Jestem i kontynuuję...
Witaj,
Grażynko 
, żurawki przeżyły zimę bardzo różnie. Te, które pokazałam, wyglądają najlepiej. Reszta kiepsko, ale znam ich żywotność, więc na razie się nie martwię.
Edulkotku, co do Ciebie to nie miałam wątpliwości, że wiejskie sprawy nie są Ci obce.
Ta krowia maść zawiera niesamowite ilości różnych leczących składników. Wickowi ma natłuszczać miejsce szycia.
Dzielnemu pacjentowi głaski się słusznie należą, bo jego łagodność i cierpliwość jest godna podziwu. Natomiast reszta...

.
Szuwarek z kimś się bił i ma rozwalony policzek, natomiast dzika
Ibra wywaliła stolik tak skutecznie, że wypadły mu nóżki

. No i hałasu narobiła, a jest po północy
Kiedyś uważałam kłosowce za jednoroczne, więc z radością przyjmuję fakt, że się tak łatwo wysiewają.
Widzisz,
Ambo, naraziłam Cię na konieczność sprostowania, a przecież wiem, kim jesteś.
Powinnam tego "lekarza" wziąć w cudzysłów.
Mea culpa
No proszę, jak to się dobrze złożyło z tym tematem, dowiedziałam się, jakim zbawiennym specyfikiem jest ta krowia maść. Kto wie, może przyjdzie się jeszcze nią posłużyć, niekoniecznie licząc na darmowe mleko

.
Kot, skomplikowany organizm... Przypomniał mi się cytat z "Rancza": "Wójt, to maszyna prosta, tu się nie ma co zepsuć".
Aż się bałam, co powiesz,
Megi, że Twój ulubieniec w takie tarapaty popadł..., ale już ma być dobrze ( do diaska!).
Widzisz, jednak w którymś wcieleniu byłyśmy siostrami, skoro podoba nam się to samo

.
A niewielu jest zwolenników białych ścian.
Jak to dobrze, że ja ziemniaków nie gotuję, mogłyby być takie przeboje, jak u Ciebie

.
Roślinom, okazuje się, jak dzieciom, należy wyraźnie określać wymagania. Wtedy człowieka słuchają

. Pozdrawiam serdecznie.
Jagódko 
, opowieść kapitalna! I morał też. Ssaki wszystkich krajów łączcie się...
A wiesz, że mi też bark nawala...

. A Twoją historyjkę opowiem jutro doktorowi.
Niech już się te weterynaryjne perypetie skończą i niech ja się na serio zajmę ogrodem, bo prawdziwa wiosna mnie zaskoczy i będzie wstyd. Remont skończony, ale porządki idą, jak krew z nosa. Miotam się między wetem, domem i ogrodem...
Gorące pozdrowienia z zimnego Pomorza

.
Robaczku złoty, te moczące się róże sen mi z powiek spędzają. Zaczynam się bać, że zakwitną w tej balii

. Jeszcze trzy zostały do posadzenia i dwie do przesadzenia.
Salon jednak wymagał lekkiej obsługi, a klamoty zostały na okoliczność zdjęcia przepchnięte do jadalni...

.
Och,
Marysiu 
, tak mi się podobasz w tym abażurku (znaczy: czapeczce) i z promiennym uśmiechem. I znalazłaś czas, żeby się nad
Wickiem użalić. Już jest lepiej, dzięki, tylko jeszcze ta obawa, czy to się nie będzie odnawiać...
Bardzo sobie cenię właśnie takie postawy, że kultywuje się pamięć o kochanych osobach szanując darowane przez nich przedmioty. A dewocjonalia też potrafią być piękne. Na innym forum poznałam dziewczynę z Gdańska, która cały dom ma nimi urządzony, w tym najwięcej postaci Maryjek.
Pławienie, moczenie, oddychanie jodem i inne atrakcje słusznie Ci się należały i, jak widzę, dobrze je wykorzystujesz. Nawet nową
kuzynkę zdobyłaś i zwiedziłaś Pomorze. Tylko dziw, że tak mało kotów napotkałaś...
Żałuję, że nie znalazłam się na szlaku Twoich powrotnych spotkań

.
Bawcie się dobrze, a Ty szczęśliwie dotrzyj na łono rodziny.
Margo, dzięki, Wicek ma się dobrze. Doktor dziś się wyraził: widzi pani, udało się kota nie zabić, a tak się pani martwiła

. Najbardziej uciążliwe jest karmienie go maleńkimi porcyjkami, żeby sobie brody nie pobrudził. Ale do ogrodu uciekam, nawet przy brzydkiej pogodzie. Trzeba jakoś tę zimową gnuśność zwalczyć. Ty, widzę, też się dzielnie do pracy zabrałaś. Pozdrawiam.
Chciałam dodać kilka zdjęć, ale koncerta nie budiet
, Fotosik znów ma jakiś error - horror!
Nic mi nie pozostaje, jak przesłać Wam buziaki, które znajdziecie najpewniej rano
- Jagoda