Marzena77, warzywniak też można fajnie urządzić. Zrobić obrzeża z jakichś kwiatków czy trawek. Może jakoś dogadasz się z rodzicami.
Jagi, dzięki, może to faktycznie ta nazwa, ale głowy sobie uciąć nie dam, bo coś mi się kojarzy jednak z tarczą. Muszę sprawdzić w necie. Już mnie kiedyś
christinkrysia oświecała w tym względzie, ale znowu zapomniałam. Tem krwawnik to taki trochę odmieniec
nena, on rzeczywiście bez kwiatów dobze wygląda. Tamto zdjęcie z lata orbione było podczas upałów, gdy orsliny zwisały smętnie z gorąca. Ale w ogóle to nawet sztywne ma pędy. Tylko ten jego żółty kolor mi trochę nie konweniuje, niestety.
Małgocha, no łądniutki jest, taki srebrny.
Agness, widzę, że na nowo rozpoczełaś wędrówkę po ogródkach. Już się martwiłam, że tylko w kulinariach zostaniesz. Fajnie, cieszę się, że jesteś

Jesień jest cudowna, bogata, wielobarwna, a światło bardzo korzystne do orbienia zdjęć. No i ta wysoka temperatura. Lato prawie mamy. NIe wiem, jak u was, ale u mnie już się trochę sucho zaczyna robić i muszę podlewać to i owo.
Margo, ja na wszeki wypadek skracałam u floksów pół pędów z kępy, no i było rzeczywiście więcej kwiatów, ale kwitły stopniowo. Najpierw te nie cięte, a potem reszta. Ale chyba mniejsze kwiaty nie były. Teraz na wiosnę będę uż ścinać całą kępę.
Oto moja niegrzeczna róża,
Pat Austin. Jeju, jak mnie ona denerwuje. Ścięłam ją niedawno do ziemi, żeby wykopać i oddać, ale ona ze strachu szybciutko wypuściła kilka nowych pędów i zakwitła

I oczywiście znowu zamiast do nieba, to skłoniła się do ziemi. Tak drugiej wigornej, a zarazem niesfornej róży to ja nie widziałam.
Stipa brachytricha
Crocus Rose, już tylko pojedyncze kwiatki, ale za to duże.
