Kaniu czereśnia już była jak kupiliśmy dom, więc ma duuużo lat

Już ją podcinaliśmy od góry, bo nie było jak zrywać owoców, i tak jest problem, wysoka, że ho ho. Rusztowanie by się przydało
Uwielbiam gotować, no i jeść
Lucynko tak wiem, ale chciałabym mieć wszystko ogarnięte. Zdaję sobie też sprawę, że przy takim areale jest to po prostu niemożliwe...
Wczoraj była pracowita niedziela, miałam chęci do pracy, więc to wykorzystałam
Popieliłam w okolicy tarasu, żeby chociaż tam było ładnie, skosiłam większą część sadu, omijając kępy niezapominajek

, wypieliłam w folii, posadziłam pomidory, podlałam.
Było tak cieplutko, że i kawka i obiadek zjedzony został na ogrodzie. Do domu wróciliśmy wieczorem
Rozlałam syrop z mniszka do słoiczków i nastawiłam nowy, więc dzisiaj druga tura po pracy
Rano tak
A kilka godzin później tak
Pomidory czekają na wsadzenie
Doczekały się
Kaizer szaleje
Róża i wiciokrzew przy tarasie
I syropki (w brzydkich zakrętkach, te będą dla nas, muszę zaraz zamówić ładne, widziałam na all. w pszczółki)
