Krzysztof, nadopiekuńczość nie równa się zaniedbaniom, jakbym była nadopiekuńcza, to bym ją tylko w wózku woziła dotąd bez przerwy. Nie sądzę, bym była nadopiekuńcza, wszelkie akcje z rekinami i tygrysami w roli głównej rozgrywają się między policzkiem a poduszką i nie dają spać, ale w chwili, gdy o siódmej trzydzieści słyszę mamamama, jestem już gotowa, by pozwolić jej wspiąć się na kanapę, czy wleźć na małą domową zjeżdżalnę (od tej strony bez schodów

).
Diabeł tkwi w szczegółach, prawda?
Ile znaczenia nabiera fakt, ze te omszone krawężniki są wysokie (jakże "angielskie" i tło dla host jak znalazł), że zimowit jest cały trujący, no i ta bramka... ostre końce ma, a Laurka mistrz wspinaczki.
No i tak to jest, jak to jest nadopiekuńczość, to ja nie wiem, raczej troska.