
Pierwsze koty za płoty cz.ll
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, zobacz jak to się zmienia... chyba mało które dziecko lubi prace ogrodowe, no chyba tylko wtedy jak ma 5 lat i da się konewkę takiemu maluszkowi, to radochy co nie miara, ale tak? Fajny ten pomysł z parasolką 

Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- Shire
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2653
- Od: 3 kwie 2016, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, zdjęcia piękne jak zwykle! Ja rowerek uwielbiam i jeździć mogę 30 km bez problemu.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
No tak, Iwonko!
Tylko nas wpuścić tam, gdzie kwiatami handlują.
Też dzisiaj byłam na ryneczku, ale wykazałam się mocną silną wolą.
Kupiłam tylko sadzonki selerów w celu wypełnienia pustych miejsc w warzywniku, ale żeby sobie zrobić przyjemność, dokupiłam kilka sadzonek begonii stale kwitnącej.
Nadchodzą znowu coraz cieplejsze dni, więc będzie radocha na działce.
A! Zapomniałabym....
Akant chyba ma pąka
Dzisiaj poszłam bez aparatu.
Jutro zrobię zdjęcie.



Też dzisiaj byłam na ryneczku, ale wykazałam się mocną silną wolą.


Nadchodzą znowu coraz cieplejsze dni, więc będzie radocha na działce.

A! Zapomniałabym....



- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11641
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko jutro pewnie też się kopnę na rynek...przecież jeszcze selery muszę kupić!
Ten ryneczek jest dla mnie w sezonie niczym narkotyk
...No muszę co jakiś czas się wybrać a potem tygodniami trzymam te zakupione doniczki bo nie mam na nie miejsca...
Ale dzisiaj wyczyściłam rabaty m.in. z niezapominajek i miejsca się odsłoniło, że ho ho.. 


Ten ryneczek jest dla mnie w sezonie niczym narkotyk




-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Basiu, moja żabcia jest już dorodna i mieszka u mnie od kilku lat. Zawsze jednak spotykam ją w jednym miejscu. na pewno są inne, bo pierwszego roku jak sadziliśmy róże, to dołki wykopaliśmy wcześniej, żeby sadzenie nie zajęło zbyt dużo czasu. I jak przyjechaliśmy dwa tygodnie później z różami, to z większości dołków najpierw musiałam wyciągnąć żabę. Dobrze, że biedne tam nie pozdychały
Moje dzieciaki też latały z konewkami i łopatkami, a teraz ciężko je na działkę zagonić
Może kiedyś dorosną i do tego....
Danusiu, i u mnie jest mnóstwo jaszczurek, ale tylko tych maleńkich. Wychodzą po kilka wygrzewać się na słoneczku. Jedna w tym roku jest bez ogonka
O ślimakach nawet mi nie wspominaj
Wszędzie się to to kręci i żre na potęgę. Raz już sypałam granulki, co prawda bardzo oszczędnie, ale jak dalej będą mi w takim tempie niszczyć zasadzenia, to będę musiała znowu sypnąć. Ostatnio dobrały się do świeżo posadzonych cynii. Posadziłam tylko 12 sztuk i nie mogę im pozwolić na obżarstwo.
I u mnie dzisiaj cały dzień pochmurno, ale niestety dalej bez deszczu.
Ewelinko, długo trwało zanim przekonałam się do roweru, a teraz tylko czekam okazji, żeby śmignąć. Nawet na basen, który mam rzut beretem, jeżdżę rowerem
Warzywnika nie mam, nie mam na to czasu. Takie uprawy wymagają systematyczności, a ja na działce bywam od przypadku do przypadku
Na zdjęciu, to warzywnik mojej znajomej, zabezpieczony siatką przed gołębiami.
Za pochwały
Nasze ogródki pięknieją z każdym dniem. Słońce zrobiło swoje
Marysiu, tureckich seriali nie znoszę i nie oglądam, ale znam takich, co nie mogą bez nich żyć. Jednak każdy ma swoje upodobania i nie każdemu muszą się one podobać. Jestem pewna, że wiele osób z naszego otoczenia, nie rozumie naszej pasji
Bo co może być ciekawego w ciągłym grzebaniu w ziemi?
Już sobie wyobrażam, jak z obłędem w oczach wpadasz wyposzczona do swojego ogrodu
Po takim poście możesz sobie sprawić nie tylko skrzyneczkę pełną skarbów, ale nawet całą skrzynię
Lucynko, i Twoje w końcu zakwitną, tylko daj im trochę czasu. Wyrastanie z małego nasionka musi potrwać. Moje sadzone do donic, dlatego takie wyrywne
Jutro jadę na działkę i znowu będę lać wodę. Ochłodzenie przyniosło tylko chmury, niestety bez deszczu
Podziwiam Twoją silną wolę
Mi sie takie sztuczki nie udają. Dlatego w celu uniknięcia pokus, raczej omijam rynek szerokim łukiem.
Agnieszko, też mam zawsze wrażenie, że siedzę bardzo wysoko. Ale w końcu jak spadać, to z wysokiego konia
Na pierwsze próby rowerowe chodziłam z eMem, żeby mnie łapał. Tylko brakowało mi kijka z tyłu roweru, a byłoby jak w dzieciństwie
Syrop robiłam pierwszy raz i tak mi posmakował, że teraz nastawiłam drugi. Jest pyszny. Dostępu do lipy niestety nie mam i piję taką kupną. Pewnie swojska jest lepsza, ale jak się nie ma co się lubi....
Małgosiu, z tą pracowitością różnie bywa
. Zazwyczaj pracuję tylko wtedy, kiedy mi się chce. A jak mi się nie chce, to sobie leżę i czytam i podziwiam, co moje. I robię zdjęcia, żebyście i Wy mogły podziwiać
Marto, jestem uparta jak osioł i do wszystkiego muszę przekonać się sama. Tak samo było z rowerem. Dopóki sama do tego nie dojrzałam, nie było mowy, żebym wsiadła na rower. Potem wymieniłam górala na trekkingowy i to był strzał w dziesiątkę
Jolu, ja im zupełnie nie dogadzam, to jak Ty im troszkę pomożesz, to na pewno Ci się odwdzięczą i rozrosną
Moniko, w takie dalekie trasy raczej nie jeżdżę, ale myślę, że teraz raczej bym już podołała. Zazwyczaj jeżdżę tylko na działkę, basen, plażę. Czasami tak po prostu bez celu. Długie dystanse to domena mojego eMa. Ooooo, zrymowało mi się
Maryniu, ja na razie tylko dosadzam. Co prawda miejsce niby jeszcze mam, ale to tylko do czasu, aż wszystko to, co posadziłam zacznie się rozrastać. Z roku na rok mam coraz więcej bylin, ale jednoroczne też są śliczne i muszę mieć i dla nich choć skrawek. Selerów u mnie jeszcze nigdy nie było i na razie nie widzę, żeby miało się to zmienić. Twoim warzywkom, będę jednak kibicować
Dzisiaj bez zdjęć, bo niestety zajmuje to zbyt dużo czasu. Miałam dzisiaj bardzo długi i pracowity dzień i już najwyższa pora iść spać.
Dobranoc

Moje dzieciaki też latały z konewkami i łopatkami, a teraz ciężko je na działkę zagonić

Danusiu, i u mnie jest mnóstwo jaszczurek, ale tylko tych maleńkich. Wychodzą po kilka wygrzewać się na słoneczku. Jedna w tym roku jest bez ogonka

O ślimakach nawet mi nie wspominaj

I u mnie dzisiaj cały dzień pochmurno, ale niestety dalej bez deszczu.
Ewelinko, długo trwało zanim przekonałam się do roweru, a teraz tylko czekam okazji, żeby śmignąć. Nawet na basen, który mam rzut beretem, jeżdżę rowerem

Warzywnika nie mam, nie mam na to czasu. Takie uprawy wymagają systematyczności, a ja na działce bywam od przypadku do przypadku

Za pochwały


Marysiu, tureckich seriali nie znoszę i nie oglądam, ale znam takich, co nie mogą bez nich żyć. Jednak każdy ma swoje upodobania i nie każdemu muszą się one podobać. Jestem pewna, że wiele osób z naszego otoczenia, nie rozumie naszej pasji

Już sobie wyobrażam, jak z obłędem w oczach wpadasz wyposzczona do swojego ogrodu


Lucynko, i Twoje w końcu zakwitną, tylko daj im trochę czasu. Wyrastanie z małego nasionka musi potrwać. Moje sadzone do donic, dlatego takie wyrywne


Podziwiam Twoją silną wolę

Agnieszko, też mam zawsze wrażenie, że siedzę bardzo wysoko. Ale w końcu jak spadać, to z wysokiego konia


Syrop robiłam pierwszy raz i tak mi posmakował, że teraz nastawiłam drugi. Jest pyszny. Dostępu do lipy niestety nie mam i piję taką kupną. Pewnie swojska jest lepsza, ale jak się nie ma co się lubi....
Małgosiu, z tą pracowitością różnie bywa


Marto, jestem uparta jak osioł i do wszystkiego muszę przekonać się sama. Tak samo było z rowerem. Dopóki sama do tego nie dojrzałam, nie było mowy, żebym wsiadła na rower. Potem wymieniłam górala na trekkingowy i to był strzał w dziesiątkę

Jolu, ja im zupełnie nie dogadzam, to jak Ty im troszkę pomożesz, to na pewno Ci się odwdzięczą i rozrosną

Moniko, w takie dalekie trasy raczej nie jeżdżę, ale myślę, że teraz raczej bym już podołała. Zazwyczaj jeżdżę tylko na działkę, basen, plażę. Czasami tak po prostu bez celu. Długie dystanse to domena mojego eMa. Ooooo, zrymowało mi się

Maryniu, ja na razie tylko dosadzam. Co prawda miejsce niby jeszcze mam, ale to tylko do czasu, aż wszystko to, co posadziłam zacznie się rozrastać. Z roku na rok mam coraz więcej bylin, ale jednoroczne też są śliczne i muszę mieć i dla nich choć skrawek. Selerów u mnie jeszcze nigdy nie było i na razie nie widzę, żeby miało się to zmienić. Twoim warzywkom, będę jednak kibicować

Dzisiaj bez zdjęć, bo niestety zajmuje to zbyt dużo czasu. Miałam dzisiaj bardzo długi i pracowity dzień i już najwyższa pora iść spać.
Dobranoc

- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17394
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Moje dalie z karpy jeszcze małe.
Ale dwie już mam kwitnące,,ale tak już były kupione
Ta złotnica mnie bardzo zainteresowała ,Cóz to za roślina ??
Chyba muszę poszukać jakiś wiadomości o niej.Bo nie znam jej
Ostanio moja Fiona bawiła się z żabką.I nie mam pojęcia jak na ścieżce przed domkiem się znalazła
Ale dwie już mam kwitnące,,ale tak już były kupione

Ta złotnica mnie bardzo zainteresowała ,Cóz to za roślina ??
Chyba muszę poszukać jakiś wiadomości o niej.Bo nie znam jej

Ostanio moja Fiona bawiła się z żabką.I nie mam pojęcia jak na ścieżce przed domkiem się znalazła

- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, pewnie dzieci i do tego dorosną, jak do jedzenia szpinaku 

Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko u Ciebie już dalie zaczynaja kwitnąc, a u mnie ledwo z ziemi wychodza, ciekawe czy ja kwiatów doczekam
, ropuszka pilnuje dobytku i dobrze, a robaczki powiększaja swoją rodzinę 


-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll

Mam nadzieję, że wyspana i wypoczęta oraz wyposzczona w oderwaniu od działeczki, dzisiaj sobie troszeczkę poszalałaś w swoim roślinnym królestwie.

Dopiero dzisiaj zrobiłam zdjęcie akantowi, wczoraj jakoś mi z głowy umknęło.

Dobrego weekendu życzę.

Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Widzę,że u Ciebie kwitnie złotnica, a moje nie chce,pomimo że podsypuję jej dolomit.
Taka żabka jak u Ciebie nie żle mnie przestraszyła wyskakując nagle spod rąk,aż podskoczyłam ,a jaszczurki zadomowiły się nawet w
kompostowniku.Jakoś ich dużo w tym roku.
Wczoraj podsypałam truciznę na ślimaki, mróz nie zrobił mi tyle szkody co te ślimaki,ale wydałam im totalną walkę.
Ciekawe kto wygra?
Dziś jadę,żeby policzyć
ile ich padło? 

Taka żabka jak u Ciebie nie żle mnie przestraszyła wyskakując nagle spod rąk,aż podskoczyłam ,a jaszczurki zadomowiły się nawet w
kompostowniku.Jakoś ich dużo w tym roku.
Wczoraj podsypałam truciznę na ślimaki, mróz nie zrobił mi tyle szkody co te ślimaki,ale wydałam im totalną walkę.

Dziś jadę,żeby policzyć


-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Aniu, złotnicę bardzo lubię, mimo iż w tym roku uraczyła mnie tylko jednym kwiatem. Tworzą ją zimozielone, cienkie i rurkowate liście. Są one pokryte srebrnym nalotem. Wiosną z rozety liści wyrasta górująca nad nimi pałka, na której stopniowo rozwijają się żółte kwiaty. Po przekwitnięciu w ich miejscu pojawiają się sporej wielkości zielone kulki, nasienniki, które też zdobią roślinę. W liściach złotnicy lubią kryć się ślimaki, ale samej rośliny nie uszkadzają.
Kaprys w młodości zjadł ropuchę i potrzebna była pomoc weterynarza, bo pies rzucał pawiami dalej niż widział

Basiu, nie zawsze tak jest
Mój młodszy syn jakoś nigdy nie dorósł ani do szpinaku, ani do jedzenia wątróbki. Zawsze musiałam mu gotować coś innego
Teraz radzi już sobie sam.

Iwonko, dalie na pewno Ci zakwitną
Dlaczego miałyby się zachować inaczej niż każdego roku? Przecież maj to dla nich normalny miesiąc sadzenia. To tylko ja jestem niecierpliwa i wysadziłam je do donic dużo wcześniej. Czy ta ropucha nie mogłaby zjadać bezdomnych ślimaków? Chyba jej nie smakują, bo mam ich w tym roku wyjątkowo dużo

Lucynko, wypoczęłam i z przyjemnością pognałam na działkę oddawać się Twojemu ulubionemu zajęciu, czyli pieleniu
Gratuluje kwiatu Akantu, pięknie się sprawił

Danusiu, nigdy złotnicy nie podsypywałam dolomitem. To ona też go lubi? Ja po prostu ją posadziłam i tak sobie rośnie nie ruszana.
Nie lubię sypać ślimakom niebieskiego żarełka. Raczej staram się zbierać, choć czasami jest to walka z wiatrakami. Dzisiaj się ugięłam i sypnęłam pod świeżo posadzone sadzonki cynii.
Policzyłaś ślimacze truchła?

Wyślę na razie tyle, bo pozostałą część postu gdzieś posiałam. Niestety nie wzeszła i będę musiała pisać pisać jeszcze raz
Znowu godzina w plecy 
Kaprys w młodości zjadł ropuchę i potrzebna była pomoc weterynarza, bo pies rzucał pawiami dalej niż widział


Basiu, nie zawsze tak jest



Iwonko, dalie na pewno Ci zakwitną



Lucynko, wypoczęłam i z przyjemnością pognałam na działkę oddawać się Twojemu ulubionemu zajęciu, czyli pieleniu



Danusiu, nigdy złotnicy nie podsypywałam dolomitem. To ona też go lubi? Ja po prostu ją posadziłam i tak sobie rośnie nie ruszana.
Nie lubię sypać ślimakom niebieskiego żarełka. Raczej staram się zbierać, choć czasami jest to walka z wiatrakami. Dzisiaj się ugięłam i sypnęłam pod świeżo posadzone sadzonki cynii.
Policzyłaś ślimacze truchła?

Wyślę na razie tyle, bo pozostałą część postu gdzieś posiałam. Niestety nie wzeszła i będę musiała pisać pisać jeszcze raz


Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Kiedyś właśnie wyczytałam,że lubi wapienną glebę więc podsypuję i zawsze było parę kwiatów.Sama też się rozmnaża,tylko w tym roku
jakoś nie kwitnie. Na działkę nie pojechałam bo ciągle pada deszcz.Ze ślimakami też już nie będę się cackać zbyt dużo mnie to kosztuje.
jakoś nie kwitnie. Na działkę nie pojechałam bo ciągle pada deszcz.Ze ślimakami też już nie będę się cackać zbyt dużo mnie to kosztuje.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Ostatnie trzy dni miałam spędzić na działce, ale jak już wiadomo czasami plany chadzają sobie swoją drogą. Pogoda była zupełnie przyzwoita, chociaż w piątek trochę nawet za chłodno. W każdym razie długi rękaw zachowałam aż do końca pobytu.
Pierwszego dnia nastawiłam się na pielenie, niestety nic z tego nie wyszło, bo ziemia była zbyt sucha i chwaściory trzymały się jej, przynajmniej jakby była to dla nich sprawa życia lub śmierci
Poniekąd i tak jest, ale przecież wszyscy wiemy, że one bardzo szybko wracają. Jak dla mnie zbyt szybko


Ponieważ młodszy syn już we wtorek dołączy do starszego ( też wyjeżdża do Holandii) i teraz jest zajęty pakowaniem i przygotowaniami do wyjazdu, to koszenie trawnika znowu spadło na mnie. Chcąc nie chcąc ( ale raczej z naciskiem na "nie chcąc"
) wzięłam się za bary z kosiarką. Jakoś nawet mi to szło, dopóki nie doszłam do róż na trawniku. Lawirowanie, w końcu dość dużym sprzętem pomiędzy krzaczkami róż, to jakaś masakra
A jak róże podrosną będzie przecież jeszcze gorzej. Już nawet zaczęłam przemyśliwać sprawę kory, ale jeszcze się nie zdecydowałam. Oprócz kosiarki mam jeszcze podkaszarkę, to może spróbuję trochę nią pokosić? Zmęczyło mnie koszenie
Potem wzięłam się za podlewanie, żebym przynajmniej nazajutrz mogła pielić.

Rodgersja niestety w tym roku nie będzie kwitła


Jeszcze na działce zaczął mnie ćmić kręgosłup. Brałam nawet pod uwagę powrót do domu autobusem, ale w końcu było mi szkoda zostawiać rower i zdecydowałam się wracać do domu na dwóch kółkach. Przed pójściem spać poratowałam się tabletką przeciwbólową.
Rano obudziłam się bez bólu, ale wolałam nie ryzykować i pojechałam na działkę autobusem. Nawet mi się przyfarciło i udało mi się podjechać dwoma autobusami, tak więc do przejścia miałam tylko połowę drogi.


Na miejscu, jak zresztą zwykle, zaczęłam od kawy i śniadania. Naładowana energią mogłam zacząć walkę z chwastami. Dzień wcześniej podlana ziemia była mięciutka i dość chętnie wypuszczała ze swych objęć opierające się odrobinę zielsko. Przy pieleniu okazało się , że kratkę jednego powojnika postawiliśmy zbyt daleko od siatki. Na tyle jednak blisko, że od tyłu nie mogłam się tam dostać, a od frontu przeszkadza pigwa. Żeby jednak jakoś to wyglądało, musiałam wejść z nią w konflikt. Niestety broniła się dzielnie i dość mocno mnie podrapała.


Ponieważ przyjechałam autobusem, mogłam sobie pozwolić w przerwie na wypicie piwka
Niedługo, nie tylko pod wpływem procentów ale i
zrobiło się naprawdę ciepło. przyszła pora na skorzystanie z pomysłu mojej mamy na pielenie w pełnym słońcu. Wklejam Wam zdjęcie poglądowe, bo pomysł wart jest rozpowszechnienia
Ja przynajmniej z niego korzystam i jestem bardzo zadowolona.


Powrót do domu niestety nie był już tak przyjemny jak przyjazd
Po południu nijak nie szło już połączyć autobusów i musiałam przejść całą drogę. W tym wszystkim najbardziej wkurza mnie to, że muszę wyjść o konkretnej godzinie, bo inaczej autobus odjedzie w siną dal. Na rowerek wsiadam kiedy chcę, nikt mnie goni, kiedy ruszę, to ruszę 
Natomiast dzisiaj przegrałam z pogodą. Co prawda zapowiadali jakieś delikatne opady, ale kto by się tym przejmował. Tym bardziej, że obudziło mnie słoneczko przeświecające przez chmury. szybciutko się spakowałam i pojechałam. Tak samo szybko jak ruszyłam, to słonko zgubiło się gdzieś po drodze
Śniadanie kończyłam już w kroplach deszczu. Padało jednak delikatnie, więc nie patrząc na to wzięłam się za sadzenie rozsad. Niestety dość szybko koszulka na plecach zrobiła się mokra i musiałam schować się domku. Zupełnie niespodziewanie, też rowerem, przyjechał do mnie syn. Miałam wiec przynajmniej towarzystwo do pogawędki.



Ponieważ nie przestawało padać, w końcu wymyśliłam jak dokończyć sadzenie rozsad. Otóż syna mianowałam na parasolowego
Chodził za mną z parasolem plażowym, jak za Wielką Księżną, a ja kończyłam grzebanie w ziemi
I nie uwierzycie, a przynajmniej ja nie mogłam w to uwierzyć, ale znalazłam siewki werbeny
I to przynajmniej milion
Teraz już będę mogła wreszcie wypielić rabatkę.

Zadzwoniłam w końcu po eMa i zabrał nas do domu. Rowery załadowaliśmy na bagażnik i resztę dnia spędziłam w domu. Najważniejsze, że wszystkie rozsady wreszcie posadziłam, bo zabrały się za nie ślimaki i z aksamitek zostały mi tylko kikuciki


Danusiu, na ślimaki przygotowuję sobie solankę i tam kończą one żywot. Tylko trzeba trochę się nałazić i je wyzbierać
Miłego wieczoru
Pierwszego dnia nastawiłam się na pielenie, niestety nic z tego nie wyszło, bo ziemia była zbyt sucha i chwaściory trzymały się jej, przynajmniej jakby była to dla nich sprawa życia lub śmierci




Ponieważ młodszy syn już we wtorek dołączy do starszego ( też wyjeżdża do Holandii) i teraz jest zajęty pakowaniem i przygotowaniami do wyjazdu, to koszenie trawnika znowu spadło na mnie. Chcąc nie chcąc ( ale raczej z naciskiem na "nie chcąc"




Rodgersja niestety w tym roku nie będzie kwitła



Jeszcze na działce zaczął mnie ćmić kręgosłup. Brałam nawet pod uwagę powrót do domu autobusem, ale w końcu było mi szkoda zostawiać rower i zdecydowałam się wracać do domu na dwóch kółkach. Przed pójściem spać poratowałam się tabletką przeciwbólową.
Rano obudziłam się bez bólu, ale wolałam nie ryzykować i pojechałam na działkę autobusem. Nawet mi się przyfarciło i udało mi się podjechać dwoma autobusami, tak więc do przejścia miałam tylko połowę drogi.


Na miejscu, jak zresztą zwykle, zaczęłam od kawy i śniadania. Naładowana energią mogłam zacząć walkę z chwastami. Dzień wcześniej podlana ziemia była mięciutka i dość chętnie wypuszczała ze swych objęć opierające się odrobinę zielsko. Przy pieleniu okazało się , że kratkę jednego powojnika postawiliśmy zbyt daleko od siatki. Na tyle jednak blisko, że od tyłu nie mogłam się tam dostać, a od frontu przeszkadza pigwa. Żeby jednak jakoś to wyglądało, musiałam wejść z nią w konflikt. Niestety broniła się dzielnie i dość mocno mnie podrapała.


Ponieważ przyjechałam autobusem, mogłam sobie pozwolić w przerwie na wypicie piwka





Powrót do domu niestety nie był już tak przyjemny jak przyjazd


Natomiast dzisiaj przegrałam z pogodą. Co prawda zapowiadali jakieś delikatne opady, ale kto by się tym przejmował. Tym bardziej, że obudziło mnie słoneczko przeświecające przez chmury. szybciutko się spakowałam i pojechałam. Tak samo szybko jak ruszyłam, to słonko zgubiło się gdzieś po drodze




Ponieważ nie przestawało padać, w końcu wymyśliłam jak dokończyć sadzenie rozsad. Otóż syna mianowałam na parasolowego


I nie uwierzycie, a przynajmniej ja nie mogłam w to uwierzyć, ale znalazłam siewki werbeny



Zadzwoniłam w końcu po eMa i zabrał nas do domu. Rowery załadowaliśmy na bagażnik i resztę dnia spędziłam w domu. Najważniejsze, że wszystkie rozsady wreszcie posadziłam, bo zabrały się za nie ślimaki i z aksamitek zostały mi tylko kikuciki



Danusiu, na ślimaki przygotowuję sobie solankę i tam kończą one żywot. Tylko trzeba trochę się nałazić i je wyzbierać

Miłego wieczoru

-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, pomysł z parasolem niezły, ale nie dla mnie.
Nie miałabym cierpliwości przestawiać parasola z miejsca na miejsce, a kandydata na "parasolowego" nie mam.
Skoro aż dwoma autobusami musisz jechać, a potem jeszcze połowę drogi przejść, to jak daleko masz?
Dobrze że synuś przyjechał potowarzyszyć Ci przy pracy, ale żal że wyjeżdża.
EMa będziesz musiała zaktywizować do pomocy.
Z kręgosłupem nie ma żartów, musisz liczyć się z tym, że będziesz potrzebowała pomocy w razie kolejnego ataku bólu. A co, jeśli zdarzy się to na działce?
Kwiaty ślicznie zdobią Twoje rabatki, masz bardzo kolorową działeczkę,
więc nawet jeśli nie będziesz miała nic do roboty, to sobie popatrzysz i pozachwycasz się owocami swojej pracy.

Dobrego tygodnia, Iwonko.


Skoro aż dwoma autobusami musisz jechać, a potem jeszcze połowę drogi przejść, to jak daleko masz?
Dobrze że synuś przyjechał potowarzyszyć Ci przy pracy, ale żal że wyjeżdża.


Kwiaty ślicznie zdobią Twoje rabatki, masz bardzo kolorową działeczkę,



Dobrego tygodnia, Iwonko.

- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, to masz kawałek na działke, ja gdyby nie autko moje, to też musiała bym zaliczyc dwa autobusy i pod górke z kapcia, oj chyba bym bardzo nie chciała tak
, ślimory i u nas buszuja okropnie w tym roku, na szczęście mam sąsiada, co dba o nie i dokarmia, ja zresztą również, mimo tego i tak podgryzaja nam rosliny
Iwonko co to za krzew, widze jakieś czerwone kwiaty, czy to już przekwitnięty, czy dopiero ma zamiar zakwitnąc?

