Jakoś ostatnio nie miałam nawet czasu na odpowiedzi u siebie. Czas ucieka. Po południu jestem tak zajęta, że nawet nie włączam kompa. Okazuje się, że teraz najwięcej czasu na forum mam w pracy. Przynajmniej mogę zajrzeć do jednego lub 2 wątków
Dobrze, że nareszcie trochę mniej pracy, bo już miałam dosyć tej ciągłej gonitwy.
A u mnie się dzieje
W niedzielę dokończyłam kopanie trawnika
Ale nie mam czasu na dalsze prace. M. nie zakupił mi jeszcze betonu, a sama nie chcę dźwigać, bo coś mnie chyba przewiało ostatnio. Także siedzę sobie właśnie z plastrem ogrzewającym, może pomoże.
Wczoraj nareszcie odzyskałam studnię
M. z majstrem walczyli do 23, ale woda w końcu popłynęła. I dopiero się dowiedziałam, że m. zrobił mi oddzielny obieg na studnię i teraz mogę korzystać niezależnie w ogrodzie z wody studziennej, a w domu z miejskiej. To dla mnie bardzo duże udogodnienie, bo do tej pory jak podlewałam ogród musiałam rezygnować z wody na dom.
W niedzielę rano wybrałam się na coroczny targ w Łącku. Zakupiłam sobie pierwsze drzewko od lat - szczepioną jarzębinę. Posadziłam na rabacie ostnicowej, która na razie nie będzie ostnicowa, bo wszystko wymarzło, chociaż powoli chyba jakies kiełki zaczynają wyłazić.
Dodatkowo zakupiłam sobie jakiegoś klonika. Oczywiście bez nazwy, ale za to za całe 25 zł.
I kupiłam sobie dzwonka brzoskwiniolistnego niebieskiego (mam nadzieję), bo oba jakie miałam mi padły. Dziwne, bo biały radzi sobie rewelacyjnie.
Jestem bardzo zadowolona. I mam silne postanowienie, że kolejne drzewko, lub drzewka zawitają do mnie niebawem.
Niestety zdjęc nie wykonałam, byłam za bardzo zaaferowana.
Także wczoraj odbyło się wielkie sadzenie, czego się da. Zostały mi jeszcze do wysadzenia cleome i pomidory.
Miałam to zrobić dzisiaj, ale od wczoraj deszcz pada co chwila i nie udało się. Ale nie żałuję. Nareszcie jest w miarę mokro i deszczyk podlał wczorajsze sadzenie.
Przy okazji wykopałam cyprysika, bo wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, wyleciał też Westerland. Teraz kombinuję co by tam posadzić. Obok rosnie powojnik Ge, Sikorski, o którym myślałam, że wymarzł, ale nie, wypuścił od dołu masę nowych pędów.
Co radzicie?
Ale się rozgadałam
Czas na odpowiedzi
Krysiu, ja te słabe wykopuję od razu. Nie zastanawiam się. jesienią będą nowe.
Ja nie byłam zdecydowana na czerwony kolor, bo ja w ogóle mam bardzo mało tego koloru, ale stwierdziłam, że o tej porze roku podoba mi się każdy kolor, a rodek spodobał mi się przede wszystkim dlatego, że jest malutki. Bo na tej rabacie co go posadziłam za dużo miejsca nie mam. Jakoś nie przywiązuję wagi do kwiatów rh. Kupuję jak mi cos wpadnie w oko na miejscu. Nie mam konkretnych potrzeb
Moja Fortegilla niestety ma pecha, bo ją przesadzam już 2 raz. W dodatku moje piaski wyraźnie jej nie służą. Szczoteczki ma malutkie, ale ma. Mam ją od 3 lat. Kupiłam jako tyci krzaczek , więc i tak jestem zadowlona że rośnie. Co prawda miejscówka przy kompostowniku może nie najlepsza, ale trudno
Szczoteczki lepiej się odbijają na tle ciemnego pojemnika
Gosiu, niemożliwe, że pumilki jeszcze u Ciebie nie kwitną. Przecież Ty masz cieplej ode mnie.
Ja zauważyłąm, że mam bardzo dużo miejsca na tulipany, szczególnie z przodu. Szkoda, że już nie można sadzić, to w sumie najlepszy czas na sadzenie, bo widać, gdzie są a gdzie mogły by być
Maryniu, ależ wiem, ze mój ogród też nie padnie z tego powodu, ale tulipany to chyba najfajniejsze kwiaty o tej porze roku. Chcę więcej
U mnie bardzo powoli kwitnienia zaczynają się rozkręcać. Jeszcze musze poczekać az to wszystko wybuchnie. Cały czas planuję zmiany, żeby przez cały sezon kwitnienie było jednakowe, ale jakoś nie umiem sobie poradzić
Lucynko, ja jestem chomik
Nie zależy mi tak bardzo na urodzie rabat jak na ilości roślin, jakie mam. Chociaż ostatnio zaczęłam już sadzić po takich samych kilka roślin. Mam niesamowite łany kłosowca
Teresko, zdarza się. Ja mam tak ciągle.
Grunt, że jesteś
Twój kłosowiec pięknie się rozsiał. Aż żałuję, że wczoraj nie zdołałam go już poprzesadzać na właściwe miejsca.
Fortegilla wymaga kwaskowej ziemi. I chyba wilgoci, czego akurat nie mogę jej w pełni zapewnić. Dlatego ma mniejsze szczoteczki niż należy. W tym roku rośliny u mnie miały ciężką wiosnę, bo nie dosyć, że z nieba nie padało to i właścicielka nie podlewała.
Marzenko, to nie turzyca, tylko zmarznięta ostnica. Zresztą wszystkie turzyce u mnie padły. Mam masę dziur, bo miałam tego trochę. Nie wiń siebie, to był dla nich ciężki okres.
Sabinko, z 3 jakie miałam jedna radzi sobie całkiem nieźle. Druga chyba żyje, ale nie wiem, czy to ona, czy coś tam się innego wysiało. Nie mam pojęcia, czy taka objedzona jeszcze żyje. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Swoje posadziłam w normalnej ziemi. Ale wiem, że one lubią chyba mieć nogi w cieniu, czyli rosnąc na tyle rabaty. Najlepiej poradziła sobie ta posadzona praktycznie w cieniu
Aga, witaj. Miło mi, że zajrzałaś do mojego ogródka.
Pies w ogrodzie to faktycznie kłopot. A już taki duży jak Twój to na pewno. Jaka rasa?
Mój trochę lżejszy

, ale i tak wchodzi w szkodę.
Chociaż jakoś do tej pory mało co mi zniszczył jeśli chodzi o tratowanie. Omija rosliny. Gorzej, że niedawno odkrył, że w ogrodzie mieszkają inne zwierzaki i kiedy podcięłam płożące jałowce, zaczał pod nimi kopać, zasypując rosliny rosnące obok. Prawdopodobnie pod tymi jałowcami ktoś mieszka. Miałam jeża, ale mi wypłoszył. Traktował jak piłkę. Jeż się obraził i wyprowadził do sąsiadki. Czy twój psiak jest wiekowy? Takiemu trudno się przyzwyczaić, do reguł ogrodowych. Młody za to musi się wyszumieć, potem jest ok. Ja swojemu zostawiłam ściżki po których sobie chodzi między roślinami i jest ok.
Poza tym na mojego działają płotki, nawet takie prowizoryczne. Jest na tyle mądry, że wie, że jak zagrodzone to znaczy, że nie wolno chodzić. No chyba, że jakaś nagła potrzeba
Marylko, może Ty masz i rację? Musze poszukać tego saletrzaka. Ale najpierw musze nawieźć trochę lepszej ziemi i znowu posiać, po trawnik wygląda jakby wyrosły pojedyncze źdźbła.
Grad?
Jaki grad, ja o niczym nie wiem.
Zdjęcia sprzed kilku dni. Nie nadążam ze wstawianiem, bo nie nadążam ze wszystkim
