Ufff, dopiero dotarłam, bo wczoraj po pikniku w upale padliśmy wszyscy spać już koło 21
A zatem na początek dokonania ostatnich dni (zdjęcia kiepskie, bo lepszy aparat nienaładowany, więc robione idiotenkamerą

):
Nowa rabata cienista:
Tam właśnie dojdą pewnie hortensje i myślę, że z ich zimowaniem sobie poradzę: optymizm ten mam po tej zimie, kiedy bez okrycia przezimowałam hortensję maminą. Gdyby nie marcowe mrozy, to by kwitła jak opętana, ale mimo przemarznięcia, jeden kwiat i tak ma
I odgruzowana przyszła różanka.
Odgruzowana ze stanu, jaki widać poza częścią wysypaną wiórkami drewnianymi. Odchwaszczona na razie jakaś 1/3....nie wiem, co mną kierowało, gdy uważałam, że rabata o wymiarach 3 x 6 metrów to świetny pomysł...wizualnie jest świetny, ale roboczo trochę gorzej

Ale teraz ją całą wiórami wysypię, a przebijające przez nie chwasty bedę na bieżąco traktować tym mazakiem z roundupem. Docelowo kolorystyka ma być w różach, błękitach i bielach, dosadziłam tam wczoraj lawendę od Ewy, pójdzie tam też werbena patagońska i szałwia...wiesiołka posadziłam tam pomyłkowo (pomyliłam z floksem

), jak przekwitnie to zostanie przesadzony w miejsce, w którym mniej będzie się gryzł z taką na przykład Reine des Violettes:
Czy Mrs John Laing:
Albo dziadkową różą od Ewy:
Ewo, dzięki za zdjęcia czerwonej: widzę, że dobrze jej miejsce wybrałam, bo mi się idealnie wpasuje w różany żywopłot
I jeszcze takie tam już kwitnące:
dzwonki:
parzydełko
ogórecznik:
maruna:
i zbierające się do kwitnienia:
Hortensja od
Ewy-Zamii (Ewo, pamiętasz, która to odmiana?):
powojnik (muszę odkopać zapiski, który to):
lilie:
I nadal, mimo kwitnienia tylu cudnych kwiatów, moje ukochane żurawki:
Muszę dokupić więcej tych o czerwonych liściach, bo je lubię najbardziej!