Swoje aksamitki, które dorodniejsze wysadziłam bliżej domu, natomiast kilka najsłabszych sztuk wsadziłam przy ogródku i z boku domu. Jak się okazało te słabsze poradziły sobie lepiej niż te ładniejsze.
Aksamitka wielkokwiatowa - rośliny potrzebują dużo więcej czasu od wykiełkowania do zakwitnięcia niż aksamitka rozpierzchła czy aksamitka wąskolistna. Ponieważ wszystkie aksamitki są wrażliwe na przymrozki najbezpieczniej jest wysadzać sadzonki dopiero w maju (można też wtedy wysiewać nasiona bezpośrednio do gruntu). Aksamitka wielkokwiatowa wysiana w lutym i posadzona w maju przeważnie zaczyna kwitnąć w czerwcu. Im później wysiejemy tym później zakwitnie. Problemem jest w warunkach domowych brak miejsca na tak długie przetrzymywanie dość dużej wielkości sadzonek ale w szklarniach odmiany wielkokwiatowe wysiewa się nawet w styczniu a w maju sprzedaje się rozpoczynające kwitnienie sadzonki (nie są tanie!). Aksamitka rozpierzchła wysiana w kwietniu, posadzona do gruntu w maju zakwitnie na początku czerwca. Jak ktoś chce przyspieszyć kwitnienie to wysiewa wcześniej ale wysiew w lutym to spore wyzwanie logistyczne. Połowa marca to świetny termin na wysiew większości odmian aksamitek. Ale to wszystko trzeba przejść samemu. Ja uprawiam tylko niskie formy aksamitki rozpierzchłej i u tego gatunku nie ma najmniejszej potrzeby ogławiania roślin w celu spowodowania lepszego krzewienia. Nawet bez stosowania chemicznych środków skarlających ten gatunek krzewi się wystarczająco.
Dziunia87 pisze: ↑7 lut 2023, o 21:09
Czy próbowaliście uszczykiwać swoje rozsady aksamitek, tak by w momencie posadzenia do gruntu były jak najbardziej rozkrzewione?
Zastanawiam się czy już nie zacząć siewu i pobawić się w takie uszczykiwanie.
Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie?
Ja uprawiam 2 odmiany aksamitek, Burning Embers na bukiety i jako ochrona przed szkodnikami w warzywniku, i niską Fiesta, obramowanie rabat i susz. Jestem ciekawa czy wykorzystujecie w kuchni kwiaty lub liście aksamitek?
Co prawda miały być wysiane wczoraj ale paczuszka z nasionami dobrze się schowała. Po raz pierwszy widzę tak przygotowane nasiona aksamitek. Muszę zachować czujność bo może się okazać, że już jutro część skiełkowanych nasion trzeba będzie przenosić do podłoża. Kiełkowanie na wacikach w przypadku aksamitek nie zdaje egzaminu i dlatego kiełkuję w perlicie.
FikuMiku pisze: ↑11 sie 2022, o 23:17
Ja mam już pół szklanki nasionek aksamitek niskich odmian - chyba trafią na AWN, bo cóż zrobić z taką liczbą nasion do prywatnego użytku - za dużo
Uwielbiam tą aksamitkę. Orange Flame.
U mnie żadna jej ilość to nie jest za dużo.
Niestety w tamty roku nie zebrałam nasion i tylko mi pozostaje liczyć, że sama się jakoś odnowi.