W końcu była odpowiednia pogoda i trochę luzik w robocie, trzy dni łaziłam po lesie, zbierałam żywice i się dotleniałam. Ostatnio zrobiłam się jakaś blada i ? nie szczęśliwa

źle spałam i już wiem dlaczego! Brakowało mi spaceru po lesie. M. ze mnie się śmieje, powiedziałam: Źle śpię bo brakuje mi świeżego powietrza. A on zrobił zdziwioną minę i mówi: Aloczka, przecież mamy TYLKO ŚWIEŻE powietrze!

To coś by powiedziała w dużym mieście? A mi chodziło o to, że przez kilka dni nie wąchałam lasu ?od środka? i nie czułam tego przyjemnego zmęczenia w nogach, po powrocie do domu.
Teraz jest już dobrze, odżyłam, nazbierałam 1 kg. żywicy sosnowej i wreszcie zrobiłam maści,Jednej córka jest po ciężkim oparzeniu, najgorsze już minęło ale rany/blizny, jak powiedziała: Bardzo ciągną i pieką.Teraz chcę więcej bo oparzenie objęło dwie ręce i pół twarzy. Druga pani chcę dla mamy na odleżyny ? echhh, ludzi to dopiero maja problemy. Reszta nie wiem na jakie dolegliwości ale z tego co zrozumiałam, chyba atopiki i łuszczyki, też nie za wesoło
Powiem Wam, że trochę dziwnie się czuję, wcześniej opiekowałam się i martwiłam się (tak na co dzień), tylko o swoich bliskich. Teraz doszły problemy mało znanych albo wcale nie znanych mi ludzi. Piszą, dzwonią, wysyłają zdjęcia. Chyba za bardzo to przeżywam, bo po każdej usłyszanej historii, dłuższy czas o tym myślę, oczywiście zdawałam sobie sprawę że leczenie ludzi to bardzo odpowiedzialna misja, w końcu jestem córką lekarzy, co prawda z dziedziny psychiatrii ale zawsze to lekarz

, ale dopiero teraz poznałam to uczucie osobiście. No i jeszcze jedno! Nie mogę pozbyć się takiej myśli, to już się robi jakieś natręctwo, panika z którą muszę jakoś sobie poradzić: A jeśli moje maści i rady nie pomogą??!!
Przepraszam, że zanudzam Was swoimi ?fobiami? ale tak, jak pisałam wcześniej, traktuję mój wątek trochę jak dziennik osobisty ? i wizytę u psychoterapeuty
Zrobiłam sowim maściom zdjęcia artystyczne
To jest glistnik, właśnie nazbierałam i nastawiłam intrakt alkoholowy, bo ten co miałam powoli się kończy. Och jejku! Popatrzyłam na zdjęcie i zauważyłam, że pomyliłam się w dacie, zamiast 23.12 napisałam 29.12

zaraz to naprawię.
No to teraz troszki o kózkach. Naszym damom zostało 2 miesiące do porodu, są pękate, okrąglutkie i wyglądają jak baloniki. Ze Strzałką znowu mamy ten sam problem, wypada jej macica, krwawi, nie wiem co będzie dalej, codziennie przemywam ją wodą z nadmanganian potasem na przemian z rumiankiem i glistnikiem, i wkładam już czystą, zdezynfekowaną macicę do środka. Reszta czuję się dobrze, pierworódki pewnie jeszcze nie zdają sobie sprawę co ich czeka ale już zaczynają rogami drapać brzuch po bokach, to taki odruch u ciężarnych kóz, nie wiem czemu ma służyć ale czym bliżej porodu, tym częściej tak robią. Może tym sposobem stymulują koźlęta, żeby prawidłowo się ułożyły do porodu?? Nie wiem, to tylko moje spostrzeżenie i domysły.
Zdjęcia są jakieś nie wyraźne ale coś tam widać.
Kot siwy czeka aż M. skończy doić i naleje mleka a czarny rozwalił się w fotelu i śpi aż chrapie
