@ E-Genia ? Zazwyczaj po prostu nie sposób wytłumaczyć, czemu coś nie wschodzi? Czasem trafia się felerna partia nasion, czasem jakaś bakteria czy grzyb w ziemi, które są szczególnie groźne dla danego gatunku, czasem coś roślinie nie odpowiada w warunkach glebowo-klimatycznych? A jeśli chodzi o kupno gotowych, już kwitnących kwiatów ? jak dla mnie całe wyzwanie polega właśnie na tym, żeby wyhodować roślinkę od małego... Nic nie daje takiej satysfakcji jak obserwacja jak z maleńkiego nasionka, które umieściliśmy w glebie, rozwija się przepiękny kwiat... Powiem Ci szczerze, że np. na terenie ogrodu, który niebawem będzie mój, rosną malwy ? i to akurat w takim miejscu, że zupełnie mi się nie kłócą z moim planem jego zagospodarowania ? a mimo wszystko ? choć malwy podobają mi się strasznie i bardzo zależy mi na tym, by mieć je w ogrodzie ? odczuwam mocną pokusę, by je wygolić do zera, wyrwać z korzeniami i zacząć od nasionka ? bo to właśnie daje mi przyjemność, a przyjście na gotowe psuje mi całą zabawę... Oczywiście pokusie tej ulegać nie zamierzam, aczkolwiek pokazuje ona jakie ja mam podejście do zabawy w ogrodnictwo.

Kupować gotową rozsadę to tak jak zaczynać partię szachów z królem i hetmanem, podczas gdy przeciwnikowi został tylko sam król.

A przynajmniej ja to tak odczuwam.
@ Mike ? No wiesz, czas pomiędzy styczniem a marcem ? kiedy to zazwyczaj nie kwitnie mi nic ? chętnie bym przespał... Chociaż może w ogrodzie jednak będę miał również i o tej porze roku jakieś kwiaty ? szczególnie liczę na ciemierniki oraz bratki. Kota wypożycz ? może się przydać.

A co do zawilców ? ja się też jakoś tak półtora tygodnia temu skusiłem i kupiłem ich bulwy za symbolicznego euraka (nie mogę odżałować tych, które straciłem przez mrozy, a że była wyprzedaż posezonowa i obniżka o 67%, to się skusiłem)... Też jestem ciekaw, czy coś z nich będzie.
@ Kogra ? Nie no, dzień w dzień to się piwa żłopać nie da, w końcu wątroba odmówi posłuszeństwa...

Chociaż, tak szczerze mówiąc, jak jestem w Polsce, to mi się takie ?ciągi alkoholowe? zdarzają... Spotykam się z rozmaitymi znajomymi ? z liceum, ze studiów ? a jak się spotykam, to gdzie idziemy? Oczywiście na piwo do knajpy... :-P I tak już jakoś samo to idzie... Jeśli chodzi o nocne hałasowanie ? pełna zgoda. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo cieszyłem się podczas mundialu w 2006. roku, jak w finale Francja została pokonana przez Włochy. Dość już miałem takich scenek, jak Ty opisujesz (chóralnego wycia i klaksonów przez pół nocy), które towarzyszyły z coraz większym nasileniem każdemu kolejnemu wygranemu meczowi. A tu ? zamiast apogeum zbydlęcenia ? zapadła grobowa cisza ? tylko paru pajaców puściło sztuczne ognie, które kupili z myślą o świętowaniu zwycięstwa, bo nie mieli co z nimi zrobić... I mogłem się spokojnie wyspać... A co do pytania o to, jak mieszczę na balkonie tyle roślin ? odpowiedź jest bardzo prosta: LEDWO, Kogra, ledwo... :-P Przy okazji ? admina chyba nie ma się co obawiać; o ile autor wątku ogrodowego nie zażyczy sobie inaczej przy pomocy specjalnej ikonki z przekreślonym serduszkiem, to można w nim gadać na wszystkie tematy, a nie tylko o ogródku i rosnących w nim roślinach.
Festiwalu nowości ciąg dalszy. Poniżej ? w kolejności alfabetycznej nazw łacińskich ? jeszcze jedna fotka dwukolorowego groszku, wraz z bardziej tradycyjnymi kolegami, dwie fotki lilii (w tym jedna kolejnej nowości, która zakwitła dziś), pierwszy mak lekarski tego roku (odmiana Dannebrog), kolejna petunia wraz z koleżankami oraz rachityczna cynia, którą wreszcie udało mi się uchwycić na fotce (kwiat ma tylko 1 cm średnicy).
Pozdrawiam!
LOKI