Dzień dobry.
jokaer pisze:Jednak zdjęcie by się przydało. Szczególnie tego z plamami.
Bo plamy to się tak szybko nie robią brunatne. Najpierw sa zmiany delikatniejsze,
dopiero później liście zasychają. To może trwać nawet rok.
Rododendron, u którego spodziewam się utraty dużej ilości liści, na ten moment jest obsypany kwiatami, tak więc fotografia nie pokaże zmian chorobowych na liściach. Już się pogodziłam ze stratą liści, bo widzę, że ruszyły nowe przyrosty.
Asprokol, w ubiegłym roku rododendrony nawoziłam dolistnie, niestety pryskałam po suchych liściach. Teraz wiem, że nawóz dostarcza się po deszczu. Kwiaty, które wcześniej nie miały siły pokazać całego swojego piękna, po ostatnich deszczach robią się pełne i zwięzłe. Widać zaszkodził im nadmiar jedzenia.
Żaden ze mnie ogrodnik, myślałam, że rododendrony nie wypuszczają z korzenia nowych pędów, gdy koronę maja zdrową i kształtną. W sumie mam wrażenie, że moje krzewy mają zakodowaną umiejętność samoformowania.
Dziękuję za odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam. Jelizawieta