Nadal upał i duchota doskwiera, wokół pada tylko naszą wieś coś deszcz omija. Wczesnym rankiem udało mi się jedynie wyplewić paprykę pod folią, tam codziennie podlewam to ziemia mokra.
Powyrywałam też z grządek większy szarłat, którego nasiona przeniosłam razem z kompostem, siewek mam tysiące

Szarłatu nigdy więcej, takie mam postanowienie, więc go tępię.
Przed chwilą miałam w ogrodzie wizytę studentki architektury krajobrazu, robiła zdjęcia moim pergolom, podpórkom, musi wykonać projekt na zaliczenie. Urosłam z dumy, że mój ogródek mógł się do czegoś przydać
Nie wiem co się dziś dzieje ze zdjęciami, do jakiego wątku wchodzę zdjęcia są niewidoczne, dziwne bo ja wszystkie swoje zdjęcia widzę.
Elżbietko na pewno z takiej konfitury będziesz zadowolona. Moja róża już wykwitła, zaczęłam zbierać płatki na nalewkę, na razie je trzymam w zamrażalniku, poczekają do powtórnego jesiennego kwitnienia.
Mój ogród jest już częściowo zasuszony, zaczynają schnąć maliny

jak mi z nieba nie podleje to będzie bardzo źle, a tu początek czerwca.
Rabatki to odzwierciedlenie mojego charakteru, wszędzie bałagan
Marysiu żylistek mnie zdenerwował chyba dwa lata temu, przestał kwitnąć, do tego w zeszłym roku wymarzł do zera, odbił od korzenia. Nagadałam mu, że jak mi w tym roku nie zakwitnie to dostanie eksmisję. Chyba zrozumiał, bo obsypany kwiatami, dlatego zostaje ze mną
Codziennie w oddali widzę błyskawice, słyszę grzmoty i żadna kropla nie spadła. Na pewno będzie padało jutro podczas spotkania, to taka przewrotność. Co to jest 2 st chłodniej, jak człowiek nie ma czym oddychać wychodzę do ogrodu sucha, a wracam cała mokra, żadna przyjemność jak z człowieka kapie
Muszę wejść do foliaka pomidorowego, trzeba oberwać wilki i podwiązać, a tu się nie da.
Wiolu tak to jest, że wszystkiego nie ogarniamy, ja bardzo często też zaglądam obiecuję sobie później odpiszę, a potem mi wszystko umyka, zapominam.
Większość piwonii mam po cioci, są przeniesione ze starej działki. Zobaczę na tę białą, może w sierpniu uda się jej kawałek odkopać to dostaniesz.
Róż mam bardzo dużo, tylko ja nie mam głowy do nazw u mnie są bezimienne, po stracie większości róż po zimie 2008 r, kupuję te tańsze, nie chcę znowu rozpaczać za ich stratą.
Krzesełka to zdobycze śmietnikowe, lawendowy kolor bardzo mi się podoba.
Wiolu dalej czekam na deszcz, gdybyś zobaczyła moje leżące i zasychające truskawki nie uwierzyłabyś.
