Krysiu,super ,że też lubisz piwonie ,chyba sporo osób je lubi ale warte są kochania ,jak ma się mało miejsca to można ich mieć mniej ale chyba powinna być w każdym ogródku,nawet najmniejszym chociaż jedna ,ja zasilam piwonie 2 razy w roku ,na wiosnę obornikiem ,a po kwitnieniu nawozami potasowo fosforowymi,pozdrawiam
Marysiu,nie wiem ile mam wszystkich piwonii i ile odmian , nie robiłam inwentaryzacji,jakoś mi schodzi ,może w końcu Twoje marzenie się spełni i już będzie po problemie z kanalizacją i wtedy już wszystko będzie w ogródku na stałe- no prawie na stałe

znając nas ,bo wszyscy jesteśmy tacy sami

,pozdrawiam
Aniu,cieszę się ,ze te wspomnienia dają nam tyle radości ,jakoś inaczej się teraz to wszystko ogląda,do wiosny już niedaleko,ale i zima jeszcze może nas zaskoczyć ,ale póki co cieszmy się wspomnieniami,pozdrawiam
Iwonko,niech służy dobrej robocie

,kalina już zasypana i będzie sadzoneczka ,mam parę ITOH ale ja jakaś tradycyjna jestem i najwięcej mam chińskich ,wydaje mi się ,ze dłużej kwitną ,ale ITOH mają ciekawe kolory ,drzewiastych też mam parę ,wszystkie je kocham ,wygodnie jest mieć ogród koło domku ,bo każdą wolną chwilkę można spędzić w ogrodzie ,a ta zima jest szczególnie ciepła ,można ryć i kopać bez przeszkód,chwasty też u mnie zielone ,ale codziennie jest ich mniej ,pozdrawiam
Tereniu,moze w końcu dotrzesz do mnie na żywo,żebyśmy cieszyły się ogrodem razem na miejscu ,u mnie też jest ponuro,ale ciepło i jak się odpowiednio ubiorę to super się pracuje ,ja jakoś się trzymam ,chociaż w domu dzieci chorują na zmiany ,ale ja codziennie jem suszoną pokrzywę ,bluszczyk kurdybanek,dużo chrzanu,imbiru ,miodu z kwiatów malin ,z mniszka ,ze spadzi jodłowej i piję herbatkę z liści malin,te specyficzne miody kupilam z pasieki ks.Eugeniusza Marciniaka z Torunia ,mam też pyłek kwiatowy z jego pasieki,ale czy się uratuję przed zaziębieniem to nie wiem bo wokoło wszyscy chorzy ,pozdrawiam i buziaczki
Gosiu,mnie też może by się nie chciało pracować w ogrodzie ,ale moje zaległości mnie dopingują i nie mam wyjścia z czego się ciesze ,bo wracam do domku dotleniona i zadowolona ,nikt by nie wymyślił,że tyle szczęścia może dać praca w ogródku,a jak przywiozłam pod dom pół tony obornika to podskakiwałam ze szczęścia

pozdrawiam
