Witam po dłuższej przerwie
W niedzielę wróciłam z wycieczki , prawie ugotowana w tym skwarze.
Spełniłam swoje marzenie, zwiedziłam kilka wspaniałych angielskich ogrodów, szkółek roślin i centrów ogrodniczych.
W fantastycznym towarzystwie ludzi zakręconych
ogrodowo, wspaniale znających się na roślinach obejrzałam
słynne angielskie rabaty bylinowe. Na koniec miałam już mętlik w głowie i przestałam odróżniać prawie szałwie od
kocimiętek, przetaczników itp...
Anglia , słynna z deszczowej pogody , owszem, pierwszego dnia zwiedzania powitała nas deszczem ale już kolejne
dni były coraz bardziej upalne i słoneczne. W pewnym momencie w ogrodzie , przy rabacie bylinowej w pełnym
słońcu nie było już nikogo oprócz nas.
Oczywiście , przy okazji były drobne, ogrodowe zakupy, na pamiątkę.
Swój ogród powitałam z radością. Zastałam go w pełnym rozkwicie, jeszcze bujniejszym niż przed moim wyjazdem.
Oczywiście , chwasty też nie próżnowały. O rośliny podczas mojej nieobecności troszczyła się moja rodzina,
podlewając skrupulatnie każdą z nich.
Pozostaje mi powycinanie przekwitniętych kwiatów piwonii i wcześniej kwitnących róż. Chwastami zajmę się później.
Na szczęście wczorajszy deszcz schłodził już nieco rozpaloną ziemię. Teraz wiatr znowu próbuje postrącać obciążone kwiatami
pędy róż z pergoli.
Później wkleję zdjęcia a teraz odpowiedzi.
Grażko 
nie chciałabym Ciebie zniechęcić do Margaret Hilling. Pamiętaj, że to taki krzak jak Nevada,
który jak się rozpędzi będzie kwitł niezawodnie, zdrowo i często. Będzie widoczny z daleka i na pewno będzie zachwycać.
Mam trochę inne podejście do róż. O ich słabe zdrowie bądź zawodność najczęściej obwiniam siebie.
Dlatego wyrzucam dopiero jak same całkiem odmawiają ze mną współpracy.
Aniu sweety 
na mostek zapraszam, jakby co, to kicia się posunie.
Mostek czeka na naprawę , nawet mamy już nowe deski tylko trzeba się za to zabrać.
Miałam cichą nadzieję, ze naprawi się podczas mojego wyjazdu , ale widać za krótki chyba był.
Asiu 
mam nadzieję , że teraz Twoje pomidorki dojrzewają "w oczach".
Usiłuję robić porządki w ogrodzie ale przy tym upale padam na twarz.
Kasiu 
Kiedy nie padało rośliny podlewaliśmy ile było można. Tylko trawa musiała sobie radzić sama.
Dorotko 
Reine des Violettes potrzebuje więcej czasu na zadomowienie się w ogrodzie, podobnie,
jak i pozostałe róże historyczne. Na porządne kwitnienie swojej też czekałam kilka sezonów, tym bardziej,
że w pierwszych latach przemarzała mi do kopczyka. Moja ma trudne miejsce, bo w pobliżu żywopłotu z żywotników.
Mimo to całkiem dobrze sobie teraz radzi. Muszę tylko postarać się o porządniejszą pergolę dla niej.
Karolinko 
co zrobić, kiedy , gdy sadzimy rośliny małe, to wydaje się, że jest dość miejsca.
A one w dobrej ziemi i pod troskliwym okiem rosną później jak na drożdżach.
Maju 
, no cóż , mimo, że ponad tydzień mnie nie było jeszcze zdążyłam na kwitnienie moich róż.
Teraz jest ta chwila, kiedy w ogrodzie roznosi się różany zapach, tym bardziej wyczuwalny w upale.
Stasiu 
dzięki za link do artykułu. Chyba jednak nie będę robiła sałatek z gwiazdnicą.
Ewcia 
Życzę Ci , abyś w końcu trafiła na swoją piwonię drzewiastą. Za mną chodzi jeszcze może
jedna ale chyba już dam sobie spokój. Taka piwonia potrzebuje ładnej ekspozycji a o taką już trudno w moim ogrodzie.
Grażynko 
u mnie gwiazdnica pewnego roku nagle pokazała się po wyłożeniu kory pod tujami.
Nieświadoma skutków wyrywałam ją i rzucałam na kompost....
To teraz mam....
Kilka widoczków z ogrodu.
