Pierwsze koty za płoty IV
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25219
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty IV
W tym roku sporo osób choruje na krtań. Zdrowiej, bo niedługo trzeba będzie ruszyć do ogrodu
Masz rację, że w tym roku wszystko zaczęlo sie wczesniej
Czytam o Twoich siewach i aż mi wstyd, bo ja niczego jeszcze nie posiałam
Ale idzie ku lepszemu, bo już przyniosłam do domu ziemię
Teraz trzeba wyciągnąc szklarenkę i nasionka
Masz rację, że w tym roku wszystko zaczęlo sie wczesniej
Czytam o Twoich siewach i aż mi wstyd, bo ja niczego jeszcze nie posiałam
Ale idzie ku lepszemu, bo już przyniosłam do domu ziemię
Teraz trzeba wyciągnąc szklarenkę i nasionka
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Wandziu, to dopiero byłaby gratka, gdyby można było jeszcze przez monitor poczuć zapach oglądanych roślin
Ale tylko roślin, bo już jedzenia, to bym nie chciała. Albo ciągle napływałaby mi ślinka do ust, albo zadziałałoby zupełnie w drugą stronę i nie mogłabym patrzeć na jedzenie. Jak znam siebie, to raczej ta druga opcja wchodziłaby w grę, bo tak mam jak gotuję. Otaczające mnie cały dzień zapachy powodują, że nie mam ochoty na konsumpcję.
Iwonko, moje pomidorki bardzo nierówno startują
Już w prawie każdej doniczuszce są kiełki, ale jeszcze nie wszystkie się pokazały. Jednak wszystkie postawiłam już w foliaku, coby te odważniejsze za bardzo się nie powyciągały. Mam jeszcze kilka innych maruder, do których ciągle zaglądam, a one nic
Rozplenica na szczęście już pojęła o co biega i nareszcie zaczyna odrabiać straty. Teraz za to mam jej tyle, że chyba zacznę nią handlować
Większość posadzę na działce, ale kilka również na balkonie, jest cudna bardzo długo, będę mogła się nią zachwycać na co dzień, a nie tylko wtedy jak pojadę na działkę.
Marysiu, to chociaż widzisz na jakim etapie masz wiosnę w ogrodzie, a ja jak się zatrzymałam na drugim marca, to taki obraz mam utrwalony aż do dziś
Niestety pogoda nie sprawiła mi niespodzianki i jak deszcz zaczął padać w piątek wieczorem, to padał jeszcze przez pół soboty. Dzisiaj miał być najładniejszy dzień marca, a tymczasem cały czas jest pochmurno, słonko wyjrzało tylko na chwilkę. Zresztą zupełnie jest mi to obojętne, bo dzisiaj od rana siedzę w pracy. I to dosłownie
Kolejną możliwość wyjazdu będę miała dopiero w następną sobotę, ale nawet nie zerkam, czy niebo będzie dla mnie łaskawe
Chyba jeszcze długo w moim wątku będą królować wspominki, bo skąd tu wziąć świeżutkie portreciki?
Jednak ciągle wierzę, że w końcu pogoda i dla mnie będzie łaskawa, bo inaczej stawy mi zardzewieją i zanim zacznie się prawdziwa wiosna, to zostanie ze mnie kupka złomu
Lankongense mam cztery, ale kwitły chyba tylko trzy. Muszę ją przesadzić, bo mimo iż lilie wciśnie się właściwie wszędzie, to akurat te posadziłam w złym miejscu. Zresztą nie tylko te i na wiosnę czeka mnie przesadzanie. Mam nadzieje tylko, że zdążę zanim zakwitną
Jadziu, moja Lankongense mi zakwitła i jest naprawdę urocza. Bardzo drobniutkie ma kwiatuszki, ale być może z wiekiem zmężnieje
Pomidory, ciągle jeszcze nie wszystkie wykiełkowały, ale żeby się nadmiernie nie wyciągnęły, juz ściągnęłam je z ciepłego parapetu i dałam do foliaczka.
Ach, jaka ta Amelka spryciula, taki kapelutek mi podebrać
Ale mając taką prababcię na podorędziu, wcale się jej nie dziwię, że zagarnia najsmaczniejsze kąski
Aniu-anabuko1, oj, mamy coś w tych ogrodach, co nas przyciąga jak magnes
I całe szczęście, bo co byśmy robiły całe lato? A i zimą znajdujemy sobie zajęcia związane z ogrodem, jak chociażby sianie
Na mojej działce wszelkie połączenia są zupełnie przypadkowe. Przy ciągłym braku miejsca, sadzę tam, gdzie po prostu znajdę kawałek wolnej przestrzeni. Czasami wyjdzie to całkiem udanie
Aniu-Minnie, w tym wypadku, rzeczywiście brak dobrej pogody, to taki minus dodatni
Pierwszą werbenę sobie kupiłam, a kolejne siały się już same. One bardzo późno wschodzą, więc co roku z niepokojem przyglądam się, czy na pewno będą. Ale odkąd je mam, to nigdy mnie zawiodły. W mojej okolicy nie są chyba popularne, bo nigdzie ich nie widuję. Sama staram się je rozpowszechnić, rozdając młode siewki sąsiadom. Nie wiem jednak czy je sadzą, będę musiała w tym roku podpatrzeć. Uwielbiam jak mi się bujają nad rabatkami
Filip, to mój syn i to on przyjeżdża i kosi. W tym roku będę częściej musiała robić to sama, bo potomek na wakacje chce pojechać do Holandii, zarobić na studenckie życie.
A lilii nie wiem ile mam, ale na pewno nie tak dużo, żebym nie mogła mieć ich jeszcze więcej. Chociaż w tym roku nie stanęłam na wysokości zadania i nie kupiłam sobie żadnej, ale będą jeszcze targi, to może uda mi choć troszkę zmniejszyć to niedopatrzenie
Małgosiu, wyczytałam już, że kosmos niestety potrafi być jednoroczny. Postaram się go na zimę przykryć, a dodatkowo może uda zebrać mi się nasiona? Jakoś szczególnie nie będę o niego zabiegać, ale gdyby chciał ze mną zostać, to byłoby miło
Natomiast przegorzan będzie musiał się mocno wkół mnie zakrecić, żebym popatrzyła na niego przychylniejszym okiem. Za ostami nie przepadam, nie wiem więc czy się polubimy. Ale nie mówię nie...
Lodziu, oj tam, oj tam...zaraz rarytasy. Ale dziękuję
, też mi się podobają. Większość kupiłam w popularnych internetowych szkółkach, a kilka pięknotek dostałam od forunowych koleżanek
Liczę, że zdrowie już do mnie wróciło, chociaż ciągle odczuwam jakiś dyskomfort. W poniedziałek będę rejestrować się do laryngologa i zobaczymy, co on mi powie.
za życzenia
Gosiu, krtań to taka moja pięta achillesowa. Aż się boję wizyty u laryngologa, bo wiadomo co on tam znajdzie? Ale muszę wreszcie zrobić z tym porządek
Bez ziemi, to ani rusz. Pierwszy krok już zrobiłaś
Miałam wczoraj siać cynie i aksamitki, ale tyle się działo......
Wszystko zaczęło sie o trzeciej w nocy. Obudziłam się i już nie mogłam zasnąć, co jest nie do pomyślenia dla mojego eMa. On wystarczy, że zamknie oczy i już śpi. Przez półtorej godziny czytałam książkę, a w końcu wzięłam się za pieczenie chleba, bo miałam to przewidziane na rano. A 4.30, to przecież jak najbardziej już rano
. Chlebki upiekłam nawet dwa, a potem zaczęliśmy realizować swój plan na sobotę. Przymierzamy się do remontu kuchni połączonego z wymianą mebli i całego sprzętu oprócz zmywarki, bo tę mamy nowiuśką i już przewidzianą pod zabudowę. Możecie więc sobie wyobrazić jaki to był pełen nerwów dzień. Te wszystkie okucia, sposoby mocowania, zamykania, otwierania, podłogi, ściany, meble, kolory- to nie na moje nerwy. Spędziliśmy pół dnia w mieście, a po powrocie jeszcze robiliśmy pyzy, bo jakoś tak nam się zamarzyły, to co było robić
? Kolejne pół dnia przesiedziałam przed monitorem wybierając, porównując....A wieczorem padłam jak kawka
Sami więc widzicie, że na sianie nawet nie było szans
Może jutro?
Do poczytania

Iwonko, moje pomidorki bardzo nierówno startują


Rozplenica na szczęście już pojęła o co biega i nareszcie zaczyna odrabiać straty. Teraz za to mam jej tyle, że chyba zacznę nią handlować

Marysiu, to chociaż widzisz na jakim etapie masz wiosnę w ogrodzie, a ja jak się zatrzymałam na drugim marca, to taki obraz mam utrwalony aż do dziś



Jednak ciągle wierzę, że w końcu pogoda i dla mnie będzie łaskawa, bo inaczej stawy mi zardzewieją i zanim zacznie się prawdziwa wiosna, to zostanie ze mnie kupka złomu

Lankongense mam cztery, ale kwitły chyba tylko trzy. Muszę ją przesadzić, bo mimo iż lilie wciśnie się właściwie wszędzie, to akurat te posadziłam w złym miejscu. Zresztą nie tylko te i na wiosnę czeka mnie przesadzanie. Mam nadzieje tylko, że zdążę zanim zakwitną

Jadziu, moja Lankongense mi zakwitła i jest naprawdę urocza. Bardzo drobniutkie ma kwiatuszki, ale być może z wiekiem zmężnieje

Ach, jaka ta Amelka spryciula, taki kapelutek mi podebrać


Aniu-anabuko1, oj, mamy coś w tych ogrodach, co nas przyciąga jak magnes



Aniu-Minnie, w tym wypadku, rzeczywiście brak dobrej pogody, to taki minus dodatni

Pierwszą werbenę sobie kupiłam, a kolejne siały się już same. One bardzo późno wschodzą, więc co roku z niepokojem przyglądam się, czy na pewno będą. Ale odkąd je mam, to nigdy mnie zawiodły. W mojej okolicy nie są chyba popularne, bo nigdzie ich nie widuję. Sama staram się je rozpowszechnić, rozdając młode siewki sąsiadom. Nie wiem jednak czy je sadzą, będę musiała w tym roku podpatrzeć. Uwielbiam jak mi się bujają nad rabatkami

Filip, to mój syn i to on przyjeżdża i kosi. W tym roku będę częściej musiała robić to sama, bo potomek na wakacje chce pojechać do Holandii, zarobić na studenckie życie.
A lilii nie wiem ile mam, ale na pewno nie tak dużo, żebym nie mogła mieć ich jeszcze więcej. Chociaż w tym roku nie stanęłam na wysokości zadania i nie kupiłam sobie żadnej, ale będą jeszcze targi, to może uda mi choć troszkę zmniejszyć to niedopatrzenie

Małgosiu, wyczytałam już, że kosmos niestety potrafi być jednoroczny. Postaram się go na zimę przykryć, a dodatkowo może uda zebrać mi się nasiona? Jakoś szczególnie nie będę o niego zabiegać, ale gdyby chciał ze mną zostać, to byłoby miło

Natomiast przegorzan będzie musiał się mocno wkół mnie zakrecić, żebym popatrzyła na niego przychylniejszym okiem. Za ostami nie przepadam, nie wiem więc czy się polubimy. Ale nie mówię nie...
Lodziu, oj tam, oj tam...zaraz rarytasy. Ale dziękuję


Liczę, że zdrowie już do mnie wróciło, chociaż ciągle odczuwam jakiś dyskomfort. W poniedziałek będę rejestrować się do laryngologa i zobaczymy, co on mi powie.
za życzenia

Gosiu, krtań to taka moja pięta achillesowa. Aż się boję wizyty u laryngologa, bo wiadomo co on tam znajdzie? Ale muszę wreszcie zrobić z tym porządek

Bez ziemi, to ani rusz. Pierwszy krok już zrobiłaś

Miałam wczoraj siać cynie i aksamitki, ale tyle się działo......
Wszystko zaczęło sie o trzeciej w nocy. Obudziłam się i już nie mogłam zasnąć, co jest nie do pomyślenia dla mojego eMa. On wystarczy, że zamknie oczy i już śpi. Przez półtorej godziny czytałam książkę, a w końcu wzięłam się za pieczenie chleba, bo miałam to przewidziane na rano. A 4.30, to przecież jak najbardziej już rano



Sami więc widzicie, że na sianie nawet nie było szans

Do poczytania

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Fajne zajecie o 4,30
, ale wtedy głowa wypoczęta i działa na pełnych obrotach, a co za genialne pomysły mogą się rodzić w nocy
Jednak nowa kuchnia to nie lada dylemat trza go przedyskutować, bo mój M by mi powiedział rób co chcesz i jak chcesz koniec tematu
żadnego doradztwa .Jednak co dwie głowy to nie jedna .Moje lilijki już przyjechały jednak nie ma czasu ich posadzić, więc leżą w altance.Może we wtorek będzie jakaś normalna pogoda, a i kręgosłup przestanie dokuczać bo mam wolne od Amelki 




- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11620
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Poczytałam... przeczytałam..
masz polot Dziewczyno!
pozdrawiam!




pozdrawiam!

Re: Pierwsze koty za płoty IV
Tyle fajnych zdjęć pokazałaś.A ten ładny maczek czerwony to bylina?Fajny jest.
U nas znowu zaczęło wiać,aż dudni.Słońce na przemian z chmurami,dobrze że nie pada.Pomidorki u mnie powschodziły.Wczoraj wysiałam
trochę kwiatków od Lucynki.Kupiłam też dalię w B.
U nas znowu zaczęło wiać,aż dudni.Słońce na przemian z chmurami,dobrze że nie pada.Pomidorki u mnie powschodziły.Wczoraj wysiałam
trochę kwiatków od Lucynki.Kupiłam też dalię w B.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Remont i wymiana kuchennych sprzętów... Nie zazdroszczę roboty, ale tego po to i owszem.
Trzymaj się, Iwonko, oszczędzaj siły, bo sporo będziesz ich teraz potrzebowała.
No i przesypiaj noce, bo padniesz.
Sen jest najlepszym lekiem na kondycję, lepszym nawet niż samodzielnie upieczony chlebek.
Zdrówka.


Trzymaj się, Iwonko, oszczędzaj siły, bo sporo będziesz ich teraz potrzebowała.


No i przesypiaj noce, bo padniesz.


Zdrówka.


Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4987
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty IV
To ja mam odwrotnie, jakoś zawsze te wysiewy w doniczkach zniszczę
Nawet gdy ładnie wykiełkują, to potem to całe pikowanie, wysadzanie... W tamtym roku spróbowałam wysiać na warzywniku w rządki i byłam całkiem zadowolona z efektów.

Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko , na słowo remont dostaję febry i wysypki, więc Ci dziewczyno współczuję i obyś szybko przez to przeszła . Cieszę się , że lepiej u Ciebie ze zdrowiem bo to i czas najwyższy , wiosna przecież stoi przy furteczkach ogrodowych i z pewnością jak uprzątniemy pozimowy bałagan to ochoczo wprowadzi się do naszych ogrodów , powieje ciepełkiem , zapachnie kwieciem i przywita nas
.Pozdrawiam cieplutko i zdrowiej 


- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko droga jak dobrze czytać, że już zdrówko wróciło
Mam nadzieję, że laryngolog także nie będzie miał co do tego wątpliwości, czego życzę z całego serca.
Remontu nie zazdroszczę, nie cierpię takich przedsięwzięć.
Piękne te wspominkowe zdjęcia. Jak zwykle z przyjemnością nie tylko pooglądałam, ale i poczytałam Twoje posty - uwielbiam sobie na spokojnie podczytywać ten wątek
Z tym koszeniem trawy przez syna to tak jak u mnie przez męża - też ciągle marudzi że musi tańczyć z kosiarką czy podkaszarką między habraziami, a ja marudzę żeby nie daj Boże przy koszeniu nie uszkodził żadnej roślinki. Wtedy każe mi zaznaczać patykami bambusowymi strefy które ma omijać.
Iwonko dobrej pogody Ci życzę i serdecznie pozdrawiam

Remontu nie zazdroszczę, nie cierpię takich przedsięwzięć.
Piękne te wspominkowe zdjęcia. Jak zwykle z przyjemnością nie tylko pooglądałam, ale i poczytałam Twoje posty - uwielbiam sobie na spokojnie podczytywać ten wątek

Z tym koszeniem trawy przez syna to tak jak u mnie przez męża - też ciągle marudzi że musi tańczyć z kosiarką czy podkaszarką między habraziami, a ja marudzę żeby nie daj Boże przy koszeniu nie uszkodził żadnej roślinki. Wtedy każe mi zaznaczać patykami bambusowymi strefy które ma omijać.
Iwonko dobrej pogody Ci życzę i serdecznie pozdrawiam

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Jadziu, mnie tylko ogranicza to, że za ścianą śpi eM i czasami ma mi za złe (zupełnie nie wiem dlaczego), że go budzę w środku nocy
Zazwyczaj tylko sobie czytam, ale czasami mnie poniesie. Jednak dzięki temu wyrobiłam się ze wszystkim i mogliśmy pojechać do miasta.
Co do remontu, to nie mogę narzekać, co prawda w sprawie sprzętu się nie wypowiadał, ale za to meble, pomiary to jego działka. Oczywiście wszystko konsultuje, ale daję mu, w miarę wolną rękę. Natomiast sposoby otwierania szafek są dla mnie istotne i to musiałam sprawdzić osobiście. W tej chwili wszystko mamy już wybrane, zostały już tylko ściany, ale to mam nadzieję, uda nam się rozwiązać już dzisiaj
Już miałam wybrany gres przecudnej urody i okazało się, że niestety niedostępny i zaczynamy poszukiwania od nowa.
Lilii w tym roku nie kupiłam i ogromnie mi żal z tego powodu, ale jakoś tak żadna nie wpadła mi w oko, a kupić, żeby kupić....tak nie lubię.

Maryniu, czasami coś mnie tak popchnie do działania w nieludzkich godzinach, ale jestem do tego przyzwyczajona. Pracuje w takich godzinach, że organizm wariuje, nie wie kiedy dzień, a kiedy noc....Radzę sobie, a i moja rodzinka patrzy na mnie przez palce

Danusiu, mak jest jednoroczny
Zebrałam z niego nasionka, ale czy powtórzy cechy, tego nie wiem. Niestety nie podpisałam makowych nasion, kolory mam osobno, ale który jest który tego nie wiem. Podobne zestawienie może się w tym roku nie trafić, ale będą inne, może jeszcze lepsze? Wysiewy już prawie skończyłam, zostało mi dosłownie kilka torebeczek. Zaszalałam we wtorek, wykończyłam ziemię do siewu i prawie całą do sadzenia. EMowi złożyłam już nowe zamówienie i jak tylko będę musiała coś pikować, to ziemia będzie już przygotowana.
Muszę się na razie pocieszać ubiegłorocznymi fotkami, ba jak na razie to działka dalej poza moim zasięgiem. Może w końcu jutro się uda, ale na razie o tym cicho sza, bo jeszcze coś nie wyjdzie. A tak, jak
nie wie, to mu mniej żal.....

Lucynko, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy remont. Tak długo czekałam na nową kuchnię, że nie straszne mi żadne prace byleby już
Tym bardziej, że większość odbędzie się poza mną, ewentualnie będę latać ze ścierką, bo przesuwanie ściany, kładzenie podłogi i układanie gresu na ścianach, to domena eMa, meble zrobi zamówiony człowiek.... tak wiec widzisz, że będę tak prawie jak pączek w maśle
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to tylko tak różowo wygląda, ale i tak nie mogę się doczekać i szkoda mi każdego dnia. Chciałabym już mieć kuchnię na święta, ale nie wiem czy ten mój zamysł się spełni.
Co jakiś czas mój rozkład dnia wariuje, ale na szczęście zazwyczaj nie trwa to długo. A skoro już nie śpię, to zawsze warto zrobić coś miłego przynajmniej dla siebie
Zdróweczko przyjmuję z otwartymi ramionami i Tobie również go życzę

Małgosiu, na szczęście mam dobrą rękę do pikowania i raczej moje siewki przeżywają moje działania. Chyba, że pomylę torby z ziemią, jak w ubiegłym roku i np. heliotropy posadzę do torfu
Na całe szczęście zorientowałam się w miarę szybko i tylko zahamowałam na krótko ich wzrost, a nie zmarnowałam całkowicie. W tym roku już tylko obawiam się pikowania pomidorów, bo siewek jest niewiele i żal byłoby je stracić. Do gruntu raczej nie sieję, bo niestety potem zapominam, że coś posiałam i tak większość ląduje na kompostowniku

Elu, na szczęście remont nie wywołuje we mnie takich emocji, a nawet nie mogę się go doczekać
Już od dawna marzyła mi się nowa kuchnia i teraz wreszcie będę ją miała. Może nie będzie to kuchnia marzeń, bo wymiarów tego pomieszczenia nie zmienię, ale będzie jak najbardziej zbliżona do ideału
Może jutro uda mi się wreszcie pojechać na działeczkę, zobaczę te cuda, które przygotowała dla mnie wiosenka. Obawiam się, że jak się dorwę do aparatu, to nie starczy mi czasu na sprzątanie

Beatko, może gdybym miała remontować jakiekolwiek inne pomieszczenie w domu, to sama myśl o remoncie przyprawiałaby mnie o dreszcze. Ale nowa kuchnia marzyła mi się od dawna, dlatego też czekam na to z niecierpliwością
Wszystko wybrałam sobie pod siebie, eM w tym zakresie zupełnie nie zabiera głosu, tylko chodzi za mną i kupujemy, wszystko takie jak ze snu. Oczywiście mojego snu i w granicach rozsądku. Nie potrzebuję sprzętów z najwyższej półki, wszystko mam zaplanowane i przemyślane. Nie wątpię, że nie ustrzegę się błędów, ale któż z nas ich nie popełnia?
Na działeczkę może wreszcie pojadę jutro i swoim okiem ocenię, co i jak. Byleby mi tylko czasu starczyło na zaplanowane zajęcia, bo nie wiem co to będzie, jak zacznę się pochylać nad każdym kwiatkiem. A przecież czując tak ogromny głód działkowych newsów, wiadomo, że nie przepuszczę żadnemu

Tyle razy już dzisiaj powtórzyłam, że mam nadzieję na jutrzejszy wyjazd na działkę, że wszyscy nauczyli się już tego na pamięć. Ale proszę się mi nie dziwić, bo jestem tak wyposzczona wiosennych widoków, że nawet zwykły mleczyk może przyprawić mnie o palpitację serca. . Chociaż na mlecze jeszcze chyba ciut za wcześnie, ale podbiały jak najbardziej są już widoczne
Nie wiem ile zdołam zrobić z zaplanowanych prac, bo jadę razem z eMem, a on będzie stał nade mną jak kat nad dobrą duszą i pilnował, żebym się nie przemęczała, bo przecież dopiero co byłam chora
Obiecują słoneczko, ale jak będzie to się okaże. W następnym tygodniu mam kilka dni wolnego, miało być w miarę ładnie, a tymczasem dzisiaj już widziałam zapowiedź deszczu i czarnych chmur. Nie ekscytuje się na razie, ze stoickim
spokojem oczekuję, co czas przyniesie. Jutro przede wszystkim musimy wynieść do ogrodu pszczoły, coby nam nie wyleciały w domku i urządzić im na nowo mieszkanko. Dostaną świeżą porcje trzcinowych rurek i 360 otworków w gotowych formatkach. Koniecznie muszę też przyciąć hortensje, bo już na nie czas ogromny. A reszta zależy od kata
Zaambarasowana remontem, zupełnie zapomniałam pochwalić się Wam, swoim zrealizowanym zamówieniem ze szkółki. Już w ubiegły piątek, eM przydźwigał wielką pakę, ze spodziewanym komentarzem: Ileś ty tego zamówiła
? Ile, ile? Przecież wiadomo, że tylko troszkę i zdecydowanie mniej niżbym chciała. Ale to trzeba mieć zielono w głowie, żeby zrozumieć moje poświęcenie....


Wszystko pięknie zapakowane i dorodne, oprócz trzech doniczuszek, w których jak na razie życia nie widać. Chyba muszę do nich napisać, co z tym fantem zrobić? Jeszcze piany nie biję, bo w końcu nie wszystkie rośliny rozpoczynają wegetację w jednym terminie, ale będę się im przyglądać.
Pozbawiona możliwości wyjazdu na działkę, we wtorek zabrałam się za dalsze sianie. Posiałam cynie, aksamitkę Fantasic, szałwię błyszczącą, dzwonki irlandzkie i lwią paszczę niską. Wystarczyły trzy dni, a cynie wyglądają już tak:

W aksamitkach też już widać poruszenie, a pozostałe nasionka nic sobie nie robią z mojej bacznej obserwacji.
Pomidorki wzeszły nie wszystkie i w obawie przed ich stratą, wczoraj jeszcze dosiałam jeszcze kilka nasionek. Najgorzej, że akurat tych nasion było bardzo mało i miałam już tylko np. jedno nasionko, ale i te posiałam, bo zawsze lepiej mieć dwa pomidorki niż jedno.

A tak wyglądają kobełki

W doniczkach z siewkami porozstawiałam wczoraj żółte pułapki na ziemiórki, bo strasznie się w tym roku rozpanoszyły. Trochę pomaga, ale na ile będzie to skuteczne? Przywlokłam je razem z pierwszymi pierwiosnkami z marketu. Pierwiosnków dawno już nie ma, a ziemiórki i owszem, zostały
Odrobinkę się Wam zwierzyłam, a teraz lecę spać, bo jestem po dyżurze, a po południu umówiłam się z eMem, że pojedziemy jeszcze wybierać gres. Obiadu nie będzie, mam swoje priorytety
Dziękuję za odwiedziny

Co do remontu, to nie mogę narzekać, co prawda w sprawie sprzętu się nie wypowiadał, ale za to meble, pomiary to jego działka. Oczywiście wszystko konsultuje, ale daję mu, w miarę wolną rękę. Natomiast sposoby otwierania szafek są dla mnie istotne i to musiałam sprawdzić osobiście. W tej chwili wszystko mamy już wybrane, zostały już tylko ściany, ale to mam nadzieję, uda nam się rozwiązać już dzisiaj

Lilii w tym roku nie kupiłam i ogromnie mi żal z tego powodu, ale jakoś tak żadna nie wpadła mi w oko, a kupić, żeby kupić....tak nie lubię.

Maryniu, czasami coś mnie tak popchnie do działania w nieludzkich godzinach, ale jestem do tego przyzwyczajona. Pracuje w takich godzinach, że organizm wariuje, nie wie kiedy dzień, a kiedy noc....Radzę sobie, a i moja rodzinka patrzy na mnie przez palce


Danusiu, mak jest jednoroczny

Muszę się na razie pocieszać ubiegłorocznymi fotkami, ba jak na razie to działka dalej poza moim zasięgiem. Może w końcu jutro się uda, ale na razie o tym cicho sza, bo jeszcze coś nie wyjdzie. A tak, jak


Lucynko, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy remont. Tak długo czekałam na nową kuchnię, że nie straszne mi żadne prace byleby już


Co jakiś czas mój rozkład dnia wariuje, ale na szczęście zazwyczaj nie trwa to długo. A skoro już nie śpię, to zawsze warto zrobić coś miłego przynajmniej dla siebie
Zdróweczko przyjmuję z otwartymi ramionami i Tobie również go życzę


Małgosiu, na szczęście mam dobrą rękę do pikowania i raczej moje siewki przeżywają moje działania. Chyba, że pomylę torby z ziemią, jak w ubiegłym roku i np. heliotropy posadzę do torfu



Elu, na szczęście remont nie wywołuje we mnie takich emocji, a nawet nie mogę się go doczekać


Może jutro uda mi się wreszcie pojechać na działeczkę, zobaczę te cuda, które przygotowała dla mnie wiosenka. Obawiam się, że jak się dorwę do aparatu, to nie starczy mi czasu na sprzątanie


Beatko, może gdybym miała remontować jakiekolwiek inne pomieszczenie w domu, to sama myśl o remoncie przyprawiałaby mnie o dreszcze. Ale nowa kuchnia marzyła mi się od dawna, dlatego też czekam na to z niecierpliwością

Na działeczkę może wreszcie pojadę jutro i swoim okiem ocenię, co i jak. Byleby mi tylko czasu starczyło na zaplanowane zajęcia, bo nie wiem co to będzie, jak zacznę się pochylać nad każdym kwiatkiem. A przecież czując tak ogromny głód działkowych newsów, wiadomo, że nie przepuszczę żadnemu


Tyle razy już dzisiaj powtórzyłam, że mam nadzieję na jutrzejszy wyjazd na działkę, że wszyscy nauczyli się już tego na pamięć. Ale proszę się mi nie dziwić, bo jestem tak wyposzczona wiosennych widoków, że nawet zwykły mleczyk może przyprawić mnie o palpitację serca. . Chociaż na mlecze jeszcze chyba ciut za wcześnie, ale podbiały jak najbardziej są już widoczne

Nie wiem ile zdołam zrobić z zaplanowanych prac, bo jadę razem z eMem, a on będzie stał nade mną jak kat nad dobrą duszą i pilnował, żebym się nie przemęczała, bo przecież dopiero co byłam chora



Zaambarasowana remontem, zupełnie zapomniałam pochwalić się Wam, swoim zrealizowanym zamówieniem ze szkółki. Już w ubiegły piątek, eM przydźwigał wielką pakę, ze spodziewanym komentarzem: Ileś ty tego zamówiła



Wszystko pięknie zapakowane i dorodne, oprócz trzech doniczuszek, w których jak na razie życia nie widać. Chyba muszę do nich napisać, co z tym fantem zrobić? Jeszcze piany nie biję, bo w końcu nie wszystkie rośliny rozpoczynają wegetację w jednym terminie, ale będę się im przyglądać.
Pozbawiona możliwości wyjazdu na działkę, we wtorek zabrałam się za dalsze sianie. Posiałam cynie, aksamitkę Fantasic, szałwię błyszczącą, dzwonki irlandzkie i lwią paszczę niską. Wystarczyły trzy dni, a cynie wyglądają już tak:

W aksamitkach też już widać poruszenie, a pozostałe nasionka nic sobie nie robią z mojej bacznej obserwacji.
Pomidorki wzeszły nie wszystkie i w obawie przed ich stratą, wczoraj jeszcze dosiałam jeszcze kilka nasionek. Najgorzej, że akurat tych nasion było bardzo mało i miałam już tylko np. jedno nasionko, ale i te posiałam, bo zawsze lepiej mieć dwa pomidorki niż jedno.

A tak wyglądają kobełki

W doniczkach z siewkami porozstawiałam wczoraj żółte pułapki na ziemiórki, bo strasznie się w tym roku rozpanoszyły. Trochę pomaga, ale na ile będzie to skuteczne? Przywlokłam je razem z pierwszymi pierwiosnkami z marketu. Pierwiosnków dawno już nie ma, a ziemiórki i owszem, zostały

Odrobinkę się Wam zwierzyłam, a teraz lecę spać, bo jestem po dyżurze, a po południu umówiłam się z eMem, że pojedziemy jeszcze wybierać gres. Obiadu nie będzie, mam swoje priorytety

Dziękuję za odwiedziny

- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko, pięknie działasz! Mnie tez marzy się remont kuchni, ale trochę się boję, bo mój M chce wszystko (szafki też ) robić sam, nakupował maszyn, przestudiował literaturę i już. Ale on pracuje jeszcze zawodowo, więc to ciągnęło by się dłuuuuugo, a ja nie wiem czy taka cierpliwa jestem?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty IV
A mój M nie tylko chciał, ale zrobił sam, po czym ja długo nosem kręciłam, nic jednak już zrobić nie mogłam i tak zostało. W sumie to dobrze wszystko rozplanował, jednak nie tak jak ja sobie zamarzyłam.anida pisze:... mój M chce wszystko (szafki też ) robić sam

Iwonko, pilnuj eMa, byś potem nie chodziła z muchami w nosie, bo to żadna przyjemność.

Piękne zdjęcia



Mam nadzieję, że wreszcie będziesz miała możliwość przywitać swoją wiosenną działeczkę, czego Ci z całego



Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8473
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonka tegoroczna wiosna opóźniona a wszystko przez przedłużającą się chorobę, która skończyły się kolejną czyli zaatakowaną krtanią.
Właśnie czytam, że też masz problem i oby laryngolog znalazł przyczynę i skutecznie pomógł.
Nie mniej wiosna przyszła ku naszej radości i zapełniła nasze parapety i wszystkie widne miejsca.
Kobei w tym roku nie wysiewałam bo skupiłam się głównie na warzywach, to jednak okropny żarłok i wodopijca.
Gratuluję ładnych wschodów i życzę udanego sezonu.
Właśnie czytam, że też masz problem i oby laryngolog znalazł przyczynę i skutecznie pomógł.

Nie mniej wiosna przyszła ku naszej radości i zapełniła nasze parapety i wszystkie widne miejsca.
Kobei w tym roku nie wysiewałam bo skupiłam się głównie na warzywach, to jednak okropny żarłok i wodopijca.

Gratuluję ładnych wschodów i życzę udanego sezonu.

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko juz posiałaś Fantastici
moje jeszcze nie wysiane,liczę ,ze jakieś siewki się pokażą. Ładnie rośnie cytrynowa pysznogłówka jednak nie wyciąga się jak na razie spokojnie czeka na wyniesienie do ogródka
. U ciebie już pełne parapety u mnie to samo, pomidorki rosną w siłę, następne czekają na wysadzenie w osobne domki . Zdróweczka Iwonko i udanego wypadu na działkę ,bo roślinki czekają na miejscówki 



- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17368
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko
No właśnie ileś ty tego zamówiła

Oj ci nasi mężowie. ..
Zachwycają się ogrodem ale przecież z pustki on się nie bierze.
Podstawiam

No właśnie ileś ty tego zamówiła


Oj ci nasi mężowie. ..

Zachwycają się ogrodem ale przecież z pustki on się nie bierze.

Podstawiam
