Na razie Zuzka jeszcze grzecznie siedzi w brzuchu i póki co lekarze twierdzą, że jeszcze jakiś czas może to potrwać. Generalnie czuję się dobrze, wiadomo jest coraz ciężej, jakoś tak bardziej się toczę niż chodzę - choć wg. słów osób, które mnie widzą jesteśmy w świetnej kondycji. Teoretycznie dziś mam ostatnie zaliczenie

Teoretycznie, bo ostatnio mam sporo problemów na uczelni, we wtorek nie dopuścili mnie egzaminu, bo nie odbyły się jeszcze ostatnie zajęcia - mimo, że termin egzaminu ustaliłam ponad 3 tyg. wcześniej i miałam pisemną zgodę na przedtermin.... I parę innych akcji, więc trochę jestem przybita, bo chciałam wszystko zaliczyć przed urodzinami Zuzki a tu szykuje się pracowity wrzesień, albo co mnie już w ogóle rozwala zdawanie egzaminu tuż przed porodem, albo parę dni po... Absurd.
A czerwcu planowałam przygotowania i regenerację sił przed najważniejszym egzaminem...
Scarlet moss nie mam - nie wiem skąd takie info. Co więcej Olimpische Freuer nadal siedzi w doniczce na balkonie, bo nie było komu i kiedy wsadzić jej do gruntu

Wojtek ostro szaleje z remontami, a jak była chwila wolnego to padało... Mam chociaż porobionych trochę zdjęć, ale czasu brak co by je obrobić i wrzucić. Jedyne co mnie pociesza, że ogród jakoś sobie sam daję radę, rośliny pięknie odbiły po zimie nawet powojniki na których postawiłam krzyżyk. A chwastów i mszyc po prostu udaję, że nie widzę...