Dziewczyny - dzieciaki ( te starsze) bardzo lubią ogród. Lubią przyjmować na nim gości, robić ogniska, grillować z przyjaciółmi... Tacy z nich ogrodnicy, że hej. Czasem nawet opowiadają o ogrodzie znajomym, no... Ale żeby się wziąć do pracy, to niekoniecznie, tacy są zajęci, że hej. A gdy mówią ( syn do niedawna, bo studia już skończył), że muszą się uczyć, to oczywiście odpuszczam im jakąkolwiek pracę. Najmłodsza też uwielbia ogród, latem, kiedy może kąpać się w basenie!
Ewka - u mnie rosną posadzone obok siebie 4 Mary Rose, ale 3 zupełnie by wystarczyły. Polecam Ci te rózyczki także dlatego, że kwitną niezwykle obficie i pięknie powtarzają kwitnienie. A to że forsy brak, to się nie musisz rumienić. Wszyscy pracujemy, a emerytury będą takie, że strach się bać. To nie nasza wina, ale systemu i niestety miejsca, w którym przyszło nam żyć.
Na szczęście mamy swoje ogrody, w których czujemy się szczęśliwi. Każdego roku je upiększamy, dbamy o nie, a one nam się odwdzięczają i to szybciej, niż byśmy przypuszczali. Więc na pewno zdążysz ze swoim rajem na ziemi.
Metamorfoz ciąg dalszy
Po prawej stronie ogrodu szybciej przybywa cienia, rzuca go olbrzymia śliwa centralnie rosnąca na trawniku. Z tej strony maszerujemy, by dojść do nadwarciańskiej furtki i znaleźć się nad rzeką. Znajdują się po prawej stronie też inne drzewka owocowe, które z oczywistych względów są nie do ruszenia. Stąd też posadzonych zostało tu znacznie mniej róż. Niemniej coś tam jest, a kuż kombinuję, jak to coś powiększyć. Najciekawszą różą jest nieznana mi z imienia delikatnie morelowa piękność o wysokości ponad 1,5 m. Dosadziłam tam Jasminę, rosną 2 żółte China Town i piękna młoda Emillien. Uroku dopełnia Rhapsody.
