Witajcie kochani. Weekend minął bardzo szybko, a że czekam zawsze piątku i wyjazdu to tym bardziej jak na złość szybko leci.
W piątek pojechałam to ratowałam rośliny po tygodniu skwaru, niektóre już miały ostatnie tchnienie, ale się podniosły, ufff bo kolejnych strat nie zniosę. W sobotę prażyło ale cały dzień spędziłam w chałupie, chłodnej przyjemnej , niestety nie odpoczywając w chłodzie tylko sprzątając. Później tylko obchód z aparatem po ogrodzie i rozpoczął się relaks w ogrodzie z sympatycznymi, dawno niewidzianymi gośćmi do białego rana

Niedziela niestety mnie zaskoczyła , wstałam raniutko by podlewać, a tu zimno, mokro , okropnie. Zlało mi ogród do 15 a ja nie miałam co robić. Chodziłam od okna do okna czekając aż przestanie, bo przecież dzień zmarnowany, a w domu tez nic do roboty. Swoją drogą to jest okropne, jak dzieci nie ma , cisza spokój, nie masz co robić. Oj nosiło mnie strasznie. Całe szczęście przestało padać, więc zadowolona, odziana w kalosze poszłam w warzywniak działać. Wreszcie. W międzyczasie zerwałam porzeczki, maliny i lipę obeschniętą trochę, nie wiem co z niej będzie, ale może się ususzy. Wściekła byłam że w sobotę jej nie zebrałam, trudno.
Nic nowego nie rozkwitło , te same róże, trochę więcej z innej strony

. Wiec fot. Wam dziś oszczędzę.
Mati jaki ślub

nic nie wiem

. Uwierz mi oczko teraz to zarosło, same pokrzywy po tygodniu

.Miałam roboty. Między pokrzywami zaczynają liliowce

.
Elżbieto przy różowej wielkiej róży rośnie bylica, nie wiem czy o nią chodzi. Ona bardzo się rozłazi od korzeni, choć nie powiem bardzo ładnie się komponuje. Myślałam że się jej pozbyłam jesienią , ale widocznie nie. Jak chcesz to Ci sadzonki zrobię, najlepiej w doniczkach ją sadzić, wtedy się trochę ją ograniczy.
Alicjo masz rację to najważniejsze

, reszta rzecz nabyta. Lilie zaczynają, szkoda, że nie wszystkie na raz kwitną, to by było kolorowa. Ale z drugiej strony dzięki temu że kwitną w różnym czasie, możemy się dłużej nimi cieszyć i ich zapachem.
Marysiu 
dziękuję, z nami jest wszystko dobrze. Ja też uwielbiam śmieciuchy, niech śmiecą ile wlezie, pięknie to wygląda to fakt. A później to już tylko sprzątnie.
Gosia dziękuję

staram się i coraz bardziej mi się podoba

. Wykończenie stawu w odstawce, teraz pewnie do przyszłego roku, ale jak zarósł to już tak nie razi ta folia .
Miłka nie wiem czy o tą chodzi na środkowej rabacie, różowa wielka przy karmniku ?. Jeśli o tą chodzi to tak nazywa się NN

, kupiona w T. tam niestety nie podają nazw a szkoda, bo sama jestem ciekawa. Jestem z niej najbardziej zadowolona. Dziękuję, że lubisz do nas zaglądać. Zapraszam.
Jola no wreszcie wczasowiczko.

Nie narzekam , po wiośnie myślałam że będzie gorzej, ale jest dobrze. Jedyne na co mogę narzekać, to że nie ogarniam w tym roku jakoś tych rabat i warzywniaka, pewnie przez te remonty, no i zielsko jakoś szybciej w tym roku rośnie, albo ja wolniej pielę

. Nawet S. ostatnio mi wypomniał, że coś w tym roku mało zorganizowani jesteśmy z warzywami, nie nadążamy i robale są. Tak jakby On cokolwiek tam robił

. Ale wzięłam sobie to do serca słowa i polazłam w niedzielę ryć w warzywniku, naprawdę nie ogarniam go, pomidory niepodwiązane rosną jak chcą, chwasty też, marchew nieprzerwana, robal wszędzie. Ale coś tam się zbierze, a w sobotę może robale załatwię

. Bylica tam rośnie od 3 lat , w zeszłym roku ją likwidowałam , bo strasznie mi odnogi poszły i mnie wkurzyła, musiało coś zostać. Muszę koniecznie ją w doniczki wpakować.
Co do wypadku, nic się nie stało nam i to najważniejsze. Samochód był S. a mieliśmy moim małym jechać tylko klima się zepsuła dzień wcześniej i wymieniliśmy samochody, to całe szczęście.
Wycenę już dostaliśmy, szkoda całkowita a wycena masakra, jakieś żarty , trzeba się będzie odwoływać. Dziewczynki nieprzeżywają, wystraszone były ale lęków jakoś nie mają. Za to ja niestety znowu mam lęki przed jazdą, chociaż nie ja prowadziłam znowu wrócił strach przed samochodem, a przecież dopiero prawko zrobiłam. Jak dziewczynki wyciągałam to nogi jak z waty miałam. Aż ciężko mi to wspominać i strach myśleć, a to był pierwszy dzień wakacji. Ale się rozgadałam ale dawno Cię u siebie nie widziałam

.
Aniu 
dziękuję kochana. A wiesz że w niedzielę pojawił się jeden pączek lilii

. W szoku byłam i już nie chciałam wyjeżdżać , żeby nie przegapić kwitnienia, a jak długo taka jedna lilia kwitnie?, bo na więcej pewnie nie mam co liczyć. I jeszcze takie białe coś kwitło w piątek , chyba bobek, ale nie zdążyłam zrobić foty , przekwitło w sobotę

.
Gosia oby się spełniło i ten los się odwrócił.Wieczne wakacje, tak to by było fajne i nie przegapiłabym żadnego kwitnienia

.
Kolorowych snów.