Wiem, że ogrodnik nigdy się nie poddaje.
I jak pisze
Judi - żeby nie wyjść na Pudziana - walczę z szarą pleśnią, ze zgnilizną, z nimułką na różach, z dziurawymi i żółtymi liśćmi na winogronach, ze ślimakami, z mrówkami w szklarni - bo tam jedyne miejsce gdzie mają suszej, z chwastami - te akurat najłatwiej teraz wyrywać, z nadmiernym wysianiem czosnku niedżwiedziego - nawet mazanie nie pomogło, taka bestia odporna, i z wieloma innymi niedogodnościami.
Też nie wzeszła mi pietruszka - pewno zgniła w tej wodzie - ani cebulka, ani nie obroniłam kalarepki przed ślimorami

, za to sałatkę wcinam sama

.
To co wysiałam z nasionek forumków albo nie wyszło, albo jak wyszło to za trzy dni nic już nie było w tym miejscu poza ślimakami kąpiącymi się we własnym śluzie po granulkowym jedzonku. Ale i tak zdążyły wszystko dookoła siebie zeżreć.
Nie będę się dalej rozwodzić nad skutkami potopu, bo wszędzie jest albo jeszcze gorzej, albo podobnie.
W tym roku buszowatość mojego ogrodu nie wyszła roślinkom na dobre.
Będzie zatem selekcja naturalna, trudno, tak widocznie ma być.
Judi - babcine ogóraski rosną w mini doniczkach na parapecie i być może coś z nich będzie.
Wzeszło 80 % wysianych, co jest bardzo dobrym rezultatem.
Jeśli pogoda się nie poprawi spróbuję uhodować coś na balkoniku.
Będą ogórki zwisające zamiast pelargonii.
Łoboda też w wielodoniczkach rośnie ładnie i czeka na......pogodę.
Jadziu - tak, ogródek to nasze życie, ale czasem trzeba sobie odpuścić choćby na jeden sezon, aby zebrać siły i stać się mądrzejszym.
Ja też nie rezygnuję w ogóle, ale coś za coś - nie przepadam za bezsensowną walką z natura.
Ona i tak zawsze będzie górą.
Iduś - z pewnością istniał będzie, choć nie wiadomo w jakim stanie przetrwa.
Na pewno trzeba się ograniczyć z zakusami i poczekać aż sytuacja się ustabilizuje.
Znów za oknem burza i deszcz.
Taruś - bardzo dziękuję.
Poczekajmy jednak aż wszystko się wyjaśni, ustali a potem zobaczymy co dalej.
Oby tylko wreszcie przestało padać.
