Marzenko, biorąc pod uwagę długowieczność jego matki, nie prognozuje to dobrze

- ona zmarła w wieku 86 lat
ale niemal do końca dokuczała ludziom. No, chyba, że się szybciej zapije albo delirka jaka go chyci, bo jak nie,
to przed nami jeszcze jakieś 16 lat
Asieńko/Janneke Jeśli mieć takiego, jak mój - to z dala. Wiadomo, że ludzie muszą uczyć się całe życie
kompromisów, a im dłużej mieszkają pod jednym dachem (dosłownie) to uczą się siebie nawzajem, poznają
swoje wady i zalety, co pomaga w przewidywaniu ich reakcji. I wiadomo, unika się sytuacji, które powodowałyby
rozjątrzanie i napinanie stosunków międzyludzkich, bo komu zależy na awanturach? Odnoszę jednak wrażenie i zawsze je miałam jeszcze za życia sąsiadki, że ich taka napięta sytuacja trzymała na powierzchni życia.
To był odpowiedni dla nich klimat do trwania. To jakieś "jednostki" niereformowalne, których
nauczenie czegokolwiek przekracza ludzkie możliwości, a samoedukacja i myślenie o innych fizycznie ich boli.
Z pewnością wpływ na to ma fakt, że to stary kawaler, że nie ma poważnych problemów, więc je stwarza.
A że jego życie jest nudne jak flaki z olejem, to je sobie urozmaica piwkiem i awanturami, których
powody są wyimaginowane. Ale, szkoda na niego posta
Dzięki za zachwyty, bo same wiecie, jak one dopingują
A co do ilości pracy w ogrodzie: tak się nieraz zastanawiam: gdybym miała dziennie choć 4 godziny
dla siebie, ile wówczas udałoby mi się zrobić? Ehhh sie rozmarzyłam
Oj, wiem
Asieńko /joanna/, co to znaczy, kiedy serce rwie się do pracy a mózg trzyma w ryzach i
zarządza rozsądkiem

Znam to, oj znam. Niemal codziennie to przechodzę

Najważniejsze jest
zdrowie naszych dzieci, bo potem tyle zmartwień i wyrzutów sumienia
U nas też od niedzieli nie było ładnie, padało, wiało, a ziemia jak błoto. Nawet sensu za gram, by cokolwiek
robić z ogrodem. Najbardziej zła byłam na całą sytuację we środę, bo nastał śliczny dzień, calusieńki było
piękne słońce i żal mi d... ściskał, żem uwiązana w domu. Ale nie ma mocnych na chorobę dzieci. Z własną,
jak nie zwali z nóg - jakoś sobie poradzić można.
Ale kiedy wczoraj znów pogoda się [powtórzyła - nie zdzierżyłam. Dzisiaj muszę wykorzystać pogodę,
by wykopać warzywka
Zdjęcia porównawcze z tego co było i obecny stan:
