwielbiam w ogrodzie, ale nie wszędzie mi pasuje.
I kolejny projekt oczekujący na realizację. Po demontażu domku Zuzi ( wyrosła ) zostawiłam jego część i przeniosłam ( na kilku męskich ramionach ) w inne miejsce ogrodu. Mam taką wizję, żeby domek był obsadzony w klimacie wiejskich ogródków. I gadżeciki też wiejskie....na razie domek stoi, jeden gadżecik jest, ale czasu i trochę też pomysłu na realizację brak. Mogę liczyć na Wasze pomysły?
Na do widzenia piękne panienki, które też się gryzą kolorystycznie

Limelight o limonkowych podbarwionych kwiatkach z landrynkową Vanilką. Ja to normalnie potrafię .....
