Witajcie!
Leje i leje, wobec tego wróciliśmy do domu. Po kilku gwałtownych burzach połączonych z ulewnym deszczem i gradem cały czwartek poświęciłam na podwiązywaniu wyższych roślin i obsypywaniu wypłukanych z ziemi korzeni. Dzisiaj nad ranem przeszły kolejne burze połączone z pompą z nieba, której nie było końca. Woda stoi wszędzie, korzenie ponownie na wierzchu, machnęłam na to wszystko ręką i ... niech się dzieje wola Nieba.
Teraz wyszło słońce i jest niesamowicie parno. W mieście widzę dużo wywróconych drzew, na działce było lepiej pomimo niesamowitej wichury. Na wyżej położonych są połamane gałęzie, a nawet złamany wysoki świerk. U nas nic takiego nie miało miejsca. Stwierdziliśmy, że możemy czuć się na działce bezpiecznie, toteż jutro wracamy niezależnie od pogody.
Jagusiu - burze, owszem, przyszły i wędrowały jedna po drugiej, ale nie to mnie przerażało. Przerażają mnie poczynione przezeń spustoszenia.

Serce boli, gdy widzę gołe korzenie dokładnie wypłukane z ziemi i nic na to poradzić nie mogę, bo po krótkiej przerwie znowu leje i ponownie zmywa. Ostatecznie stwierdziłam, że nie będę wykonywała "Syzyfowej pracy"

i czekam efektu końcowego.
Kochana, internet w komórce to ja już od roku posiadam, ale jest jeden szkopuł tkwiący w moich starych paluszkach.

Nienawidzę pisać na telefonie, jedynie podczytuję od czasu do czasu.
Halinko - mam i ja zaległości forumowe, a to z powodu dłuższych nieobecności przy komputerze.
Na działce mieszka się wspaniale,

nawet pomimo burz, jednak obraz, jaki po kilku ulewach się tam maluje, nastraja pesymistycznie, toteż dla odreagowania stresu wróciliśmy na jeden dzień do domu.
Różyczka na ostatnim zdjęciu do doniczkowa marketówka wsadzona do gruntu, gdzie prezentuje się o niebo lepiej.
Pozdrawiam wzajemnie i wymarzonej pogody życzę, bez przykrych niespodzianek.
Martusiu - dziękuję

, ale muszę Ci powiedzieć w wielkiej tajemnicy, że dzisiaj już tak kolorowo nie jest, dzisiaj głównie woda, woda, woda .......... i błoto, błoto, błoto ......, a trawnik jak nasączona gąbka.
Lilie zaczęły rozwijać pąki i przystopowały. Zapewne czekają na słoneczne pocałunki.
Natomiast ptaki i kota zadowolone z wolności, a nam też - poza zgrozą na widok podmytych roślin - taki żywot niezwykle odpowiada.
Bardzo dziękuję za dobre życzenia, które odwzajemniam.
Dorotko - natura nie ma dla nas litości w tym roku i nic na to nie poradzimy. Pozostaje nam jedynie pogodzić się z sytuacją, choć z trudem się to udaje. Ja już przymknęłam oczy na smutny obraz działki i czekam na efekt końcowy. Które rośliny przetrwają, te będą cieszyły, reszta jest milczeniem.
Dorotko, ta biało kwitnąca drobnymi kwiatuszkami roślina, to nie jest gaura. Wiedziałam, jak się nazywa, ale mi się zapomniało. Do ubiegłego roku rosła w kącie, teraz ma dogodne stanowisko, dzięki czemu wykaraskała się z zaniedbania, a ja zastanawiam się, dlaczego nie dostrzegałam jej urody przez kilkanaście lat.

Dziewannę austriacką wsadź do gruntu. U mnie ona sama się sieje i wyrasta w wielu nieoczekiwanych miejscach. No i kwitnie każdego roku stara roślina pozostawiona na miejscu przez kilka już lat. U mnie ona rośnie bardzo wysoka. Liście ma ogromne ułożone w rozetę tuż nad ziemią, natomiast wypuszcza długie łodygi niżej z lekka ozdobne mniejszymi listkami, wyżej gęsto obsypane kwiatuszkami. Zresztą najlepiej zobrazuję to fotką.
Pięknie dziękuję za miłe słowa pod adresem moich i małżowych podopiecznych oraz za dobre życzenia, które odwzajemniam w całości.
Marysiu - teraz to już nawet klepiskiem nie nazywam tego, co widzę. Teraz to już obraz nędzy i rozpaczy.

Jednak spokojniej podchodzę do tego, co się wydarzy. Jeśli coś nie wytrzyma nawałnic, trudno. Zostaną te rośliny, którym nie zaszkodzą ulewy, a ja w nagrodę otoczę je szczególną troską.
Dziękuję ślicznie w imieniu moich kwiatuszków, a w sprawie liliowca pogadamy, gdy już będziesz uzupełniała ewentualne braki w swoim ogrodzie. Zresztą nie tylko w tej jednej sprawie, jak sądzę.
Na działce mieszka się wspaniale niezależnie od pogody, oczywiście pod warunkiem, że noce są ciepłe, a ostatnio są nawet zbyt gorące. Rozkoszujemy się więc pobytem na łonie zgodnie z Twoim życzeniem i również zgodnie z Twoim życzeniem trzymamy się zdrowo, za co serdeczne dzięki.
Ewelinko - nie narzekam na brak koloru na działce i tylko trochę niepokoją mnie wypłukane z ziemi korzenie, ale coś tam zawsze przecież zostanie. Dziękuję.
Przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyjemy i ten pogodowy. Damy radę, bo jak nie my, to kto?
Bardzo dziękuję za dobre życzenia i wzajemnie pozdrawiam.
W minionym tygodniu na działce było tak:
Marysiu
image host
upload images
Wiązówka palmowata.
image share
A dzisiaj ...
