Grazia, to był pikuś, roślinki miałam kupione rok wcześniej, zadołowane czekały na swoją kolej.
A potem i tak dosadzałam, bo gdzieś trzeba nowe nabytki wcisnąć.

Wrzosy były miłe i zeszły tego roku, mam metr ziemi więcej. Ale najbardziej podoba mi się jak sosny na tych zdjęciach urosły.
Madziu, służę swoją pokręconą wizją, u Ciebie tym łatwiej, że rośliny są na miejscu.
Reniu, przepis jest jeden,kupić w szale zakupów jesiennych rośliny na wyjeździe wakacyjnym, najlepiej na drugim końcu Polski, potem znaleźć na ogrodzie 6 metrów wolnego trawnika do wycięcia, ja już nie mam....

A potem uzdatnić ziemię, przynajmniej u mnie. Posadzić i czekać 4 lata.
