
Ze mną jest tak, jak pisałam wcześniej. Wiosną - szał i sadzenie bez ładu i składu. Lato - szok. Jesień = przesadzanie i napomnienia, żeby nigdy więcej tak nie robić. I abarot : wiosną - szał .......

Elu miło mi



Nie mam problemu z wysychaniem działki - ściółkuję ile tylko mogę i czym tylko mogę - ściółka zapobiega parowaniu wody.
Jolu tak, wybieram się w, sobotę rano. Taki przynajmniej jest plan



Basiu "uwolnij orkę"



Daj kielisznikowi swobodę - odwdzięczy się.
Mało warsiawskie mówisz ?

Kochana, jeżeli w USA, w Nowym Yorku, na Green Point , mieszkają od 40 lat ludzie, którzy po angielsku ani be ani meeee, no to ja , po 30 latach w Wa-wie, mogę myśleć i zachowywać się "po kielecku" (a od szkieletczyzny tylko Pilica mnie oddzielała). Dla mnie to Ty jesteś sąsiadka "z za rzyki"


